Od autorki: Witajcie. Na wstępie chcę podziękować osobom, które we mnie nie zwątpiły. Dodaje ten rozdział, ale musicie liczyć się z tym, że pół roku nie pisałam i to naprawdę nie lada wyzwanie 'wrócić'. Nie wiem, co się ze mną stało, początkowo brak czasu, potem brak motywacji. Whatever :) W dalszej części rozdziału scena +18, Zboczuszki :*. Love U. xx
Czy seks między dwojgiem kochających się osób można uznać za błąd?
Czy Louis czuł się źle?
Czy Harry miał świadomość tego, jak bardzo zmieniło się jego życie?
~*~
- Louis, przepraszam. - mruknął chłopak, podchodząc do siedzącego na skraju łóżka szatyna. - Przepraszam, że Ci nie powiedziałem. W odpowiedzi można było tylko usłyszeć cichy jęk, który wydobył się spod pięknie wykrojonych ust Tomlinsona. - Po prostu nie chciałem abyś myślał, że jestem taki.
- Jaki, Harry? Jaki do cholery? - krzyknął, podnosząc się z miejsca i drepcząc nerwowo po kajucie. - Myślałeś, że kłamstwo jest dobrym rozwiązaniem?
Tak, naprawdę Louis rozumiał Harry'ego. Rozumiał cały ten ból i obawę przed ocenianiem, rozumiał, bo był w podobnej, a jednak całkowicie innej sytuacji. Jednak nie mógł tego wyjawić, karcił się w myślach za to co mówił i robił, ale nie widział innego wyjścia z tej sytuacji. Musiał sprawić, że Harry go znienawidzi. Musiał sprawić, by ten piękny gwiazdor zobaczył w nim same wady.
Tylko jak?
Tomlinson był chodzącym ideałem, sprzedającym swój słodki tyłek tylko po to by zapewnić byt swojej rodzinie.
Czy znajdziecie kogoś bardziej ofiarnego?
Harry natomiast nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Wiedział, co prawda, że Louis skrywa jakąś dziwną, może nawet wstydliwą tajemnicę, ale nie chciał nalegać. Sądził, że z czasem chłopak sam się przed nim otworzy. Byli blisko, seks był jedną z najintymniejszych rzeczy w życiu człowieka, łączył dwa ciała w jedność, sprawiając, że siła uczuć wzrastała mimo woli.
Mimo woli Harry zakochał się w Lou?
- Myślałem, że nie będziesz chciał ze mną rozmawiać. - syknął Harry, po czym posmutniał jak 6-letni dzieciak. - Myślałem, że skreslisz mnie na starcie, jak Oni wszyscy.
- Kto, Harry? - nim Louis zdążył się zorientować miękkie pytanie opuściło jego usta. A przecież miał sprawiać, by Harry z niego rezygnował.
Rozmowa została przerwana przez kolejne pukanie do drzwi. Louis nie chciał się nawet zastanawiać, kim jest osoba po drugiej stronie. Po prostu schował się do szafy nim Harry nacisnął klamkę.
- Cześć, jest tu Louis? Szukam go od wczoraj. - nerwowy ton głosu Jamesa przeraził Stylesa, ale nie do tego stopnia, by nie udało mu się zagrać kolejnej z teatralnych ról.
- Nie było go tutaj. I raczej nie będzie. - syknął przez zęby z szyderczym uśmiechem.
Louis poczuł, jak łzy napływają mu do oczu. Wiedział przecież, że Harry ratuje mu tyłek, ale tak przykre słowa z ust, kogoś kogo kochał nie mogły po prostu nie boleć. James odszedł pół minuty później, dziękując za dobrą informację. Ten facet był naprawdę przerażający.
- Skarbie, wyjdź już. - szepnął Hazz i otarł czoło. - Dawno nie czułem się tak dziwnie, ten koleś jest okropny, jak możesz się z nim..
- Co powiedziałeś? - oczy Louisa zwiększyły swój rozmiar o ponad pięćdziesiąt procent. - Co powiedziałeś, Harry?
- No po prostu ten cały James wydaje się taki 'nie z tego świata', wiesz o czym.. - tłumaczył Harry.
- Harry, nie to. Wcześniej, wcześniej. - przerwał mu starszy chłopak, oczekując na konkretną odpowiedź.
Policzki piosenkarza nabrały barwy.
- Za to też przepraszam, wymsknęło mi się. - spuścił wzrok, ale wiedział, że Tomlinson nie był ani trochę zły.
- Dokończymy wieczorem, muszę iść, bo James mnie zabije. - odparł Louis i ostatkiem odwagi podszedł do Loczka by musnąć jego policzek ustami.
- Do zobaczenia.
~*~
Harry miał prawie cały dzień, by przeanalizować wszystko to, co się wydarzyło odkąd wsiadł na statek. Chciał porozmawiać z Louim, chciał wyjaśnić niektóre kwestie i dogadać się w sprawie innych, ale nie wiedział, czy uda się w ogóle porozmawiać, gdyż każde spotkanie kończyło się zabawą w łóżku. No, może nie każde, ale przynajmniej większość. Po prostu tak na siebie działali, nie było momentu, w którym Harry nie chciał pocałować Lou, nie było momentu, w którym nie pragnął dotykać go w TEN sposób. Wiedział, że z każdą minutą pogrąża się w tym uczuciu, wiedział, że nic tu nie jest normalne.
Ale kto powiedział, że normalne znaczy lepsze?
Nikt nie znał go tak dobrze, jak Lou. Mimo, że Lou był totalnym świrem, oddającym się za kasę! Ale Harry nie brał go w takich kategoriach, Harry traktował go jak Skarb, który odkrył dryfując po bezkresie morza.
Ale kto powiedział, że normalne znaczy lepsze?
Nikt nie znał go tak dobrze, jak Lou. Mimo, że Lou był totalnym świrem, oddającym się za kasę! Ale Harry nie brał go w takich kategoriach, Harry traktował go jak Skarb, który odkrył dryfując po bezkresie morza.
~*~
Nadszedł wieczór. Na górnym pokładzie, jak każdego wieczoru odbywała się impreza. Blask księżyca dodawał uroku tego typu spotkaniom. Harry odszykował się i po całym dniu refleksji wyszedł do ludzi. Od razu zauważył Lou siedzącego przy barze.
- Pamiętasz naszą pierwszą rozmowę? -Louis obrócił się, jakby od dłuższego czasu oczekiwał jego przybycia.
- Ciężko zapomnieć tak aroganckiego dzieciaka, który wpiera ludziom, że są gośćmi na statku. - odparł zabawnie Louis, po czym zrobił Harry'emu miejsce obok.
- Ty również nie należałeś do najgrzeczniejszych. - zrewanżował się Loczek i skinął do kelnera po swoje zamówienie. - Co mówiłeś, Lou?
- Myślałem, że nie przyjdziesz. - głos starszego chłopaka podrażnił bębenki Harry'ego i dotarł do samego środka serca.
-Że co? - syknął piosenkarz, a jego twarz przybrała naprawdę uroczy grymas.
- Nie krzyw się tak idioto, bo jeszcze pomyślę, że Ci zależy. - alkohol w żyłach Lou musiał już naprawdę konkretnie krążyć, gdyż w normalnych okolicznościach nie odważyłby się na takie słowa.
- Och, skąd wiesz, że tak nie jest? - skwitował Hazz, popijając kolejny kieliszek czystej.
- Zamknij się. - buchnął śmiechem Lou, ale Harry nie uznał tego za obraźliwe. Kochał śmiech swojego towarzysza, kochał te dołeczki tworzące się w jego policzkach, kochał go... całego?
- Chciałbym Cię pocałować.-
- What?
- Chciałbym. - ponowił Styles, a jego spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem kelnera, który chciał już powiedzieć ' Ty, młody człowieku skończyłeś na dziś picie', ale..
- Poproszę jeszcze jedną!
No i boom.
- Harry, daj spokój, przesadzasz z alkoholem. - skomlał Louis, ale to nie dawało żadnych rezultatów.
- Nie mów mi, co mam robić. Nie bądź taki, jak oni wszyscy. - krzyknął zbulwersowany, potrącając przy tym kilka szklanych butelek, które ostatecznie wylądowały na Lou.
~*~
Łatwo jest oceniać kogoś i jego historię, łatwo zauważyć cudze błędy, łatwo wytykać komuś potknięcia. Ale czy łatwo znaczy lepiej?
Nikt tak naprawdę nie miał pojęcia, co działo się w sercach tych dwóch młodych chłopców.
Ich historie już po części znacie.
Ich tajemnice nadal są
g ł ę b o k o ukryte.
~*~
- Lou, przepraszam! - płakał, Harry, kucając przy siedzącym na łóżku Lou. - Jestem takim kretynem, przepraszam!
- Uspokój się, nic mi się nie stało. - odparł sucho, Tomlinson, próbując owinąć bandażem rękę, która została skaleczona w wyniku wybuchu agresji Harry'ego.
- Daj, ja to zrobię! - zaproponował młodszy, a Louis nie widząc innego wyjścia z tej głupiej sytuacji poddał się jego woli.
- Obiecaj mi coś. - mruknął Louis, przerywając chwilę niezręcznej ciszy.
- Obiecuję. - zadeklarował, Harry.
- Głuptasie, jeszcze nie powiedziałem, o co mi chodzi.
- I tak obiecuję.
- Zwariowałeś.
- Na Twoim punkcie.
- Harry!
- Słucham, Skarbie?
- Możesz być poważny przez pół sekundy?
- Jestem poważny w każdej sekundzie spędzonej z Tobą.
- Proszę..
- No słucham?
- Obiecaj, że nie będziesz tyle pić.
- Obiecuję.
- Obiecuję, że?
- Obiecuję, Louisie Tomlinsonie, że nie będę tyle pił. Obiecuję, Skarbie. Ale..
- Ale?
- Mogę Cię pocałować?
Harry nie czekał na pozwolenie.
Louis nie musiał mu go dawać.
Motyle, które napłynęły do jego brzucha, po słowach Harry'ego oznaczały jedno wielkie 'TAK'.
Poczułem, jak dłoń Harry'ego wciska się w moje ciasne spodnie. Czy On chciał doprowadzić mnie do szczytu jednym ruchem? W pewnym momencie zrobiło mi się bardzo gorąco. Postanowiłem zdjąć z siebie koszulę, a Harry zaczął namiętnie całować mnie po szyi. Odchyliłem głowę, lekko otwierając usta. Moja ręka powędrowała pod jego bluzkę. Nie potrafiłem się powstrzymać. Bardzo podniecał mnie jego zapach i ten subtelny dotyk, za który oddałbym wszystkie skarby świata. Czułem coraz większe napięcie w spodniach. Hazz pchnął mnie na łóżko i przeniósł swoje dłonie na moje pośladki. Zaczął je ugniatać, na co zareagowałem głośnym jękiem. Przygryzałem wargi i delikatnie masowałem jego tors. Chwilę później mój partner obrócił mnie tyłem do siebie, po czym mocno się wtulił. Bawił się moimi sutkami i wędrował w stronę bokserek, ukrytych pod jasnymi, ale dość cienkimi spodniami. Zacząłem masować swojego kolegę. Harry drastycznie odwrócił mnie na plecy i zaczął lizać to, czego nie powinien. Żartuję. Lekko przygryzał moje sutki, co doprowadzało mnie do szaleństwa. Całował coraz niżej i niżej, aż dotarł do pępka, gdzie miałem okropne łaskotki. Po całej kajucie rozszedł się mój beznadziejny śmiech. Ale Harry go uwielbiał i specjalnie mnie gilgotał. Już chciałem coś powiedzieć, gdy Loczek podniósł dłoń i zaczął krążyć palcem wokół moich ust. Otwarłem je i powoli zassałem go. Po chwili nasze języki splątały się, a ja odwdzięczałem się masażem pośladków. To było kompletnie szalone! To był pierwszy seks, podczas którego analizowałem każdy swój ruch. Wszystko było takie przemyślane i dokładne. Harry ponownie mnie całował, a ja próbowałem dostać się do jego penisa. Czułem jego rozkosz. Ciepło naszych ciał działało w sposób kojący. W powietrzu unosił się zapach jego perfum, moje powieki zamykały się mimo woli, wyobrażałem sobie, co będziemy robić za chwilę. Stąd już tylko krok do nieba.
-Ooooooooohhhhhh – jęknąłem głośno.
- Nie za szybko? - skwitował Harry, zasysając się na moim koledze.
- Zam-knij-się! - z ledwością udało mi się wydobyć głos, bo On był totalnym mistrzem w tego typu sprawach.
Przerwał pocałunki, przerwał ssanie. W pewnym momencie poczułem jak odwraca mnie na brzuch, rozchyla moje nogi i zaczyna językiem pieścić mój otworek. Zachęciło mnie to do jeszcze bardziej do działania. Wydawałem z siebie coraz głośniejsze pomruki, On po prostu nie mógł nie zauważyć, że mi się to zajebiście podoba. Nagle poczułem dziwny chłód.Chyba użył jakiegoś żelu i zaczął krążyć palcem tam, gdzie czułem już napięcie. Po chwili drażnił nim moją prostatę, co doprowadzało mnie do granic przyjemności. Wspaniale wykorzystał moją wrażliwość. Gdy byłem skupiony na słowach piosenki, którą nucił cicho pod nosem, włożył drugi palec. Nie wiem, ile to trwało, ale z transu wyrwał mnie fakt, iż Harry podniósł mnie wyżej. Wiedziałem, że chce we mnie wejść. Założył prezerwatywę i ponownie rozchylił mój tyłek. Delikatnie wsunął się do środka. Ścisnąłem zęby z bólu i rozkoszy jednocześnie. Powoli zaczął się we mnie poruszać, trzymając za pośladki i masując je do czerwoności.
~*~
- Jak spałeś, Skarbie? - głos Harry'ego nie wybudził pogrążonego w snach Lou. - Skarbie, pobudka...
- Harry? Harry to Ty? Śniło mi się, że się bardzo pieprzyliśmy, wiesz?
- Lou, opowiedz mi o tym. - odparł chłopak, siadając po turecku i patrząc w błękitne tęczówki z zaciekawieniem.
cdn.
Od aut: wybaczcie, takie zwykłe, ale no zawsze coś. KISS.
tt : @natsdirection
- Ciężko zapomnieć tak aroganckiego dzieciaka, który wpiera ludziom, że są gośćmi na statku. - odparł zabawnie Louis, po czym zrobił Harry'emu miejsce obok.
- Ty również nie należałeś do najgrzeczniejszych. - zrewanżował się Loczek i skinął do kelnera po swoje zamówienie. - Co mówiłeś, Lou?
- Myślałem, że nie przyjdziesz. - głos starszego chłopaka podrażnił bębenki Harry'ego i dotarł do samego środka serca.
-Że co? - syknął piosenkarz, a jego twarz przybrała naprawdę uroczy grymas.
- Nie krzyw się tak idioto, bo jeszcze pomyślę, że Ci zależy. - alkohol w żyłach Lou musiał już naprawdę konkretnie krążyć, gdyż w normalnych okolicznościach nie odważyłby się na takie słowa.
- Och, skąd wiesz, że tak nie jest? - skwitował Hazz, popijając kolejny kieliszek czystej.
- Zamknij się. - buchnął śmiechem Lou, ale Harry nie uznał tego za obraźliwe. Kochał śmiech swojego towarzysza, kochał te dołeczki tworzące się w jego policzkach, kochał go... całego?
- Chciałbym Cię pocałować.-
- What?
- Chciałbym. - ponowił Styles, a jego spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem kelnera, który chciał już powiedzieć ' Ty, młody człowieku skończyłeś na dziś picie', ale..
- Poproszę jeszcze jedną!
No i boom.
- Harry, daj spokój, przesadzasz z alkoholem. - skomlał Louis, ale to nie dawało żadnych rezultatów.
- Nie mów mi, co mam robić. Nie bądź taki, jak oni wszyscy. - krzyknął zbulwersowany, potrącając przy tym kilka szklanych butelek, które ostatecznie wylądowały na Lou.
~*~
Łatwo jest oceniać kogoś i jego historię, łatwo zauważyć cudze błędy, łatwo wytykać komuś potknięcia. Ale czy łatwo znaczy lepiej?
Nikt tak naprawdę nie miał pojęcia, co działo się w sercach tych dwóch młodych chłopców.
Ich historie już po części znacie.
Ich tajemnice nadal są
g ł ę b o k o ukryte.
~*~
- Lou, przepraszam! - płakał, Harry, kucając przy siedzącym na łóżku Lou. - Jestem takim kretynem, przepraszam!
- Uspokój się, nic mi się nie stało. - odparł sucho, Tomlinson, próbując owinąć bandażem rękę, która została skaleczona w wyniku wybuchu agresji Harry'ego.
- Daj, ja to zrobię! - zaproponował młodszy, a Louis nie widząc innego wyjścia z tej głupiej sytuacji poddał się jego woli.
- Obiecaj mi coś. - mruknął Louis, przerywając chwilę niezręcznej ciszy.
- Obiecuję. - zadeklarował, Harry.
- Głuptasie, jeszcze nie powiedziałem, o co mi chodzi.
- I tak obiecuję.
- Zwariowałeś.
- Na Twoim punkcie.
- Harry!
- Słucham, Skarbie?
- Możesz być poważny przez pół sekundy?
- Jestem poważny w każdej sekundzie spędzonej z Tobą.
- Proszę..
- No słucham?
- Obiecaj, że nie będziesz tyle pić.
- Obiecuję.
- Obiecuję, że?
- Obiecuję, Louisie Tomlinsonie, że nie będę tyle pił. Obiecuję, Skarbie. Ale..
- Ale?
- Mogę Cię pocałować?
Harry nie czekał na pozwolenie.
Louis nie musiał mu go dawać.
Motyle, które napłynęły do jego brzucha, po słowach Harry'ego oznaczały jedno wielkie 'TAK'.
~perspektywa: BooBear~
Poczułem, jak dłoń Harry'ego wciska się w moje ciasne spodnie. Czy On chciał doprowadzić mnie do szczytu jednym ruchem? W pewnym momencie zrobiło mi się bardzo gorąco. Postanowiłem zdjąć z siebie koszulę, a Harry zaczął namiętnie całować mnie po szyi. Odchyliłem głowę, lekko otwierając usta. Moja ręka powędrowała pod jego bluzkę. Nie potrafiłem się powstrzymać. Bardzo podniecał mnie jego zapach i ten subtelny dotyk, za który oddałbym wszystkie skarby świata. Czułem coraz większe napięcie w spodniach. Hazz pchnął mnie na łóżko i przeniósł swoje dłonie na moje pośladki. Zaczął je ugniatać, na co zareagowałem głośnym jękiem. Przygryzałem wargi i delikatnie masowałem jego tors. Chwilę później mój partner obrócił mnie tyłem do siebie, po czym mocno się wtulił. Bawił się moimi sutkami i wędrował w stronę bokserek, ukrytych pod jasnymi, ale dość cienkimi spodniami. Zacząłem masować swojego kolegę. Harry drastycznie odwrócił mnie na plecy i zaczął lizać to, czego nie powinien. Żartuję. Lekko przygryzał moje sutki, co doprowadzało mnie do szaleństwa. Całował coraz niżej i niżej, aż dotarł do pępka, gdzie miałem okropne łaskotki. Po całej kajucie rozszedł się mój beznadziejny śmiech. Ale Harry go uwielbiał i specjalnie mnie gilgotał. Już chciałem coś powiedzieć, gdy Loczek podniósł dłoń i zaczął krążyć palcem wokół moich ust. Otwarłem je i powoli zassałem go. Po chwili nasze języki splątały się, a ja odwdzięczałem się masażem pośladków. To było kompletnie szalone! To był pierwszy seks, podczas którego analizowałem każdy swój ruch. Wszystko było takie przemyślane i dokładne. Harry ponownie mnie całował, a ja próbowałem dostać się do jego penisa. Czułem jego rozkosz. Ciepło naszych ciał działało w sposób kojący. W powietrzu unosił się zapach jego perfum, moje powieki zamykały się mimo woli, wyobrażałem sobie, co będziemy robić za chwilę. Stąd już tylko krok do nieba.
-Ooooooooohhhhhh – jęknąłem głośno.
- Nie za szybko? - skwitował Harry, zasysając się na moim koledze.
- Zam-knij-się! - z ledwością udało mi się wydobyć głos, bo On był totalnym mistrzem w tego typu sprawach.
Przerwał pocałunki, przerwał ssanie. W pewnym momencie poczułem jak odwraca mnie na brzuch, rozchyla moje nogi i zaczyna językiem pieścić mój otworek. Zachęciło mnie to do jeszcze bardziej do działania. Wydawałem z siebie coraz głośniejsze pomruki, On po prostu nie mógł nie zauważyć, że mi się to zajebiście podoba. Nagle poczułem dziwny chłód.Chyba użył jakiegoś żelu i zaczął krążyć palcem tam, gdzie czułem już napięcie. Po chwili drażnił nim moją prostatę, co doprowadzało mnie do granic przyjemności. Wspaniale wykorzystał moją wrażliwość. Gdy byłem skupiony na słowach piosenki, którą nucił cicho pod nosem, włożył drugi palec. Nie wiem, ile to trwało, ale z transu wyrwał mnie fakt, iż Harry podniósł mnie wyżej. Wiedziałem, że chce we mnie wejść. Założył prezerwatywę i ponownie rozchylił mój tyłek. Delikatnie wsunął się do środka. Ścisnąłem zęby z bólu i rozkoszy jednocześnie. Powoli zaczął się we mnie poruszać, trzymając za pośladki i masując je do czerwoności.
~*~
- Jak spałeś, Skarbie? - głos Harry'ego nie wybudził pogrążonego w snach Lou. - Skarbie, pobudka...
- Harry? Harry to Ty? Śniło mi się, że się bardzo pieprzyliśmy, wiesz?
- Lou, opowiedz mi o tym. - odparł chłopak, siadając po turecku i patrząc w błękitne tęczówki z zaciekawieniem.
cdn.
Od aut: wybaczcie, takie zwykłe, ale no zawsze coś. KISS.
tt : @natsdirection