poniedziałek, 23 lipca 2012

002.



-Czemu tak przystojny chłopak siedzi sam podczas, gdy wokół kręci się tyle panienek? - do uszu opalonego szatyna dotarł ciepły, ale głęboki głos. Prędko obrócił głowę, aby sprawdzić kto jest jego właścicielem. Ujrzał tylko kolesia z burzą loków na głowie usadawiającego się właśnie na leżaku obok. Przypadek? Natychmiast przeanalizował rysy jego twarzy dając do zrozumienia, że nie ma za bardzo ochoty na nowe znajomości. Śledził jego ciało centymetr po centymetrze i smakował się chwilą, gdy usta chłopaka zetknęły się z małą różową słomką. Nie mógł zobaczyć jego oczu, ani tym bardziej ich ocenić. Były zasłonięte przez ciemne, słoneczne okulary. Mimo wszystko sprawiał wrażenie zagubionego.

- Czemu tak bezpośredni chłopak ukrywa się przed światem? - odparł w odpowiedzi. Słysząc ciche jęknięcie zdał sobie sprawę, że trafił w samo sedno. Jedno pytanie, a można rzec, że uchyliło rąbka tajemnicy o kędzierzawym chłopcu.

-Ma to znaczenie? - syknął bez uczuciowo nastolatek, po czym zdjął z twarzy okulary. W tym momencie mogłoby się zdać, że serce szatyna o mało nie wyskoczy z piersi. Mogłoby się zdać, że świat Louis'a Tomlinson'a zatrzymał się na moment ukazując coś bardzo efektywnego. Oczy. Oczy nieznajomego kusiły nie tylko swym odcieniem i kształtem, ale także prawdą bijącą na odległość. Nagle zdał sobie sprawę, że wpatruje się w oszołomionego Loczka już przez dłuższą chwilę. Skarcił się za to w myślach próbując ochłodzić nieco sytuację.

-Ma takie samo znaczenie jak to dlaczego siedzę tu sam. - oznajmił szorstko, na co Harry cicho się zaśmiał. Jego świat był zbyt idealny na analizowanie poszczególnych struktur. W jego życiu wszystko miało swoją przyczynę i cel. Być może to było powodem nieustannej ucieczki. Ucieczki w głąb siebie. Ucieczki od prawdy i przyjemności. Być może to media zniszczyły go tak doszczętnie, że nawet najmilsze czynności nie sprawiały, że mógłby poczuć się choć przez chwilę szczęśliwy. To jakby oderwanie jednego z puzzli w banalnej układance życia.

-Jesteś uroczy. Jak Ci na imię? - wyszeptał cicho Harry jakby obawiał się, że ktoś mógłby ich podsłuchiwać, jakby słowa Louis'a miały dla niego potężne znaczenie. Wtedy do Tomlinsona dotarło, że podczas tej krótkiej rozmowy nieznajomy przystojniak skomplementował go już dwa razy. Czuł się dziwnie, ale zarazem miło. Nigdy nie targały nim tak sprzeczne uczucia.

- Czy to ważne? Jestem tylko chłopakiem, którego spotkałeś na basenie. I tak już się nigdy nie zobaczymy. - oświadczył zrezygnowanym tonem podnosząc się z leżaka i zarzucając na plecy ręcznik. Harry mógł tylko patrzeć jak idealnie wyrzeźbione ciało chłopaka znika na schodkach prowadzących do panelu sypialnego. Gdy ostatni raz spojrzał w jego oczy miał wrażenie, że ich błękit rozpada się na miliony elementarnych cząsteczek tracąc tym samym ten wspaniały odcień.

Louis nie mógł przeboleć, że takie słowa padły z jego ust. Tak na prawdę nie chciał schodzić z pokładu zostawiając nieznajomego z wielkim znakiem zapytania. Ale musiał. Nie miał innego wyjścia. Znał siebie zbyt dobrze. Nie mógł pozwolić, aby jego desperacka natura w jakikolwiek sposób skrzywdziła kędzierzawego chłopca. Cokolwiek mogło to znaczyć. Czuł się z tym źle. Okropnie źle. Ale decyzja o rejsie nie należała do przyjemności. Nie był tu dla zabawy. Przynajmniej nie dla swojej. I miał tego świadomość. Podczas tego kilkunastominutowego przekomarzania się z Harry'm coś ewidentnie zaiskrzyło w jego sercu. W tym momencie nie zdawał sobie jeszcze z tego sprawy jak silne uczucia potrafi wywołać zakazana miłość.

Natomiast Harry pozostał na leżaku przy basenie rozkoszując się kolorowym drinkiem. Wsiadając na pokład statku miał za cel odprężyć się i uniknąć najdrobniejszych kłopotów, co w jego przypadku było nie lada wyzwaniem. Mimo wszystko podjął je i miał zamiar dotrwać do końca w tym jakże trudnym postanowieniu. Niestety myśli dotyczące Louis'a nie dawały mu spokoju. Nie mógł zrozumieć dlaczego chłopak potraktował go tak oschle. Zastanawiał się czy miał ku temu jakieś powody. Managerowie przez lata wpajali mu do głowy, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Stał się robotem, maszyną w rękach mnóstwa ludzi, którzy wiedzieli lepiej co jest dla niego dobre. Na początku czuł się osaczony i zdezorientowany. Jednak człowiek z czasem jest w stanie przyzwyczaić się do wszystkiego. I tak było w przypadku Harry'ego Styles'a, młodej gwiazdy, która utrzymywała się wysoko na rynku muzycznym. Mimo, że kariera szła w dobrym kierunku, chłopak wcale nie wyglądał na szczęśliwego. Ciągle udawanie przed kamerami czy pozowanie do zdjęć zaczynało go powoli męczyć. Gdyby tylko odnalazł jakąś iskrę..

Louis.

Louis właśnie wszedł do swojego pokoju i zatrzasnął z hukiem drzwi. Był zły na siebie, że zmarnował szansę na obiecującą znajomość. Już pierwsze zdanie Harry'ego uświadomiło mu, że chłopak jest bez wątpienia wyjątkowy. Ale nie mógł. Po prostu nie mógł. Znów włączyła mu się blokada. Nienawidził krzywdzić ludzi, a wiedział, że jeżeli pociągnie konwersację z nieznajomym na dalszy tor to już nie będzie odwrotu. Dlatego wolał zrezygnować, mimo bólu przeszywającego jego klatkę piersiową. Nie miał pojęcia, że kędzierzawy nastolatek pragnął go tak samo mocno. Nikt nie mógł wiedzieć, bo Harry Styles idealnie się ukrywał. Na co dzień nosił maskę, która ukrywała jego prawdziwe 'ja'. Maskę, którą Louis'owi udało się zdjąć za pierwszym razem. Przypadek?

Na statku podróżującym po Morzu Śródziemnym nadchodził wieczór. Pierwszy dzień rejsu miała rozpocząć huczna zabawa nad basenem. Można by rzec - wspaniałe wakacje. Jednak nie dla każdego przybierały takie miano.

Harry Styles.

Louis Tomlinson.

Dwie całkiem odmienne osobowości, pragnące szczęścia i stabilizacji ukrywające prawdę o sobie. Ponoć przeciwieństwa się przyciągają, czyż nie?

Podczas, gdy Louis schodził na taras całkowicie nieświadomy tego, co zdarzy się lada moment w pomieszczeniu, które Harry nazywał azylem słychać było głośne, przeszywające krzyki.

- Nigdzie nie wracam! - kędzierzawy młodzieniec burknął do telefonu słysząc słowa swojego managera. Paul był na prawdę wspaniałym człowiekiem, ale czasem przeginał w kwestii niańczenia. Harry miał już skończone osiemnaście lat i czuł się dorosły. Przynajmniej na tyle by samemu podejmować decyzje o swoim prywatnym życiu. Niedawno zdecydował się na rozpoczęcie buntu.

-Czy ty nie słyszysz co mówię? Nie w-r-a-c-a-m! - prychnął po raz kolejny do słuchawki słysząc donośny głos swojego opiekuna. Przewrócił oczami słysząc jak Higgins udziela mu kolejnego jakże cennego wykładu.

-Co się z Tobą dzieje Harry? - spytał mężczyzna schodząc nieco z tonu. Niestety nie doczekał się odpowiedzi. Usłyszał tylko cichy śmiech i po chwili połączenie zostało zerwane. Styles miał dość takiego życia. Rzucił telefonem w ścianę nie przejmując się, że sprzęt rozsypał się na małe części. W tym momencie chciał się zabawić, zaszaleć, totalnie odlecieć i zamierzał to uczynić nie zważając na konsekwencje. Miał szczerze wyjebane na zdanie swojego managementu, rodziców i przyjaciół. Chciał by ta noc była jego. Szybko wsunął na siebie nowy t-shirt i pomaszerował w kierunku rozpoczynającej się właśnie imprezy. Stanął przed ogromnym basenem pełnym ludzi. Jakaś kobieta podeszła podając mu drinka. Podziękował szorstko i ruszył w kierunku swojego ulubionego miejsca - leżaków na których poznał nieznajomego. Nadal nie znał jego imienia. Wiedział tylko tyle, że szatyn o niebieskich oczach skrywa jakiś sekret. Być może większy niż on sam. Zbliżył się do miejsca wcześniejszego spotkania. A jego oczy zarejestrowały znajomą postać.

Louis podniósł wzrok i na widok Harry'ego natychmiast zerwał się z miejsca.

- Co ty tu.. - zaczął, ale gromki śmiech Lokatego przerwał mu wypowiedź.

- Jestem gościem na tym statku tak samo jak i Ty. - odparł z powagą w głosie Harry.

-Uhm, nie jestem tu gościem. - słowa Louis'a były nie kontrolowane. Wypływały z jego ust niczym piosenka. Gdyby mógł, gdyby tylko mógł zdradził by Harry'emu całą prawdę o sobie. Sekret, który ciążył nad nim od bardzo dawna. Sekret, który nie pozwalał na spokojny sen w nocy. Gdyby tylko mógł..

-Jak to nie ? - spytał zdziwiony Harry sądząc, że chłopak celowo przeinacza prawdę, by ten się od niego odwalił.

- Loooooooooooooouis! - głos jakiegoś wysokiego, barczystego mężczyzny w czarnych okularach dotarł do ich uszu. W oczach szatyna natychmiast pojawiło się przerażenie. Jego pech, że Harry zauważył rosnący w sile strach, jaki ogarniał młodego przystojniaka.

-Coś nie tak? - szepnął Styles zakrywając ręka usta, by człowiek, który właśnie zawołał jego towarzysza nie mógł odczytać jego słów z ruchu warg.

-Muszę iść.. muszę, żegnaj... - mruknął Louis, oczekując aż chłopak się przedstawi. W tym momencie pragnął jego imienia. Pragnął znać te kilka głupich liter, które miały wzmóc rytm serca.

-.. Harry - odparł krótko lokaty, poprawiając opadające kosmyki włosów na czoło.

Szatyn uśmiechnął się. Po raz pierwszy wtedy uśmiechnął się do niego. Albo Harry wypił już za dużo. Tak czy inaczej - ten wieczór dopiero się rozpoczynał. Tomlinson zniknął na schodach prowadzących do całkowicie nie znanej Harry'emu części statku.


-Louis.. - powtórzył w myślach Harry popijając kolejny łyk słodkiego drinka. - Louis.

17 komentarzy:

  1. No jasne że się podoba! :D Ty to masz genialne pomysły :D Świetny pierwszy rozdział, bardzo ciekawie się zapowiada ^^ oj będzie się działo na tym statku <3 huhuh <3

    OdpowiedzUsuń
  2. pewnie, że się podoba, już zresztą pisałam ^^
    teraz czuję się jak vip <3

    OdpowiedzUsuń
  3. nie jest gościem to kim...? ;>
    no no, ciekawie się zapowiada!

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham twoje opowiadania ! ♥
    czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. chyba domyślam się sekretu Louisa...Uwielbiam twój sposób pisania i nie mogę się doczekać nowego <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś szalona :D 4 opowiadania... Łooo. Szacun dla Ciebie.
    Szczerze mówiąc początek był dziwny tak samo jak to że piszesz w 3 osobie :D Ale jakoś się przyzwyczaję, bo końcówka historii jest ciekawa :D
    Czekam na 003 ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam z niecierpliwością na 003... Boże, to jest świetne. Skąd Ty bierzesz takie pomysły, powiedz mi, bo nie mogę ogarnąć twej oryginalności. NIGDY nie spotkałam takich historii, jak na Twoich 3 blogach o Larry'm. Rany, ubóstwiam Cię! *____*
    Mogłabyś mnie informować? ;)

    @MargaaStyles x
    [ http://fbi-direction.blogspot.com/ ]

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzi ciekawe opowiadanie się zapowiada :3
    w połączeniu z twoim stylem to będzie agafhangsh *.*
    powiadamiaj mnie na @stylinsons_love Xxx

    OdpowiedzUsuń
  9. asdffghjkl *.* nowy blog o Larry'm, me gusta. ich nigdy nie jest za mało i zawsze będę je czytała z nieskrywaną przyjemnością.
    ciekawe co Loue-eh ukrywa przed całym swiatem. ;D
    czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba wiem jaki sekret skrywa Lou ! ale nie powiem, bo gdy będzie inaczej to się.. ośmiesze : D
    Rozdział genialny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Mmm . Boska jesteś ! ;3 Rozdział zajebisty . *__*

    OdpowiedzUsuń
  12. Jej ! Świetnie się zaczyna, aż się boje co będzie dalej...ale to taki dobry strach. Zaintrygowała mnie tajemnica dwóch panów. Na pewno będę śledziła kolejne rozdziały i chyba nie zabraknie moich opinii na ich temat...
    Zapraszam na moje opowiadanie o Larrym http://bulletprooffheart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojej ojej ojej! Wcale nie żałuję, że zaczęłam czytać ! Jak Ty przepięknie dobierasz słowa *.* chciałabym tak pisać, niestety moje Larry-stories są słabe :/
    Ok nie męcze Cię xD ide czytać dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. mnie informuj<3
    swietny ;333

    OdpowiedzUsuń
  15. czuję, że to będzie miazga *_____*

    OdpowiedzUsuń
  16. Dopiero teraz zaczęłam czytać ale fajnie się zapowiada :D mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? @PunkyBruiserPL

    OdpowiedzUsuń