Kiedy Harry otworzył oczy w pomieszczeniu panował półmrok. Jego powieki natychmiast stały się ciężkie i skłonne do ponownego opadnięcia. Lekkie światło drażniło jego źrenice, a suchość w gardle przyprawiała o jeszcze gorsze samopoczucie. Złapał się za głowę odczuwając silny ból. W dodatku męczył go ogromny kac. Przez chwilę próbował przypomnieć sobie w jaki sposób spędził poprzedni wieczór, ale w jego umyśle panowała spora luka. Coś jakby 'urwany film'. Lokaty nastolatek podniósł się lekko by zlustrować pokój. O dziwo wcale nie przypominał jego 'azylu'. Poczuł dziwne kłucie w dole brzucha. Czy właśnie znajdował się w kajucie swojej nocnej ofiary?
Nagle spostrzegł skulonego przy łóżku szatyna. Chłopak lekko drżał z zimna. Harry'emu natychmiast zrobiło się go szkoda. W tym momencie powróciła cząstka wspomnień. W jego głowie jakby przez mgłę przewijały się drobne obrazy. Louis znikający w nieznanej mu części statku, potem Louis zbierający go z podłogi, następnie Louis prowadzący go do pokoju, Louis. Ciągle on. Bez znaczenia jak bardzo Harry by się starał nie potrafił przerwać tego, co działo się teraz w jego sercu.
Podświadomość wspomniała też coś o utlenionej blondynce, która w niesamowity sposób pieściła jego usta. Hazz jak najszybciej odpędził te myśli od siebie. Jednak nie żałował. Nie żałował ani trochę, bo przecież taki był jego cel. Zabawić się na maxa. Tak, by sprawić sobie trochę satysfakcji. Tak, by po raz pierwszy w życiu być trochę mniej odpowiedzialnym niż dotychczas. Tak, by zwyczajnie poczuć się lepiej. Ale czy tak właśnie się czuł?
Na pewno nie. Nie po tym jak zobaczył śpiącego w niewygodnej pozycji wybawiciela. Spokojnym ruchem zeskoczył z łóżka. Długo wahał się nad tym, co ma teraz zrobić. Chciał przeprosić nowego kolegę za swoje zachowanie. Ale budzenie go w jakikolwiek sposób zdało mu się zbyt żenujące. Świadomość, że szatyn spędził przez niego całą noc na podłodze powodowała, że czuł się okropnie. Ostatecznie zdecydował się podnieść chłopaka. Delikatnie uniósł jego ciało i ułożył na miękkiej pościeli. Okrył go po szyję ciepłym kocem, po czym usiadł na stojącym nieopodal krześle. Przypatrywał się jak klatka Louis'a lekko unosi się i opada podczas każdego oddechu. Wyglądał niesamowicie ponętnie. W momencie, gdy oblizał wargi ciśnienie w spodniach Harry'ego wzrosło. Ile by dał, aby móc wycałować usta śpiącego chłopaka. Ile by dał, aby poczuć na swoim ciele jego dotyk. Ile by dał, aby jego fantazje urzeczywistniły się. Wyobraźnia przerastała wszelkie oczekiwania.
- Przyglądasz mi się ? - kuszący, ale stonowany głos dotarł do uszu kędzierzawego chłopca.
Harry zamarł, bowiem zdał sobie sprawę, że Louis przebudził się i przyłapał go na gorącym uczynku. Totalnie nie ogarniał tej sytuacji, ale było mu tak dobrze, że nie chciał przerywać transu w jakim trwał od dłuższej chwili..
- Yyy, ja? nie.. to znaczy.. - zaczął się plątać w słowach, nie potrafiąc odnaleźć właściwego wyjścia z tej sytuacji. Na jego policzkach po raz pierwszy ukazało się zawstydzenie.
Panie i panowie, największa gwiazda tego sezonu, utrzymująca się najwyżej na rynku muzycznym spłonęła żywym rumieńcem. I to przez kogo. Przez Louis'a Tomlinsona. Chłopaka, który oddawał się, by pomóc rodzinie z wiązać koniec z końcem. Ale Harry Styles nie mógł tego wiedzieć. Dla niego szatyn był po prostu kolejnym z gości jakiego spotykał na pokładzie tego wycieczkowego statku. Mimo, iż Tomlinson żwawo oświadczył, że nie jest tu w celach relaksu to Loczek nie wierzył w jego słowa. Nie potrafił uwierzyć, bo nie znał prawdy. Prawdy, którą Louie ukrywał przed światem, a nawet przed samym sobą.
- Ja po prostu chciałem.. chciałem podziękować.. - wyszeptał ze skruchą Harry, próbując ukryć swoje rozpalone policzki.
- Za co? - mruknął Louis, przecierając zmęczone oczy.
- Louis, błagam. Przeze mnie spędziłeś noc na podłodze. - te słowa z trudem wypływały z ust Loczka.
Czuł się winny, ale i mile zaskoczony obrotem spraw. Nie wiadomo, co by się z nim dalej stało gdyby nie pomoc nowego znajomego. Gdyby nie Lou mogłoby teraz być z nim o wiele gorzej.
- To.. to nic takiego, daj spokój. - odpowiedział z uśmiechem, co wywołało napływ stada motyli do brzucha młodszego chłopaka.
Harry Styles.
Na co dzień odważny, oryginalny i zamknięty w sobie. O tak. Zamknięty. Ktoś mógłby powiedzieć, że to niemożliwe jest posiadanie tych wszystkich cech przez jedna osobę. Ale piosenkarz z burzą loków na głowie bez wątpienia był wyjątkowy. Niestety doświadczyć tego mogli jedynie nieliczni. Czy Louis'owi uda się posmakować tej słodyczy?
Louis Tomlinson.
Szalony, pełen optymizmu, skryty. Ostatnie słowo idealnie opisuje jego osobowość. Mimo, iż na co dzień pałał radością do świata i ludzi to podczas rejsu stał się małym, zbitym psiakiem, którego raniły wszelkie niestosowne kroki. Ewidentnie potrzebował wsparcia. Czy Harry'emu uda się zerwać bariery różniące ich światy i dokonać niemożliwego jaką jest pomoc dla kogoś kto jej wcale nie chce ?
- Odwdzięczę się.. obiecuję. - odparł Harreh znacznie zmniejszając odległość jaka ich dzieliła. Poczuł, że wzrok szatyna skupił się na jego wargach.
Poczuł też, że długo nie wytrzyma tego napięcia. Spojrzał w oczy Louis'a odkrywając przed nim część prawdy. Chciał, by ujrzała ona w końcu światło dzienne, ale po chwili zorientował się kim i po co tu jest. Jego myśli straciły na wartości mimo, iż nadal pożądliwie zerkał na leżącego pod kocem chłopaka. A o czym w tym momencie myślał Louis Tomlinson?
Może wydać się to oczywiste. Może, ale nie musi. Szatyn tworzył w swojej głowie chore fantazje na temat siedzącego obok niego chłopaka. Tworzył coś, co nigdy nie będzie mogło mieć miejsca, coś co jest niczym zakazany owoc w przeogromonym sadzie uczuć. Mruknął przeciągle czując na swoim ciele spojrzenie Harry'ego. Ich twarze znajdowały się teraz w minimalnej odległości. Od styknięcia wargami dzieliły ich ułamki sekundy..
- Myślę, myślę, że powinieneś już iść.. - przerwał Louie odsuwając się od Styles'a na kilka centymetrów.
Wcale tego nie chciał. Wcale nie chciał przerywać najbardziej wymarzonej chwili swojego życia. Ale musiał. Mimo, iż ostatnio odezwała się w nim zwierzęca natura nie potrafił skrzywdzić osoby, która na to nie zasługiwała. Bo Harry z całą pewnością się do nich zaliczał. Louie wiedział, że do przekroczenia granicy wystarczy jeden krok. Jeden krok, który znaczył więcej niż tysiąc słów. Jeden krok, dla którego byłby w stanie rzucić wszystko. Ale znów wrócił do szarej rzeczywistości - nie mógł.
Kędzierzawy chłopak podniósł się z krzesła i złapał za metalową klamkę.
- Loueh.. - wymamrotał wychodząc, a w powietrzu można było odczuć woń niespełnionych pragnień i garstkę marzeń spojoną silnymi oddechami tej dwójki.
- Po prostu idź, idź Harry.. - odpowiedź Louisa wcale nie była łatwa. Nie przyszło mu to ot tak. Czuł się źle, ale wiedział, że tak powinien postąpić.
I postąpił.
I postąpił.
Styles opuścił jego pokój delikatnie zamykając za sobą drzwi. To jakby znak, że miał nadzieję na to, iż z ust szatyna padną jeszcze słowa proszące, aby się zatrzymał, aby nie jednak nie odchodził. Niestety nie. Loczek ujrzał tylko odprowadzające go, smutne spojrzenie Louisa.
Można by rzec - pech. Ale czy na pewno ?
Czy światem Harry'ego Styles'a rządził pech?
Czy światem Louis'a Tomlinson'a rządził pech?
Czy szczęście to pojęcie względne ?
Te pytania obaj chłopcy z pewnością zadawali sobie owego poranka, owego poranka gdy mogło się zmienić wiele, ale jednak złośliwy los uparł się na gorszy scenariusz.
Louis długo wpatrywał się w sufit rozważając wszelkie decyzje, jakie mógł dzisiaj podjąć. Doszedł do wniosku, że wybrał najgorszą, ale jednocześnie najlepszą. Wewnętrzna blokada podpowiadała mu, że to jest w zupełności od niego niezależne. W rzeczywistości było tak, że próbował się jakoś usprawiedliwić przed samym sobą, ale ciężko mu to szło. Wtedy usłyszał mocne pukanie do drzwi. Pewien, że to Harry wrócił by znów namieszać w jego głowie poprosił o wejście.
- Kim do cholery był koleś wychodzący z twojego pokoju? - chrapliwy głos dotarł do uszu chłopaka.
Właśnie w progu stał zdenerwowany James i zaciągając się cygarem gestykulował na wszystkie strony. W jego oczach tańczyły diabełki. Louis właśnie tego się obawiał najbardziej.
- Ktoś z obsługi..yy przepaliła mi się żarówka - skłamał wskazując na żyrandol.
Brzmiał całkiem prawdomównie, więc prawdopodobnie szef mu uwierzył. Na całe szczęście, bo nie przewidywał żadnego planu B.
- Ahm, okej. Przyjdź do mnie jak już się ogarniesz - odpowiedział zdezorientowany koksiarz szarpiąc silno klamkę i tym samym zostawiając biednego Louis'a z myślami. Myślami na temat tego co się nie zdarzyło. Na temat tego, co się mogło zdarzyć. W pomieszczeniu unosił się jeszcze lekki dym o zapachu wanilii, który James rytmicznie wypuszczał ustami. Młodzieniec zaciągnął się jeszcze nim kilka razy próbując choć na moment przestać myśleć o tej zakręconej czuprynie.
_
Gdy Harry opuścił kajutę swojego wybawiciela ujrzał na końcu korytarza znajomą posturę. To był ten sam człowiek, z którym Louis wczoraj zniknął na kilka godzin. Nie miał pojęcia jakie kontakty wiążą tego delikatnego przystojniaka z barczystym, pełnym nienawiści mężczyzną. Cokolwiek mogło mu teraz wpaść do głowy nie było niczym dobrym. Czyżby jego nowy kolega miał tarapaty? Chłopak prędko zniknął z jego pola widzenia, by czuć się bardziej bezpiecznie.
Cały dzień rozmyślał o sytuacji z początku dnia. Zastanawiał się czy aby nie zraził do siebie Louis'a. To zbliżenie było całkowicie spontaniczne, bowiem żaden z nich nie planował chociażby lekkiego muśnięcia. Pomijając fakt, że obaj cholernie o tym marzyli, pomijając fakt, że w wyobraźni Styles'a usta szatyna przybierały siną barwę od wspólnych pocałunków, pomijając fakt, że pragnieniem Tomlinsona było ująć w dłonie tą cudowną, pełną wspaniałych detali twarzyczkę. Ale nie mogli. Tfu. Mogli. Nie chcieli?
Kto nie chciał?
Louis właśnie odszykował się na spotkanie z szefem. Uznał, że będzie to bardzo oficjalne, więc włożył jasną koszulę i ciemne rurki. Włosy zaczesane do tyłu dodawały mu sporo uroku. Modlił się o to by nie spotkać na swojej drodze Harry'ego. Nie, że nie chciał. Chciał i to bardzo, ale nie wyobrażał sobie iść na rozmowę o interesach ze sporym wybrzuszeniem w spodniach.
Niestety, a może i stety..
- O! Harry! Cześć.. - mruknął wpadając na biegnącego po schodach chłopaka. Swoje ręce zatrzymał na jego klacie, a ich usta ponownie znajdowały się w minimalnej odległości.
Czyżby przeznaczenie?
- Lou.. witaj. - odparł zmieszany loczek, po czym wyswobodził się z dotyku szatyna.
- Przepraszam, spieszę się trochę.. - wymamrotał pomiędzy wierszami Louie i próbował wyminąć chłopaka.
-Dokąd.. - nie dokończył Harry, bo Tommo przerwał mu histerycznym śmiechem.
- Im mniej wiesz, tym lepiej.. - zaczął tłumaczyć.
- .. śpisz. - dokończył Harreh umożliwiając mu tym samym przejście
Chwilę potem Louie znów zniknął nie wiadomo gdzie i nie wiadomo z kim. Harreh jednak poddał się emocjom i postanowił odszukać osobę, przez którą jego serce wariowało. Odszukać Louis'a. Przemierzył pół statku, ale niestety bez skutku. Dopiero później zamigotała mu w głowie myśl o tej nieznanej mu JESZCZE części pokładu. Prędkim krokiem skierował się w to miejsce. Miał nadzieję, że zdąży.
Zdążył.
Właśnie stał pod dziwnymi brązowymi drzwiami i przysłuchiwał się.. a dokładniej.. podsłuchiwał rozmowę osób obecnych w środku. Niektóre słowa był dla niego nie jasne, niektórych w ogóle nie rozumiał. Niektóre przyprawiały go o ciary.
- Louis, ty będziesz następny. - gruby, przerażający głos dotarł do jego uszu. Po chwili usłyszał kroki.
"Mój Louis?" - pomyślał odchodząc na bezpieczną odległość.
Dedykacja: dla cudownej M. :* ( Horanku luv u.)
Od autorki: Hey hey :D wiem, że szaleję i pewnie nikt dzisiaj tego nie przeczyta,ale cóż :) Korzystajcie póki możecie, bo niedługo może wyjadę na wakacje i wtedy będzie tu dosyć cicho. Jak podoba Wam się historia? A dokładniej to jej początek? Akcja niebawem się rozkręci, uuuu gorąco. Cóż mogę powiedzieć. Dziękuje za przeczytanie.Liczę na Wasze szczere opinie. I nadal podtrzymuję prośbę ' jeśli nie chcesz się wypowiadać dłużej - napisz chociaż, że przeczytałaś ' Bye! :*
Za-Je-Bi-Ście ci to wychodzi!
OdpowiedzUsuńświetne! :3
OdpowiedzUsuń@SmileFoorMe
super rozdział i super blog <3
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
@VikaStyles1
Dlaczego wszyscy piszą takie krótkie komentarze ? No okey, nie wszyscy. ale na pewno trzy pierwsze osoby, które to skomentowały. Stać Was tylko na zwykłe "super, czekam na następny" ? No błagam, przecież to opowiadanie jest warte czegoś więcej. Ja wiem, że nie piszę mega ekstra komentarzy, ale staram się ująć to co myślę w co najmniej 4-5 zdań ! :D
OdpowiedzUsuńDobra, to nie o to chodzi. Więc zaznaczę iż naprawdę jestem pod ogromnym wrażaniem tego, jak szybko piszesz tutaj rozdziały. I wcale nie jestem zła, że nowe na larryisreal czy threesiletwords pojawiają się rzadziej. Rozdział jest super. Myślałam, że Harry i Lou się chociaż troszeczkę musną, ale to że tego nie zrobili jest jeszcze lepszym rozwiązaniem, bo czekam z większym utęsknieniem na ten moment :D I to spotkanie... Ach... dlaczego przeznaczenie płata takie figle ?
No. To teraz mogę powiedzieć, że czekam na ten kolejny rozdział, który mam nadzieję pojawi sie tak szybko, jak ten :)
@MarikaLoves1D
Awwww ! No kurde no !
OdpowiedzUsuń'Louis ty będziesz następny' - Łoszwkurwęjegomać ! A Harry 'mój Lou' a ja 'że następny, że .. serio ?!' Haha, wiem, nikt nie zrozumie mojej yy wymiany zdań *o*
Rozdział GENIALNY i kurde.... Pisz dużo, by przed Twoim wyjazdem mnie .. zadowolić (skojarzenie) haha . Muszę się gdzieś wyżyć, bo dzisiaj jestem nabuzowana, a że padło na Twój blog bo to.. : D
W każdym razie, głupki - mogliście się pocałować ! i kiedy Harry odkryje prawdę ? no !
W każdym razie czekam z niecierpliwością i pozdrawiam ! <3
*bo to - no to.
UsuńPoza tym WIELBIĘ TEN BLOG &.podziwiam - tak szybko dodawać rozdziały, które są podane IDEALNIE .. wow po prostu *_*
*pisane..
UsuńPrzepraszam, że zaśmiecam komentarzami. :o
a weź idź wyjdź, Nats! :< mogli się pocałować, a nie! i wgl to w czym Louis będzie następny? ;o no weź, pisz szybko kolejny!
OdpowiedzUsuńzajebisty ! kurde.. wkręciłam się w ten blog , ta historia jest niesamowita :3 Louis i Harry .. no mogli się pocałować , taka była okazja , nawet dwie . Ten blog jest niesamowity .. ja nawet 'widzę ' jak Harry i Louis na siebie w danym momencie patrzą . < 3 Niesamowite .. naprawdę . Lubię takie historię . Masz talent . Czekam na następny ! :3 < 3
OdpowiedzUsuńnikt dziś nie przeczyta?! nie bądź taka skromniutka :* wspaniałe, ale wiesz, mogli się pocałować noo :D
OdpowiedzUsuńTo jest takie wciągające! Czytając to mam ochotę na więcej i więcej *.* Więc błagam cie - PISZ! ;3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ;)
OdpowiedzUsuńpowiem jeszcze ,Ze opowiadanie bardzo mi się spodobało i już nie mogę się doczekać aż akcja się rozkręci ;D
o Boziu *_*
OdpowiedzUsuńoczywiście przeczytałam i..
I want I want I want kolejną część ! <3
Dżisas... *.* jeśli będziesz dodawać w takim tępie będe cie wielbić ! cudowne. z tym żę nie zawsze sie orientuje czyje myśli są kogo... jakbyś tak może miała ochote zmienić troche perspektywę raz na lou a raz na hazze było by jeszcze lepiej <3
OdpowiedzUsuńeee... także tego ;)
OdpowiedzUsuńKurwa mać! Ja pierdole! Mój mózg już nie jest mózgiem, a wiesz przez kogo? Nie przez Larry'ego tylko przez Ciebie ;) Tak właśnie. Robisz z mojego mózgu kisiel, ale kocham Cię za to ;*
No i niech oni się już pocałują ;D
Czekam na następny, więc pisz!
;* ;* ;*
OMG! Ten rozdział jest wspaniały! ;*
OdpowiedzUsuńKażdy rozdział jest bardziej ciekawszy i w każdym kolejnym dzieją się ciekawsze rzeczy;)
Świetnie że dodałaś te rozdział tak szybko:D
A co mogę powiedzieć o tym? Początek jest świetny tak samo jak pozostała część rozdziału:)
Harry w końcu dowiedział się kim jest Lou;)
Teraz tylko jestem ciekawa jak na to dalej zareaguje.
I ciekawe co Lou powie na to że Harry wie o wszystkim!
Ohhh już nie mogę doczekać się kolejnych wydarzeń;D
P.S kocham twoje blogi! <33
Zapraszam do mnie:
http://isthereonlyonedirection.blogspot.co.uk/
http://mysecretsaresecret.blogspot.co.uk/
Nie masz pojęcia, jak ja kocham twój styl pisania - wszystko, co opisujez, jest takie barwne, pełne magii i tajemnicy. Taki mój prywatny Hogwart, huehue ^^
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać następnego rozdziału, bo ciekawa jestem, czy moja teoria jest prawdziwa. Znajac życie nie, ale fajnie byłoby gdyby jednak. :D
Czekam na następny, @LikeLaughNiall
Uwielbiam tego bloga <3 niesamowita historia,strasznie podoba mi się twój styl pisania,wszystko!
OdpowiedzUsuńnie mogę doczekaćsię następnego :)
Rewelacja jak poprzednio;) Uwielbiam twoje opowiadanie, i bardzo się cieszę, że tak szybko dodałaś kolejny;D
OdpowiedzUsuńprzeczytałam i czekam na kolejny rozdział. Świetna historia.
OdpowiedzUsuń,,Przeczytałam . :D" Zayebisty *_*
OdpowiedzUsuńIdę czytać Następny . ;3
Uhuhu ! Kocham Cię i to opowiadanie ! Jest wspaniałe! Idę czytać dalej <3
OdpowiedzUsuńciekawie, czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńdalej nie ogarnmiam ale jest super ide cyztac dalej
OdpowiedzUsuń