tag:blogger.com,1999:blog-22926106439888185262024-02-07T14:37:22.837+01:00never give up.Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.comBlogger21125tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-22809270366858611022016-06-24T23:36:00.005+02:002016-06-24T23:36:56.516+02:00Czy chcecie ciąg dalszy tego opowiadania?<h2>
Hej, nie będę się rozpisywać, bo nawet nie wiem, czy ktoś to przeczyta...<br />Czy chcielibyście, by ta historia została dokończona?<br />Nats</h2>
<div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-34018347626539087692013-09-19T21:26:00.000+02:002013-09-19T21:26:05.889+02:00019.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiHhleY2dfVdT_LIIZMt2A4zKzpkGhqhGfW8hLh_mBUgEIP5-FPqtrmcwlCpJnwSK6FcLX5VYenHRqqBS_pxQ2hkhOzCkhv0qGTTO0CGghOpQTDbH8zQOBx9_y9NXh0uV7RD96bFordh4/s1600/aiw.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiHhleY2dfVdT_LIIZMt2A4zKzpkGhqhGfW8hLh_mBUgEIP5-FPqtrmcwlCpJnwSK6FcLX5VYenHRqqBS_pxQ2hkhOzCkhv0qGTTO0CGghOpQTDbH8zQOBx9_y9NXh0uV7RD96bFordh4/s1600/aiw.png" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Louis myślał, że seks z Harrym był tylko dobrym snem.</div>
<div style="text-align: justify;">
A dobry seks to po prostu dobry seks.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- No, Lou. Dalej.. opowiedz mi. - powtórzył piosenkarz, po czym westchnął, uśmiechając się z zachętą. Widok, jaki miał przed sobą zapierał dech w piersiach. Półnagi Louis, owinięty kołdrą w kolorze różu, jego rozczochrane włosy i rozpalone policzki. Po prostu niebo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem, nie wiem, czy to jest sen do opowiadania, było gorąco, wiesz? - jęknął, zakrywając twarz dłońmi. Nie czuł zażenowania, ale nigdy dotąd nie miewał erotycznych snów z chłopakiem w kręconych włosach. - W dodatku tak strasznie boli mnie tyłek, jakbym...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Harry przysunął się do niego na niebezpieczną odległość.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jakbyś naprawdę to czuł? - dokończył za niego. Louis skinął głową, rozszerzając z ciekawości źrenice - Bo.. to Skarbie, nie był sen. Moje palce dały radę. Zresztą.. nie tylko one. -szepnął Harry, a jego miętowy oddech owinął się wokół twarzy Lou.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
~</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Od ostatniej kłótni wszystko układało się dobrze. O ile słowem 'dobrze' można określić romans dwóch młodych mężczyzn na pokładzie statku pasażerskiego. Fakt, że żaden z nich nie myślał o konsekwencjach, czego ostatnie przybycie Paula, było świetnym dowodem. Żaden z nich nie spodziewał się, że koniec może nadejść szybciej, o wiele szybciej niż planowali.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Był ciepły, letni wieczór, na pokładzie rozpoczynała się właśnie impreza, ludzie świetnie się bawili. Wyjątek stanowił Harry, który naprawdę nie czuł się dobrze. Jakby jego organizm przeczuwał, że stanie się coś złego, coś, co zmieni kierunek rejsu. Louis tłumaczył to po prostu jakimś zatruciem, więc nakazał mu pozostać w kajucie i odpoczywać, a sam udał się do... pracy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Harry nie lubił, gdy Louis chodził tam, gdzie chodził. Wiedział, że przez ten czas, gdy go nie ma jakiś obcy mężczyzna dotyka miejsc, do których Harry już się przywiązał, które Harry kochał i uważał za swoje. Nikogo innego. Ale prawda była taka, że Styles nie mógł niczego być pewien. W natłoku myśli zasnął. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Obudził go dopiero zgrzyt przekręcanego klucza, leniwie otworzył oczy, próbując w ciemności odszukać posturę Lou. Minęło kilka minut, a światło nie rozjaśniło kajuty. Do uszu Harry'ego docierał tylko nierówny oddech, siedzącego niedaleko człowieka. Zerwał się na równe nogi, chwytając w dłonie pierwszą lepszą rzecz, jaką miał pod ręką. Powoli doszedł do drzwi i zapalił światło. Na krześle obok siedział półprzytomny Louis.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Kurwa - syknął, Harry, a przez głowę przebiegło mu tysiąc myśli. - Louis, Louis, co się do cholery stało?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z rozciętej wargi Tomlinsona sączyła się strużka krwi, jego lewe oko było podbite, a koszula rozdarta. To kilka szczegółów, jakie mózg Harry'ego zdołał zarejestrować w tak krótkim czasie. Chłopak panikował, nie wiedząc co robić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Louis, Louis, oddychaj, Louis, czy Ty mnie słyszysz? - krzyczał tak głośno, że nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Nagle drzwi się otworzyły, a do kajuty wpadł Nick.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Groźne spojrzenie Harry'ego zmroziło jego odwagę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Czego tu chcesz? - lokaty pchnął go w stronę wyjścia - To też Twoja sprawka? Taki z Ciebie bokser? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Zwariowałeś! - skrzywił się mężczyzna. - Chcę pomóc, słyszałem Twoje krzyki. Co z nim?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mimo ogromnej nienawiści do przyjaciela swojego kochanka Harry nie miał wyboru. Musiał zaryzykować i skorzystać z pomocy kogoś 'tutejszego'.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po kilkunastu minutach sytuacja się ustabilizowała. Louis leżał już w łóżku Harry'ego, a na jego głowie zalegał chłodzący okład. Rany były opatrzone, a lekarz przepisał jakieś tabletki przeciw opuchnięciom. Styles mógł odetchnąć, ale wiedział, że zapowiada się nieprzespana noc. Uciążliwe pytania medyka doprowadziły go na skraj wyczerpania. Skąd miał wiedzieć, kto zadał Louis'emu te obrażenia? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Harry usiadł przy łóżku i wpatrywał się w śpiącego chłopaka. Nie przebudził się jeszcze od tamtego czasu. Lekarz powiedział, że to i tak cud, iż sam dotarł do pokoju. Nie wiele brakowało, a mógłby wypaść za burtę... ale o tym Harry nie chciał nawet myśleć. Po pokoju rozeszło się pukanie. W drzwiach stał Nick z tacą, pełną jedzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Um, pomyślałem, że zgłodniałeś. - mruknął niepewnie, wchodząc do pomieszczenia. - No i może Louis, jak się obudzi... - urwał, widząc uśmiech Harry'ego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzięki, Stary. Naprawdę doceniam to, co dla nas zrobiłeś. - odparł Hazz, ale dopiero po chwili uświadomił sobie, że użył innego słowa niż dotychczas.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: large;">N</span> A S</span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wariował, czy to jego podświadomość dawała mu znaki?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nick podał mu rękę, a wychodząc szepnął tylko 'dbaj o niego, zasługuje na to, jak nikt inny'</div>
<div style="text-align: justify;">
Harry odpowiedział tylko ciche 'wiem', po czym zabrał się za konsumpcję sałatki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Około 4 nad ranem Louis zakaszlał, a śpiący na krześle, przy jego łóżku chłopak natychmiast się przebudził. Jęknął z radości, widząc lekko uniesione powieki swojego kochanka, które łapczywie poszukiwały punktu zawieszenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Wody?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry, co ja... - głos Lou był cichy, jakby przygaszony, jego wargi był przeraźliwie suche, a pod oczami pojawiły się sińce. Styles podał mu szklankę wody i pomógł opróżnić ją do dna, by ten się nie odwodnił.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Louis, pamiętasz cokolwiek? - chłopak nie chciał nalegać, ani tym bardziej zmuszać go do odpowiedzi, ale martwił się tą całą sytuacją.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Louis nie chciał kłamać, ale nie widział innego wyjścia, nie chciał zranić Harry'ego swoją decyzją.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pokiwał tylko głową, mając nadzieję, że Haz odpuści i pozwoli nacieszyć się mu resztkami swojej obecności.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Czy to jakiś klient? - Harry był nieugięty. Chciał znać prawdę, a Louis mu jej nie mówił. - Nie zgaszę światła dopóki mi nie powiesz. - Lou, nie masz pojęcia, co przeżywałem, gdy tu przyszedłeś półprzytomny z obitą twarzą. - wykrzyczał pretensjonalnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Możemy porozmawiać jutro? Jestem zmęczony. - odparł cicho chłopak i wyciągnął dłonie w stronę Harry'ego, dając mu tym samym znak, by położył się obok niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kilka minut później Louis oparł swoją głowę o klatkę piersiową Harry'ego i słysząc bicie jego serca nie mógł tak po prostu trzymać tego w sobie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry, śpisz?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Mhm.. jeszcze nie, coś Cię boli, Skarbie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- To James. - powiedział prawie niesłyszalnie, ale wiedział, że Harry przyjął wiadomość do siebie. - On... och..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Louis, jak często to robi?</div>
<div style="text-align: justify;">
- To był pierwszy raz, Harry.. odmówiłem mu zlecenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Odmówiłeś?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiedziałem, że nie mogę tego zrobić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wściekł się, zaczął rzucać wszystkim, a na koniec... mną.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego odmówiłeś, Louis?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Harry nie potrafił wymyślić żadnego sensownego powodu, dla którego uparty dotychczas Tommo mógł zmienić zdanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiedziałem, że jest ktoś kogo tym ranię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, Louis. - Harry pocałował jego skroń.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ktoś, kto znaczy dla mnie więcej niż to gówno.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cholera, Boo..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ktoś, w kim zakochałem się nieodwołalnie..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Louis zamilkł, a Harry nie potrafił odnaleźć słów, które wyraziłyby to, co teraz poczuł. Nie potrafił. Zamiast tego jego policzki pokryły strumienie łez, których nie było w stanie nic zatrzymać. Louis otarł jego policzki i delikatnie, uważając na swoją rozciętą wargę wpił się w jego usta.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Miałem na myśli Ciebie, Harry.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem, Louis. Jesteś moim Skarbem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
~</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejne kilka dni Louis spędził w łóżku Harry'ego. Czuł się coraz lepiej, a atmosfera, jaką wprowadziło jego wyznanie wszystko polepszyła. Co prawda, nie było mowy o seksie, żadnym szybkim numerku, czy nawet obciąganiu, czego Louis z niecierpliwością wyczekiwał. Harry mówił kategoryczne 'nie' ze względu na stan jego zdrowia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Może i nie było seksu, ale było całuśnie i miło. Warga Lou szybko się zagoiła, więc usta miał jak najbardziej sprawne. Sprawne i chętne do pocałunków, buziaków, malinek..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak dałeś radę wciągnąć mnie na łóżko, Harry? - spytał nagle Louis, wyrywając chłopaka z zamyślenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nick mi pomógł. - odparł, jakby to była najbardziej oczywista rzecz pod słońcem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kto do cholery? -jęknął starszy, a na twarzy Stylesa pojawiło się rozbawienie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Długa historia, może opowiem Ci przed snem, mhm? Na dobranoc.. ^^ - zaproponował, wsuwając się obok niego pod kołdrę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bardzo chętnie. - szepnął Lou i ucałował jego nosek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
~</div>
<div style="text-align: justify;">
Dzień, w którym Louis stanął na nogi miał być dniem szczęśliwym. Miał być dniem, który wskaże nowe horyzonty. Ale czy w rzeczywistości tak się zapowiadał?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tomlinson obudził się wcześniej niż zwykle. Harry jeszcze smacznie spał, więc chłopak postanowił wykorzystać sytuację. Ubrał się prędko, złożył na jego policzku buziaka i z przepraszającym spojrzeniem udał się do swojej kajuty. Miał nadzieję, że nie spotka po drodze żadnej znajomej twarzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chciał pójść do Jamesa i wyjaśnić całą sytuację. Zdał sobie sprawę, że miłość do Harry'ego nie utrzyma jego rodziny przy życiu, nie opłaci nauki dziewczynkom i nie pomoże mamie. Zdał sobie sprawę, jak fatalną w skutkach decyzję podjął. Niestety było za późno. W jego pokoju czekała korespondencja. Wymówienie umowy z nakazem natychmiastowego opuszczenia statku. Louis usiadł zrezygnowany na podłodze, a w jego oczach zebrały się łzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zawiódł wszystkich, a najbardziej siebie samego. Jak mógł być tak głupi, by ryzykować pracę dla jakiejś miłostki? Może i był zakochany w Harrym, ale Harry nie odwzajemniał tego, no i co dalej? Po skończonym rejsie na pewno pójdzie w inną stronę, a Louis zostanie sam, bez pieniędzy dla rodziny, bez pracy, domu...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Był totalnym kretynem. A przynajmniej tak czuł się w tym momencie..</div>
<div style="text-align: justify;">
Postanowił jak najszybciej spakować walizki, by zdążyć wysiąść, gdy dobiją do jakiegoś portu. Nie chciał żegnać się z Harrym. Nie cierpiał pożegnań. Nie wiedział nawet, co miałby mu powiedzieć. To nie w porządku, że miał przed nim tajemnicę. Tajemnicę, która była bardzo niekomfortowa. Ech. Właśnie znalazł się na samym dnie swojej egzystencji i nie miał pojęcia, jak się stamtąd wydostać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Harry obudził się i poczuł, że czegoś brakuje. Zimna pościel w miejscu, które dotychczas zajmował Louis nie wróżyła niczego dobrego. Szybko zerwał się na nogi, ubrał przypadkowe spodnie i wybiegł z kajuty, potrącając przy tym jakiegoś mężczyznę. Krzyknął głośne 'przepraszam' i udał się w stronę miejsca, gdzie ulokowana była sypialnia chłopaka. Nacisnął na klamkę, ale w środku zastał tylko pokojówkę, która zmieniała pościel. Wiedział, co to znaczy. Często bywał w podróży i znał ten widok doskonale. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wybiegł na górny pokład, a w megafonu rozległo się ogłoszenie: <i>za kilka minut dobijamy do portu, pasażerowie opuszczający statek proszeni są o zejście na pokład B. Dziękujemy.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Odszukał wzrokiem znak i podążył za swoim szczęściem, miał nadzieję, że uda mu się go jeszcze złapać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Louis stał oparty o burtę, jedną ręką trzymał walizkę, a drugą ocierał spływające po policzku łzy. Harry'emu pękało serce. Nic nie rozumiał...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Louis, cholera, co Ty wyprawiasz? Co Ty wyprawiasz? - skomlał, czując, jak jego głos zmienia barwę, a w kącikach oczu pojawia się słony płyn.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic nie rozumiesz, Harry.. nie mam wyjścia.. - odpowiedział chłopak, próbując utrzymać emocje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>*na statku rozszedł się charakterystyczny dźwięk dobicia do portu*</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Żegnaj, Harry.. Oni beze mnie nie dadzą rady, przepraszam, zawiodłem wszystkich.. nie ma tu dla mnie miejsca.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale Louis, poczekaj.. ja nie wiem o co chodzi..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam, Harry.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Louis chwycił walizkę, bo tłum ludzi ruszył już do wyjścia. Postawił kilka kroków naprzód, po czym wrócił, naparł zachłannie na usta Harry'ego, błądząc po zakamarkach, które znał tak doskonale, jak mistrz zna swoje własne dzieło. Jednak nadszedł czas, więc oderwał się od smakowitych warg, szepcąc ciche: <i>cholernie Cię kocham...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Harry mógł tylko stać i patrzeć, jak odchodzi, a w jego głowie dudniły dwie sprawy:</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ja Ciebie też kocham</i> i <i>Dlaczego?</i> </div>
<div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-10557990010742484642013-06-28T01:30:00.000+02:002013-09-19T18:18:18.651+02:00018. <div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5jwUJH0JNmwz8N0J-Hh4TR3xZKdL_zVibjLpGqppSEgGYoTATU-Txqg0nzGJd5Kp4SygQ-A-pBppwqw7bdCgXQl1WWW1Ofb3NiCW0PYYUv2O_dYDA5hP1EHAaJ1u2G9vcUTkA8G8i0Gs/s499/tumblr_mosy0xKw5F1sn2xj7o1_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5jwUJH0JNmwz8N0J-Hh4TR3xZKdL_zVibjLpGqppSEgGYoTATU-Txqg0nzGJd5Kp4SygQ-A-pBppwqw7bdCgXQl1WWW1Ofb3NiCW0PYYUv2O_dYDA5hP1EHAaJ1u2G9vcUTkA8G8i0Gs/s1600/tumblr_mosy0xKw5F1sn2xj7o1_500.jpg" /></a></div>
<br />
<b>Od autorki:</b> Witajcie. Na wstępie chcę podziękować osobom, które we mnie nie zwątpiły. Dodaje ten rozdział, ale musicie liczyć się z tym, że pół roku nie pisałam i to naprawdę nie lada wyzwanie 'wrócić'. Nie wiem, co się ze mną stało, początkowo brak czasu, potem brak motywacji. Whatever :) <span style="color: red;"><b>W dalszej części rozdziału scena +18</b></span><b>, Zboczuszki</b> :*. Love U. xx<br />
<br />
<br />
Czy seks między dwojgiem kochających się osób można uznać za błąd?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy Louis czuł się źle?</div>
<div style="text-align: justify;">
Czy Harry miał świadomość tego, jak bardzo zmieniło się jego życie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
~*~</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Louis, przepraszam. - mruknął chłopak, podchodząc do siedzącego na skraju łóżka szatyna. - Przepraszam, że Ci nie powiedziałem. W odpowiedzi można było tylko usłyszeć cichy jęk, który wydobył się spod pięknie wykrojonych ust Tomlinsona. - Po prostu nie chciałem abyś myślał, że jestem taki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jaki, Harry? Jaki do cholery? - krzyknął, podnosząc się z miejsca i drepcząc nerwowo po kajucie. - Myślałeś, że kłamstwo jest dobrym rozwiązaniem?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak, naprawdę Louis rozumiał Harry'ego. Rozumiał cały ten ból i obawę przed ocenianiem, rozumiał, bo był w podobnej, a jednak całkowicie innej sytuacji. Jednak nie mógł tego wyjawić, karcił się w myślach za to co mówił i robił, ale nie widział innego wyjścia z tej sytuacji. Musiał sprawić, że Harry go znienawidzi. Musiał sprawić, by ten piękny gwiazdor zobaczył w nim same wady.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tylko jak?</div>
<div style="text-align: justify;">
Tomlinson był chodzącym ideałem, sprzedającym swój słodki tyłek tylko po to by zapewnić byt swojej rodzinie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy znajdziecie kogoś bardziej ofiarnego?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Harry natomiast nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Wiedział, co prawda, że Louis skrywa jakąś dziwną, może nawet wstydliwą tajemnicę, ale nie chciał nalegać. Sądził, że z czasem chłopak sam się przed nim otworzy. Byli blisko, seks był jedną z najintymniejszych rzeczy w życiu człowieka, łączył dwa ciała w jedność, sprawiając, że siła uczuć wzrastała mimo woli.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mimo woli Harry zakochał się w Lou?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślałem, że nie będziesz chciał ze mną rozmawiać. - syknął Harry, po czym posmutniał jak 6-letni dzieciak. - Myślałem, że skreslisz mnie na starcie, jak Oni wszyscy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Kto, Harry? - nim Louis zdążył się zorientować miękkie pytanie opuściło jego usta. A przecież miał sprawiać, by Harry z niego rezygnował. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rozmowa została przerwana przez kolejne pukanie do drzwi. Louis nie chciał się nawet zastanawiać, kim jest osoba po drugiej stronie. Po prostu schował się do szafy nim Harry nacisnął klamkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Cześć, jest tu Louis? Szukam go od wczoraj. - nerwowy ton głosu Jamesa przeraził Stylesa, ale nie do tego stopnia, by nie udało mu się zagrać kolejnej z teatralnych ról.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie było go tutaj. I raczej nie będzie. - syknął przez zęby z szyderczym uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Louis poczuł, jak łzy napływają mu do oczu. Wiedział przecież, że Harry ratuje mu tyłek, ale tak przykre słowa z ust, kogoś kogo kochał nie mogły po prostu nie boleć. James odszedł pół minuty później, dziękując za dobrą informację. Ten facet był naprawdę przerażający. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Skarbie, wyjdź już. - szepnął Hazz i otarł czoło. - Dawno nie czułem się tak dziwnie, ten koleś jest okropny, jak możesz się z nim..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Co powiedziałeś? - oczy Louisa zwiększyły swój rozmiar o ponad pięćdziesiąt procent. - Co powiedziałeś, Harry?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- No po prostu ten cały James wydaje się taki 'nie z tego świata', wiesz o czym.. - tłumaczył Harry.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry, nie to. Wcześniej, wcześniej. - przerwał mu starszy chłopak, oczekując na konkretną odpowiedź.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Policzki piosenkarza nabrały barwy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Za to też przepraszam, wymsknęło mi się. - spuścił wzrok, ale wiedział, że Tomlinson nie był ani trochę zły.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Dokończymy wieczorem, muszę iść, bo James mnie zabije. - odparł Louis i ostatkiem odwagi podszedł do Loczka by musnąć jego policzek ustami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Do zobaczenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
~*~</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Harry miał prawie cały dzień, by przeanalizować wszystko to, co się wydarzyło odkąd wsiadł na statek. Chciał porozmawiać z Louim, chciał wyjaśnić niektóre kwestie i dogadać się w sprawie innych, ale nie wiedział, czy uda się w ogóle porozmawiać, gdyż każde spotkanie kończyło się zabawą w łóżku. No, może nie każde, ale przynajmniej większość. Po prostu tak na siebie działali, nie było momentu, w którym Harry nie chciał pocałować Lou, nie było momentu, w którym nie pragnął dotykać go w TEN sposób. Wiedział, że z każdą minutą pogrąża się w tym uczuciu, wiedział, że nic tu nie jest normalne.<br />
<br />
Ale kto powiedział, że normalne znaczy lepsze?<br />
<br />
Nikt nie znał go tak dobrze, jak Lou. Mimo, że Lou był totalnym świrem, oddającym się za kasę! Ale Harry nie brał go w takich kategoriach, Harry traktował go jak Skarb, który odkrył dryfując po bezkresie morza. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
~*~</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nadszedł wieczór. Na górnym pokładzie, jak każdego wieczoru odbywała się impreza. Blask księżyca dodawał uroku tego typu spotkaniom. Harry odszykował się i po całym dniu refleksji wyszedł do ludzi. Od razu zauważył Lou siedzącego przy barze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Pamiętasz naszą pierwszą rozmowę? -Louis obrócił się, jakby od dłuższego czasu oczekiwał jego przybycia.<br />
<br />
- Ciężko zapomnieć tak aroganckiego dzieciaka, który wpiera ludziom, że są gośćmi na statku. - odparł zabawnie Louis, po czym zrobił Harry'emu miejsce obok.<br />
<br />
- Ty również nie należałeś do najgrzeczniejszych. - zrewanżował się Loczek i skinął do kelnera po swoje zamówienie. - Co mówiłeś, Lou?<br />
<br />
- Myślałem, że nie przyjdziesz. - głos starszego chłopaka podrażnił bębenki Harry'ego i dotarł do samego środka serca.<br />
<br />
-Że co? - syknął piosenkarz, a jego twarz przybrała naprawdę uroczy grymas.<br />
<br />
- Nie krzyw się tak idioto, bo jeszcze pomyślę, że Ci zależy. - alkohol w żyłach Lou musiał już naprawdę konkretnie krążyć, gdyż w normalnych okolicznościach nie odważyłby się na takie słowa.<br />
<br />
- Och, skąd wiesz, że tak nie jest? - skwitował Hazz, popijając kolejny kieliszek czystej.<br />
<br />
- Zamknij się. - buchnął śmiechem Lou, ale Harry nie uznał tego za obraźliwe. Kochał śmiech swojego towarzysza, kochał te dołeczki tworzące się w jego policzkach, kochał go... całego?<br />
<br />
- Chciałbym Cię pocałować.-<br />
<br />
- What?<br />
<br />
- Chciałbym. - ponowił Styles, a jego spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem kelnera, który chciał już powiedzieć ' Ty, młody człowieku skończyłeś na dziś picie', ale..<br />
<br />
- Poproszę jeszcze jedną!<br />
<br />
No i boom.<br />
<br />
- Harry, daj spokój, przesadzasz z alkoholem. - skomlał Louis, ale to nie dawało żadnych rezultatów.<br />
<br />
- Nie mów mi, co mam robić. Nie bądź taki, jak oni wszyscy. - krzyknął zbulwersowany, potrącając przy tym kilka szklanych butelek, które ostatecznie wylądowały na Lou.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Łatwo jest oceniać kogoś i jego historię, łatwo zauważyć cudze błędy, łatwo wytykać komuś potknięcia. Ale czy łatwo znaczy lepiej?<br />
<br />
Nikt tak naprawdę nie miał pojęcia, co działo się w sercach tych dwóch młodych chłopców.<br />
Ich historie już po części znacie.<br />
Ich tajemnice nadal są<br />
g ł ę b o k o ukryte.<br />
<br />
~*~ <br />
<br />
- Lou, przepraszam! - płakał, Harry, kucając przy siedzącym na łóżku Lou. - Jestem takim kretynem, przepraszam!<br />
<br />
- Uspokój się, nic mi się nie stało. - odparł sucho, Tomlinson, próbując owinąć bandażem rękę, która została skaleczona w wyniku wybuchu agresji Harry'ego.<br />
<br />
- Daj, ja to zrobię! - zaproponował młodszy, a Louis nie widząc innego wyjścia z tej głupiej sytuacji poddał się jego woli.<br />
<br />
- Obiecaj mi coś. - mruknął Louis, przerywając chwilę niezręcznej ciszy. <br />
- Obiecuję. - zadeklarował, Harry.<br />
<br />
- Głuptasie, jeszcze nie powiedziałem, o co mi chodzi.<br />
- I tak obiecuję.<br />
- Zwariowałeś.<br />
- Na Twoim punkcie.<br />
- Harry!<br />
- Słucham, Skarbie?<br />
- Możesz być poważny przez pół sekundy?<br />
- Jestem poważny w każdej sekundzie spędzonej z Tobą.<br />
- Proszę..<br />
- No słucham?<br />
- Obiecaj, że nie będziesz tyle pić.<br />
- Obiecuję.<br />
- Obiecuję, że?<br />
- Obiecuję, Louisie Tomlinsonie, że nie będę tyle pił. Obiecuję, Skarbie. Ale..<br />
- Ale?<br />
- Mogę Cię pocałować?<br />
<br />
Harry nie czekał na pozwolenie.<br />
Louis nie musiał mu go dawać.<br />
<br />
Motyle, które napłynęły do jego brzucha, po słowach Harry'ego oznaczały jedno wielkie 'TAK'.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>~perspektywa: BooBear~ </b></div>
<br />
Poczułem, jak dłoń Harry'ego wciska się w moje ciasne spodnie. Czy On chciał doprowadzić mnie do szczytu jednym ruchem? W pewnym momencie zrobiło mi się bardzo gorąco. Postanowiłem zdjąć z siebie koszulę<b>,</b> a Harry zaczął namiętnie całować mnie po szyi. Odchyliłem głowę, lekko otwierając usta. Moja ręka powędrowała pod jego bluzkę. Nie potrafiłem się powstrzymać. Bardzo podniecał mnie jego zapach i ten subtelny dotyk, za który oddałbym wszystkie skarby świata. Czułem coraz większe napięcie w spodniach. Hazz pchnął mnie na łóżko i przeniósł swoje dłonie na moje pośladki. Zaczął je ugniatać, na co zareagowałem głośnym jękiem. Przygryzałem wargi i delikatnie masowałem jego tors. Chwilę później mój partner obrócił mnie tyłem do siebie, po czym mocno się wtulił. Bawił się moimi sutkami i wędrował w stronę bokserek, ukrytych pod jasnymi, ale dość cienkimi spodniami. Zacząłem masować swojego kolegę. Harry drastycznie odwrócił mnie na plecy i zaczął lizać to, czego nie powinien. Żartuję. Lekko przygryzał moje sutki, co doprowadzało mnie do szaleństwa. Całował coraz niżej i niżej, aż dotarł do pępka, gdzie miałem okropne łaskotki. Po całej kajucie rozszedł się mój beznadziejny śmiech. Ale Harry go uwielbiał i specjalnie mnie gilgotał. Już chciałem coś powiedzieć, gdy Loczek podniósł dłoń i zaczął krążyć palcem wokół moich ust. Otwarłem je i powoli zassałem go. Po chwili nasze języki splątały się, a ja odwdzięczałem się masażem pośladków. To było kompletnie szalone! To był pierwszy seks, podczas którego analizowałem każdy swój ruch. Wszystko było takie przemyślane i dokładne. Harry ponownie mnie całował, a ja próbowałem dostać się do jego penisa. Czułem jego rozkosz. Ciepło naszych ciał działało w sposób kojący. W powietrzu unosił się zapach jego perfum, moje powieki zamykały się mimo woli, wyobrażałem sobie, co będziemy robić za chwilę. Stąd już tylko krok do nieba. <br />
<br />
-Ooooooooohhhhhh – jęknąłem głośno. <br />
- Nie za szybko? - skwitował Harry, zasysając się na moim koledze.<br />
- Zam-knij-się! - z ledwością udało mi się wydobyć głos, bo On był totalnym mistrzem w tego typu sprawach. <br />
<br />
Przerwał pocałunki, przerwał ssanie. W pewnym momencie
poczułem jak odwraca mnie na brzuch, rozchyla moje nogi i zaczyna językiem pieścić mój
otworek. Zachęciło mnie to do jeszcze bardziej do działania. Wydawałem z siebie coraz głośniejsze pomruki, On po prostu nie mógł nie zauważyć, że mi się to zajebiście podoba. Nagle poczułem dziwny chłód.Chyba użył jakiegoś żelu i zaczął krążyć palcem tam, gdzie czułem już napięcie. Po chwili drażnił nim moją prostatę, co doprowadzało mnie do granic przyjemności. Wspaniale wykorzystał moją wrażliwość. Gdy byłem skupiony na słowach piosenki, którą nucił cicho pod nosem, włożył drugi palec. Nie wiem, ile to trwało, ale z transu wyrwał mnie fakt, iż Harry podniósł mnie wyżej. Wiedziałem, że chce we mnie wejść. Założył prezerwatywę i ponownie rozchylił mój tyłek. Delikatnie wsunął się do środka. Ścisnąłem zęby z bólu i rozkoszy jednocześnie. Powoli zaczął się we mnie poruszać, trzymając za pośladki i masując je do czerwoności.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
- Jak spałeś, Skarbie? - głos Harry'ego nie wybudził pogrążonego w snach Lou. - Skarbie, pobudka...<br />
<br />
- Harry? Harry to Ty? Śniło mi się, że się bardzo pieprzyliśmy, wiesz?<br />
<br />
- Lou, opowiedz mi o tym. - odparł chłopak, siadając po turecku i patrząc w błękitne tęczówki z zaciekawieniem.<br />
<br />
cdn.<br />
<br />
<br />
<br />
Od aut: wybaczcie, takie zwykłe, ale no zawsze coś. KISS.<br />
tt : @natsdirection<br />
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-1140759927214984432013-02-18T18:17:00.000+01:002013-02-19T13:31:21.449+01:00017. <div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBN9MBTG2hu4wRMTh6OporrvoszTrw6J_SaXYQTtxuaG0D06dg4BBS-thqyFhHdN-k_1fGbLel4ulPXYZNshdizi2D28bOMcSDUvO47x8on82BnpfgiOXd59CxC8YI5tmySdwLFMYWKdE/s1600/tumblr_m3rweuiubT1r0v1wvo1_500_large.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBN9MBTG2hu4wRMTh6OporrvoszTrw6J_SaXYQTtxuaG0D06dg4BBS-thqyFhHdN-k_1fGbLel4ulPXYZNshdizi2D28bOMcSDUvO47x8on82BnpfgiOXd59CxC8YI5tmySdwLFMYWKdE/s1600/tumblr_m3rweuiubT1r0v1wvo1_500_large.jpg" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
Harry czuł, że to nic dobrego, ale miał szczerze te informacje gdzieś. W tym momencie ważne dla niego było tylko to, że Louis był obok.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie potrzebował szczególnych zapewnień, czy obietnic. Po prostu chciał żeby Lou był tutaj i nigdy nie odchodził. Chciał czuć się tak bezpiecznie, jak w jego ramionach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
-Harry, kto to był? - mruknął Lou w szyję chłopaka, po czym przez jego ciało przeszła fala dreszczy. Ta cała sytuacja zaczynała się komplikować coraz bardziej, a do tego rejs powoli dobiegał końca...<br />
<br />
- Nikt ważny. - odparł Loczek przejeżdżając ręką po nagim torsie swojego towarzysza. - Nikt ważny, Lou.<br />
<br />
-Harry, wiem, że nie znaczę nic dla Ciebie, ale myślałem, że... przepraszam, myliłem się. - skomentował cicho Louis i chwycił swoje ubranie, po czym wciągnął na siebie spodnie i założył koszulkę. Nieistotne, że na lewą stronę.<br />
<br />
Harry próbował protestować, próbował wytłumaczyć, że jest inaczej, ale Lou był okropnie uparty. Z trudem udawało się zmienić jego decyzję. Tym razem miał przewagę i żadne argumenty nagiego nastolatka nie przemawiały mu do rozumu.<br />
<br />
Chwycił gazetę, którą wcześniej nieznany mu mężczyzna rzucił w nich, a następnie spojrzał na okładkę. To, co ujrzał przeszło jego najśmielsze oczekiwania. <br />
<b><br /></b>
<b>" HARRY STYLES. Czyżby młody gwiazdor zdradzał swoją życiową drogę? A może to tylko młodzieńczy wybryk? Romans z nieznanym mężczyzną? Jak wiele atrakcji jest w stanie zapewnić sobie młody artysta?</b>"<br />
<br />
W oczach Lou pojawiły się łzy. Zrozumiał, jak dogłębnie i okrutnie został wykorzystany. Harry mógł tylko stać i patrzeć, jak jego życie sypie się niczym domek z kart.<br />
<br />
- Gwiazdor? Serio, Harry? Artysta? - jęknął Tomlinson przez łzy, po czym przedarł kartkę na pół pozostawiając ją na stoliku obok drzwi.<br />
<br />
Harry czuł się okropnie. Wiedział, że Lou nie będzie chciał teraz go słuchać. Nie milczał, ale spojrzenie Lou dawało mu znaki, aby się zamknął, aby już nic więcej nie mówił..<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Harry wiedział, że popełnił błąd.<br />
<br />
Louis miał świadomość tego, co się stało. Czuł się totalnie zraniony przez chłopaka z burzą loków na głowie. Miał wrażenie, że Harry potraktował go tylko jako wakacyjną atrakcję, podczas gdy on sam zakochał się w nim niesamowicie mocno.<br />
<br />
~*~ <br />
<br />
-Dobrze się czujesz, Lou? -szepnął Nick, widząc swojego przyjaciela, czy też byłego-przyjaciela w takim stanie.<br />
<br />
- Co Cię to obchodzi? - odburknął chłopak i kiwnął do baru o kolejne zamówienie. - Co Was wszystkich to obchodzi, kurwa.<br />
<br />
- Nie powinieneś już pić, Louis. James wywali Cię z roboty. - mruknął starszy facet i próbował oprzeć rękę na ramieniu Tomlinsona, ale ten natychmiast się odsunął.<br />
<br />
- Nie Twoja sprawa. - skwitował krótko i odszedł od stolika, zajmując miejsce przy barze na wysokim hokerze.<br />
<br />
Minęło kilkanaście minut, a Louis stracił kontakt z rzeczywistością. Każdy kolejny drink dodawał mu pozornie siły. Wiedział, że ucieczka w alkohol nie jest najlepszym wyjściem, ale tak właściwie nie pozostało mu nic innego..<br />
<br />
Nie rozumiał tego, co się stało. Nie rozumiał, jak mógł tak mocno zatracić się w dzieciaku z magazynu dla nastoletnich dziewczyn. Nic nie rozumiał... a tak cholernie chciał. <br />
<br />
Louis niesamowicie tęsknił.<br />
<br />
Harry tęsknił osiem razy mocniej.<br />
<br />
Nie.<br />
<br />
Tęsknili tak samo.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
-Lottie? - cichy głos Louisa przebił się przez linie telefoniczne w Doncaster. - Lottie, jesteś tam?<br />
<br />
-Louis, co się dzieje? - odparła dziewczyna, a po drugiej stronie słuchawki poleciały łzy.<br />
<br />
- Lottie, potrzebuje Cię.. - szepnął chłopak i odpadł na poduszki przygryzając dolną wargę. - Lottie...<br />
<br />
- Tommo, nie płacz, co do cholery się stało? - siostra podniosła głos, bo mimo tego, że chciała pomóc to dzieliły ich setki kilometrów. <br />
<br />
- Bo on... Lottie.. On mnie oszukał.. - chlipnął cicho, próbując ukryć swój smutek.<br />
<br />
- Znowu, Louis? Cholera... kim On jest tym razem? Cholera, miałeś się w nic nie pakować. - odpowiedziała blondynka, jednak w słuchawce trwała przerażająca cisza. - Zaraz, Lou... czekaj.. nie zakochałeś się, prawda?<br />
<br />
- Ekhm..<br />
<br />
- Kurwa, Louis. Zrobiłeś to! - pisnęła dziewczyna, a do oczu chłopaka cisnęło się coraz więcej łez. - Spałeś z nim?<br />
<br />
- Lottie, przestań...<br />
<br />
- Uznam to za odpowiedź twierdzącą. Czekaj, brat. Skoro Ci na Nim zależy to bierz dupę w troki i leć z nim pogadać. Skąd wiesz, jak jest naprawdę? Dopóki nie poznasz jego stanowiska nie masz prawa płakać. A teraz ładnie się rozłącz i wieczorem zadzwoń, co z tego wyszło.<br />
<br />
- Dziękuje, skarbie. Jesteś moją małą księżniczką.<br />
- Louis, głupku. Do usłyszenia!<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Jego dłonie zacisnęły się na pośladkach Harry'ego, usta błądziły w szalonej ekstazie po mega rozgrzanej skórze chłopaka, a pod zamkniętymi powiekami powstawały najgorętsze wizje. Wizje nadchodzących chwil. Louis podszedł do tego z wielką rezerwą i nieśmiałością. Opalone ciało okrywały jedynie białe bokserki w cieniutkie, granatowe paski. Styles miał na sobie podkoszulek na ramiączkach, który w cholernie słodki sposób przykleił się do spoconego ciała. Ich dłonie szukały siebie, dotykały się i splątywały włosy. Cała ta sytuacja przypominała wstęp do niebiańskich rozkoszy.<br />
<br />
- Pragnę Cię, cholera..<br />
<br />
Całowali się długo i namiętnie, wędrując po zakamarkach swych ciał, odkrywając to, co dotychczas pomijali podczas każdego normalnego seksu. Ich palce splatały się ze sobą tylko po to, by za chwilę poczuć je w sobie. Adrenalina wzrastała z każdą minutą..<br />
<br />
Louis zerwał z Hazy koszulkę i okrężnymi ruchami pogwałcił jego klatkę piersiową. Następnie bez żadnego żelu, czy kremu wszedł w jego tyłek. Aby chłopak się nie wyrywał, cały czas silnie trzymał go za pokręcone włosy. Każda próba oporu skutkowała mocniejszymi i głębszymi pchnięciami. Musiało nieźle boleć, bo na twarzy piosenkarza pojawił się grymas, a z ust wydostał się cichy jęk. Tomlinson zaczął naprawdę ostrą zabawę. Posuwał swojego przyjaciela coraz silniej i szybciej, wykrzykując mu do ucha najbardziej zbereźne rzeczy, jakie przychodziły mu na myśl. Jeszcze kilka silnych ruchów i doszli jednocześnie, napinając mięśnie w cholernie mocnym orgazmie. <br />
<br />
Zwykle Harry był tym tygryskiem, który lubił się pieprzyć po godzinach, na śniadanie, obiad, kolację, w porze lunchu i jeszcze kilka razy jako bonus. Tym razem Louis był silnie niewyżyty.<br />
<br />
Nie zważając na sprzeciw ze strony lokatego chłopca klęknął przed nim i zabrał się za pracę nad jego nabrzmiałym sprzętem. Otworzył usta i pochłonął całość sprawiając, że Hazz doszedł w kilka minut.<br />
<br />
Bez wątpienia Louis był dzisiaj niemożliwe perfekcyjny.<br />
<br />
- Twoja kolej, tygrysku - szepnął Tommo i cicho się zaśmiał pocierając swojego penisa. - liczę na Ciebię.<br />
<br />
Harry nigdy nie czuł się tak dobrze. Harry nigdy nie widział Lou w stanie takiej adrenaliny. Kiedy otworzył usta, kilka ruchów ręką i cała sperma znalazła się w jego buzi. Wytrysk był tak cholernie obfity, że biedny dzieciak nie mógł połknąć całej porcji. Przyozdobiło to jego twarz. :3<br />
<br />
c.d.n...<br />
<br />
<b>od autorki</b>: siema, wybaczcie, nie mam motywacji. :c<br />
<br />
zapraszam tu: <a href="http://www.hopeandmagic.tumblr.com/">www.hopeandmagic.tumblr.com</a> prolog :3 <br />
<br />
<span style="font-family: arial;"></span></div>
<div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-9435178566281292352012-12-23T21:25:00.000+01:002013-09-19T19:04:05.270+02:00016.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUlhKhRQaMq9-MIV9Npmf_vamH2INO2T6GzDO7L4s4CB3nYUNe4wKgPl8vGaeiFC128s11HNYa4hv5q9bNsrx8vfPgyqY_eeGXV6afEilj2CCEdnuwCclwA31Xp_pvx7z93sHeBY2XqYc/s1600/tumblr_m5qrf2S3Xt1qhw63no1_500_large.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUlhKhRQaMq9-MIV9Npmf_vamH2INO2T6GzDO7L4s4CB3nYUNe4wKgPl8vGaeiFC128s11HNYa4hv5q9bNsrx8vfPgyqY_eeGXV6afEilj2CCEdnuwCclwA31Xp_pvx7z93sHeBY2XqYc/s1600/tumblr_m5qrf2S3Xt1qhw63no1_500_large.jpg" /></a></div>
<br />
<span style="color: red;"><b>Uwaga:</b></span> W dalszej części rozdziału znajduje się scena +18, więc jeśli nie masz ochoty czytać to wiesz, co robić :))<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Louis stał przez kilka minut totalnie zamroczony, jego policzki były mokre od słonych łez, które niczym potok nabierały na sile. Gdy dotarło do niego, co się stało prędko wykręcił numer do swojego przyjaciela Nicka, ale ten nie odbierał. Chciał prosić go o wezwanie lekarza, o jakąś szybką i natychmiastową pomoc. Rzucił telefonem w ścianę i pochylił się nad leżącym Harrym. Wokół było pełno krwi, biała pościel zmieniła swoją barwę, a twarz chłopaka nie przypominała już tej rozkosznej słodyczy.</div>
<br />
Szramy, zadrapania... rozcięta warga.<br />
<br />
Louis nie miał pojęcia, kto dopuścił się takiego czynu.<br />
<br />
- Harry, kochanie.. słyszysz mnie? Harry odezwij się - łkał nad pochylonym dzieciakiem, jednocześnie błagając o to, by ktoś mu pomógł.<br />
<br />
- Lou? - szepnął Styles uchylając lekko powieki. - Lou, to Ty?<br />
<br />
- Harry, jak się czujesz? Zabieram Cię na pokład do lekarza, kto Ci to zrobił? - Tomlinson zadawał mnóstwo pytań, a Harry nie był na siłach odpowiadać.<br />
<br />
- Twarz, boli... mnie... trochę twarz... i żebra.. - mówił spowolnionym tempem, a na czole Louis'ego rysowały się lekkie zmarszczki, które były wynikiem zmartwienia. - Nick... on był... ja myślałem, że to Ty przyszedłeś wcześniej.. ja..<br />
<br />
- Kurwa! - Louis krzyknął słysząc, kim jest napastnik Harry'ego, po czym zerwał się na równe nogi. Okrył chłopaka kocem, wziął na ręce i opuścił kajutę.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
W ciągu pół godziny Harry został opatrzony i starannie zbadany. Louis modlił się, aby chłopakowi nic poważnego nie dolegało.<br />
<br />
- Pan jest z rodziny? - szepnęła wysoka pielęgniarka, trącając zamyślonego Louis'ego w ramię.<br />
<br />
- Można tak powiedzieć, co z nim? - odpowiedział szatyn, a jego spojrzenie błagało o dobre wieści.<br />
<br />
- Pobicie, stłuczenie... nie jest źle, ale naprawdę niewiele brakowało, aby pan Styles skończył tragicznie. - po tych słowach Tommo złapał głębszy oddech i potarł swoje czoło.<br />
<br />
- Dziękuje, bardzo dziękuje.<br />
<br />
~*~<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Harry wiedział, dlaczego doszło do przemocy. Wiedział, że Nick czuje coś do swojego przyjaciela. Wiedział, że Nick wie, że Harry też darzy Louis'ego czymś więcej. Cała trójka miała świadomość tego, co się dzieje, ale nikt nie podjął tematu. Wszyscy się bali. To tak jakby strach przed porażką.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Louis dopiero po chwili połączył wszystkie fakty w całość. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że walka toczyła się o... niego. W jego głowie pojawiły się najczarniejsze scenariusze. Dziękował Bogu, że udało mu przyjść do Harry'ego na czas. Nie wyobrażał sobie, że mogłoby być inaczej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak się czujesz? - szepnął i poprawił okład zalegający na twarzy Loczka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Harry kaszlnął i wywrócił oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Loueh, pytasz mnie o to już trzydziesty raz w ciągu pięciu minut. - odpowiedział chłopak i złapał Tomlinsona za rękę. - Ale to nic, bardzo to w Tobie lubię.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Louis poczuł, że jego policzki nabierają czerwonej barwy, a serce łomocze, jak szalone.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale przecież wcale się nie zakochiwał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wcale nie był zakochany.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To, co powstało między nim, a Harrym nie było niczym ważnym.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>BULLSHIT</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Bullshit... i Louis doskonale o tym wiedział. Doskonale wiedział, że stałe oszukiwanie się nie prowadzi do niczego dobrego. Wiedział, ale nie mógł się przełamać. Chciał opowiedzieć Harry'emu całą swoją historię. Począwszy od trudnej sytuacji materialnej w domu do rejsu i poznania miłości swego życia. Chciał, ale nie umiał...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Może po prostu się bał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Harry również wiedział, że ich znajomość nie jest normalną znajomością. Wprawdzie można rzec, że łączył ich seks. Przecież obaj byli tego świadomi, ale...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oprócz tych cielesnych, fizycznych doznań istniała też magia uczuć zwana chemią... a chemia była między nimi bardzo, ale to bardzo intensywna. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Lou, pocałuj mnie. - głos Harry'ego przebił głuchą ciszę, która przeszywała kajutę. - Po prostu podejdź tu i mnie pocałuj.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tommo nic nie odpowiedział. Jego ruchy były powolne i delikatne. Stawiał kroki bardzo przemyslanei, jakby przygotowując się do wykonania poleconego mu zadania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Usiadł na skraju materaca i przyjrzał się pobitemu chłopakowi. Jego serce krajało się na ten widok, ale próbował nie dawać po sobie poznać smutku. W końcu było z czego się cieszyć. Przejechał subtelnie palcem po rozciętej wardze Harry'ego, aż ten syknął z bólu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Wybacz, Harry. - szepnął patrząc mu w oczy. - wybacz, ale nie mogę Cię skrzywdzić. Dziś otrzymałeś zbyt dużą dawkę bólu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Loueh, o czym Ty mówisz? - spytał młodszy chłopak, a jego czoło zamieniło się w kilka drobnych fałdek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Długo nie dostawał odpowiedzi, więc chwycił rękoma koszulkę swojego towarzysza i mimo totalnego braku sił wspiął się w górę by sięgnąć warg, które zawsze dawały mu tyle rozkoszy. Musnął raz, drugi.. po czym opadł na poduszkę, a jego wzrok prosił o więcej. Louis'emu nie trzeba było mówić drugi raz... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oparł swoje czoło o czoło Harry'ego i delikatnie wsunął język do jego buzi. Loczek wyszedł naprzeciw i rozpoczęli namiętną, pełną zachłanności bitwę o dominację.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Loueh, kochajmy się. - wychrypiał Harry podczas, gdy jego partner skupiał się na gorących i nieustannych pocałunkach.<br />
<br />
- Nie sądzę, że to dobry pomysł.. jesteś Hazz cały poobijany.. - odparł starszy chłopak i pokręcił kółko na czole.<br />
<br />
- Ale ja chcę, Louis... Proszę? - mruknął cicho próbując wymusić na szatynie jakąś korzystną dla niego decyzję.<br />
<br />
- 5 minut, daj mi pięć minut. - odpowiedział i zniknął za drzwiami kajuty.<br />
<br />
*perspektywa BooBear*<br />
<br />
Gdy patrzyłem na Harry'ego z sińcami pod oczami i rozciętą wargą czułem się winny. Nie mogłem pozwolić, aby jeszcze kiedykolwiek stała mu się krzywda. Nie mogłem pozwolić na to, by cierpiał. Opuściłem jego pokój i skierowałem się w stronę baru. Miałem nadzieję, że znajdę Nicka. Miałem zamiar jasno mu wytłumaczyć, jakim jest kretynem. Nie potrzebowałem do tego słów. Stanąłem w barze i rozejrzałem się dookoła. Właśnie podawał jakieś klientce piwo. Szybkim krokiem dotarłem do obranego celu. Chłopak nie zdążył nic powiedzieć, a moja zaciśnięta pięść 'pogłaskała' jego twarz. Upadł na podłogę, a z nosa puściła mu się wąska strużka krwi. Otarłem policzki i wyszedłem z lokalu. Czułem satysfakcję mimo tego, że byłem uczony od dziecka, iż przemoc nie jest niczym dobrym.<br />
<br />
Wróciłem pod pokład, nacisnąłem na klamkę od kajuty Harry'ego i wszedłem do środka. Loczek słodko spał wtulony w brązowy kocyk. To był jeden z tych widoków, które zapierały mi dech w piersiach. Unikalna chwila, która dawała mnóstwo radości. Przykucnąłem przy łóżku i poprawiłem opadające na jego skronie pasma pokręconych włosów. Mruknął cicho i delikatnie uchylił usta. Nie mam pojęcia ile czasu spędziłem na wpatrywaniu się w jego poharataną twarz, ale w końcu przebudził się i powitał mnie cudownym uśmiechem.<br />
<br />
- Miałeś wrócić za pięć minut, Lou kłamczuchu... - szepnął zaspany i spojrzał w stronę okna. - Jezu Chryste, co Ci się stało? Dlaczego masz krew na rękach?<br />
<br />
Zerwał się z łóżka, ale nie udało mu się zrobić kroku, bo ból go skrępował. Trzymał się za żebra, a w kącikach jego oczu zauważyłem drobne łezki.<br />
<br />
- Och, to nic takiego, Harry. Widzisz, nie powinieneś wstawać. - odparłem i pomogłem mu położyć się z powrotem.<br />
<br />
- Wytłumacz mi to. Byłeś u niego? Po co? Louis, po co? - odpowiedział Loczek, a ja nieco się zawstydziłem. Nie lubiłem rozmawiać o uczuciach. Nie byłem w tym dobry. Ani trochę...<br />
<br />
- Nie chcę... - zacząłem - aby.. kiedykolwiek stała Ci się krzywda.. On na to zasłużył. Jesteś Harry ważny, bardzo ważny.. dla mnie. - wyznanie opuściło moje usta nim zdałem sobie sprawę z tego, co chcę powiedzieć.<br />
<br />
- Jestem.. ważny dla.. Ciebie? - spytał cicho podnosząc głowę delikatnie do góry. Jego anielskie oczy lustrowały moją postać, jego malinowe usta drżały delikatnie, a On z czułością pochłaniał moje każde słowo...<br />
<br />
- Bardzo. - skwitowałem i wpiłem się w jego usta, modląc się, aby czuł to samo, co ja.<br />
<br />
Po piętnastu minutach leżeliśmy obok siebie. Moje dłonie wodziły po jego klacie kręcąc na niej drobne kółeczka i zawijasy. Głowa Loczka odchylona była do tyłu, co ułatwiało mi drobne muśnięcia w szyję. Uwielbiałem to robić. <br />
<br />
- Kochajmy się. - jęknął mi do ucha, gdy zaciskałem wargi na jego szyi. - Kochajmy się inaczej.<br />
<br />
- Inaczej.. to znaczy jak? - zdziwiłem się na jego prośbę.<br />
<br />
- Chcę, abyś potraktował mnie dziś, jak zwykłego klienta. Możesz to dla mnie zrobić? Chcę to poczuć, Lou. - wyjaśnił, a mi zrobiło się słabo.<br />
<br />
- Nie jesteś zwykłym klientem, nie jesteś w ogóle klientem. Nie, Harry. - protestowałem, ale on był nie ugięty.<br />
<br />
- Tylko jeden numerek, skarbie. - parsknął, a ja zrozumiałem, że tak czy siak... nie mam wyjścia. ;')<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Grę wstępną mieliśmy za sobą, ja byłem przygotowany na wszystko, a Harry mega napalony. Idealnie, prawda? Miałem zachowywać się, jak w pracy, ale nie potrafiłem. Nie potrafiłem patrzeć na niego, jak na zwykłego gościa z kasą, nie potrafiłem mówić do niego per pan, ani nie potrafiłem milczeć w jego towarzystwie. Miało być dziwnie...<br />
<br />
W dodatku on był cały poobijany, a ja czułem, że mogę go skrzywdzić.<br />
<br />
- Panie... - zaczął, gdy ściągnąłem spodnie. - Panie Tomlinson.. zapraszam. - wydusił z siebie, ale widziałem, że chce mu się śmiać. Mi właściwie też.<br />
<br />
- Harry, to bez sensu... - mówiłem, ale on przystawiał mi palec do ust i szeptał mega podniecające 'shhhhhhhhhhhhh'.<br />
<br />
Starałem się być subtelny. Całowałem jego szyję, obojczyk i okolice miejsc, które prawdopodobnie zostały dziś poturbowane przez Nicka. Chciałem dać mu tyle miłości, chciałem zabrać ból, jaki zagościł w tym chudym, ale jakże idealnym ciałku...<br />
<br />
- Wejdź we mnie. Teraz. - jęknął, gdy pieściłem jego wejście. - Teraz, Louuuuuu.<br />
<br />
- Muszę być ostrożny, Harry. - odpowiedziałem głośno, a on zachichotał.<br />
<br />
- Pieprzyć to, pieprz mnie, jakbym był Ci coś winien, proszę - błagał, a ja nie potrafiłem się powstrzymać.<br />
<br />
Wszedłem w niego bez większego przygotowania. Krzyczał bardzo mocno, a mnie ponosiła wyobraźnia. Nie traktowałem go, jak zwykłego klienta. Byłem brutalny, ale przecież tego chciał. Za każdym razem wypinał się coraz bardziej prosząc o więcej i więcej...<br />
<br />
To był bardzo gorący seks.<br />
<br />
- Możesz skończyć we mnie?<br />
<br />
"Mhm"<br />
<br />
Doszliśmy jednocześnie, ale to ja czułem satysfakcję. <br />
<br />
Chwilę później byłem w jego ustach, w
jego zajebiście cudownych i szalenie malinowych ustach. Rytmiczne ruchy
Hazzy dopełnione przez moje pojękiwania doprowadziły mnie do granicy z niebem. Czułem, że znów dochodzę... znów.<br />
<br />
Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich wysoki, puszysty brunet w średnim wieku... prędko odskoczyłem na bok i nakryłem się kołdrą.<br />
<br />
- Harry, co to ma być? - krzyknął i rzucił w nas jakim czasopismem dla nastolatek...<br />
<br />
<b>Od autorki: </b>Hej ;) przepraszam za zwłokę. LARRY SHIPPERS -> <a href="http://larryshippers.blogspot.com/">larryshippers.blogspot.com</a> lista shipperek :) możecie się zapisać? Będę wdzięczna. </div>
<br /><div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-90949179600593236852012-12-01T21:40:00.001+01:002012-12-01T21:42:48.042+01:00SHOT ~ "Cuts"<div style="text-align: justify;">
<b>Od autorki:</b> Hej, zapraszam Was do przeczytania czegoś, co napisałam kilka chwil temu na spontana. NIE MA ZWIĄZKU Z OPOWIADANIEM. Przepraszam, że dodaje tutaj, ale na larryisreal pojawił się dziś rozdział i tam nie mogę już nic opublikować. :) Jest krótki, więc nie zabierze Wam dużo czasu, fragmenty piosenek są ważne. Możecie włączyć też muzykę: <a href="http://www.youtube.com/watch?v=2B50RUXbs-8" target="_blank">KLIK</a> enjoy x</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<o:OfficeDocumentSettings>
<o:AllowPNG/>
</o:OfficeDocumentSettings>
</xml><![endif]--></div>
<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:EnableOpenTypeKerning/>
<w:DontFlipMirrorIndents/>
<w:OverrideTableStyleHps/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-language:EN-US;}
</style>
<![endif]-->
</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b>Cuts.</b> / Inspirowane
piosenką Rihanny pt. <span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">„ Love
the way you lie. Part II “</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">Interpretujcie, jak chcecie. Może być o Larrym.</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;"><br />
“ On the first page of our story, the future seems so bright.<br />
And this thing turned out so evil, I don't know why I'm still surprised.<br />
Even angels have their wicked schemes and you take death to new extremes.<br />
But you'll always be my hero, even though you lost your mind.</span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
[ Na pierwszej
stronie naszej historii przyszłość wydawała się tak jasna<br />
Później to wszystko okazało się tak złe, nie wiem dlaczego wciąż jestem
zaskoczona<br />
Nawet anioły mają swoje nikczemne intrygi i zabrałeś to w nową skrajność<br />
Ale ty zawsze będziesz moim bohaterem nawet jeśli postradałeś zmysły. ] „</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Kiedy się poznaliśmy było łatwiej. Czułeś do mnie to, co
czułem ja do Ciebie. Przynajmniej tak wtedy mówiłeś. Mówiłeś, że kochasz.
Mówiłeś „i’m here for you”. Gdzie są te słowa?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Co mam zrobić teraz? Siedzę na twardym krześle, a nad moją
głową wisi biały topór. Sięgam po niego, ale on tkwi nieruchomy.. dlaczego nie
spadnie? Dlaczego nadal trwam w tym bólu?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Dlaczego dziwi mnie to, co się stało? Powinienem być
przygotowany na to, że odejdziesz. Przygotowany na to, że któregoś dnia nie
będę mógł ucałować Twojego policzka. Byłeś moim aniołem, byłeś tym, kto
podnosił zmoknięte skrzydła. Byłeś kimś, w kogo chciałem wierzyć. Byłeś kimś,
kto dawał mi nadzieję na lepsze dni. Byłeś tu… i nadal jesteś w moim sercu,
jesteś moim bohaterem bez względu na to, jakie decyzje podejmujesz. Posłuchaj,
zawsze Cię kochałem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Sięgam po żyletkę. To dopiero pierwszy krok, najtrudniejszy.
Zastanawiam się, czy zwykłe kreski wystarczą. Nie. Wiem, że zasługujesz na coś
więcej. Zwykłe ‘love you’ wyryte w skórze to za mało, prawda? Myślę… <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>6 perfekcyjnych kresek tworzących serduszko na
moim udzie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Krew..</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">Just gonna stand there and watch me burn,<br />
But that's alright because I like the way it hurts.<br />
Just gonna stand there and hear me cry,<br />
But that's alright because I love the way you lie, I love the way you lie.<br />
</span>I love the way you lie.</b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
[Po prostu stój i
patrz, jak płonę<br />
Ale, dobrze, bo lubię sposób w jaki to boli<br />
Po prostu stój i słuchaj jak płaczę<br />
Ale, dobrze, bo kocham sposób w jaki kłamiesz<br />
kocham sposób w jaki kłamiesz<br />
kocham sposób w jaki kłamiesz ]</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Spójrz na mnie, nie unikaj
kontaktu wzrokowego. To naprawdę nic takiego. Nie jesteśmy sobie bliscy, bo
takie decyzje podjąłeś. Czy to moja wina? Czy ja kazałem Ci odejść? Walczyłem
do końca. Nie poddawałem się. Jedyne ukojenie dawały mi kreski, kreski z myślą
o Tobie, wiesz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Moje serduszko na udzie prawie
się zagoiło. Nic o nim nie wiesz, bo nie ma Cię w moim życiu, błądzę w dwóch
sferach. Modlę się o to by nie musieć się budzić co rano, ale jestem tchórzem,
już dawno powinienem skończyć z samym sobą. Powinienem..</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Lubię ból, jaki dają mi cięcia.
Pojedyncze, podwójne, potrójne, a nawet te które tworzą bezkształtne serduszka,
czy napisy. Patrz na mnie, jak to robię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Nie rozumiem dlaczego mnie
kłamiesz. Dzwonię do Ciebie w środku nocy, a Ty odkładasz słuchawkę. Niszczysz
mnie i siebie zarazem. Potrzebuję Cię, jak ryba wody. Potrzebuję Cię, jak
tlenu. Znikasz.. odchodzisz..</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
.. a ja widzę tylko pokaleczone
palce i gęstą krew..</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">Ma dziwny smak.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">Now this gravel in our voices, glass is
shattered from the fight.<br />
In this tug of war, you'll always win, even when I'm right.<br />
Cause you feed me fables from your hand,<br />
With violet words and empty threats and it's sick that all these<br />
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>battles are what keeps me satisfied.</span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
[Teraz w naszych
głosach jest żwir, szklanki stłuczone przez walki<br />
W tych zawodach przeciągania liny zawsze wygrasz, nawet jeśli mam rację<br />
Bo karmisz mnie pierwszymi lepszymi bajkami, ze słowami przemocy i pustymi
groźbami<br />
To jest chore, że te wszystkie bitwy to to, co mnie utrzymuje zadowoloną ]</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Boli mnie świadomość, że Cię
straciłem, że należysz teraz do kogoś innego. Ale przecież jestem sam sobie
winny, prawda? Przecież nikt nie mówił, że będziesz dla mnie na zawsze.
Wspominam naszą datę. To był listopad, zrozumiałem, że jesteś jedyną osobą
której pragnę. Zrozumiałem, że Ty też mnie kochasz. Dlaczego zabrałeś mi to?
Dlaczego tak nagle straciłeś wiarę w nas?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Kiedy zrozumiesz, że ja nigdy nie
przestanę Cię kochać? W mojej głowie jest pustka, ale to przecież Ty masz
rację. Bez znaczenia, co mówiłeś.. ja chciałem w to wierzyć, ja chciałem, bo wiedziałem,
że przez życie łatwiej iść razem. Nasze kłótnie stawały się coraz ostrzejsze,
bez znaczenia o co. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Moja ręka jest cała w sznytach.
Nie boli, uwierz. Zawsze mówiłeś, że nigdy nie dopuściłbyś się cięcia. Tym
chyba się różnimy, mi to pomaga. Bo kiedy nie mam Ciebie to przynajmniej nie
boli mnie serce, a pocięta skóra.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Krwawię wewnętrznie i
zewnętrznie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Kolejna kreska na biodrze. I
druga na zgięciu ręki, przysięgam… nie boli.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">So maybe I'm a masochist<br />
I try to run but I don't wanna ever leave.<br />
Til the walls are goin' up in smoke with all our memories.</span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
[Więc może jestem masochistką,
próbuję uciekać ale nie chcę nigdy odejść<br />
Dopóki budujemy te ściany, w dymie naszych wspomnień ]</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Lubię ten ból. Daje mi
satysfakcje mimo, że wiem, iż to złe. Co z tego? Kocham Cię, a jeśli Cię kocham
i jednocześnie nie mogę Cię mieć to po co tu jestem? Dlaczego odszedłeś? Moje
ręce zaczynają piec.. rany zaczynają dawać o sobie znaki..</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
… wróć ! Jesteś moim jedynym
antidotum. Może jestem masochistą, który żyje wspomnieniami. Ale to Ty mnie
tego nauczyłeś. To Ty nauczyłeś mnie patrzeć na świat w inny sposób. Dzięki
Tobie zrozumiałem, że człowiek jest człowiekiem, bez względu na to w jaki
sposób okazuje swą miłość.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Cuts cuts cuts..</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
To już przestaje działać, a nadal
w tym trwam. Moja pościel jest cała we krwi, ale Ciebie tu nie ma. No to..
gdzie jesteś? Gdzie zniknąłeś? Wróć, proszę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Dotykam naszego wspólnego
zdjęcia. Jest takie.. wspaniałe, przepełnione uczuciem. Byliśmy szczęśliwi.
Pamiętasz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Byłeś moim aniołkiem, jedynym na
świecie aniołkiem. Ja dla Ciebie też znaczyłem wiele. Co się z nami stało? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Kolejna kreska. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Nie czuję już bólu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Uzależnienie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">„Kocham Cię”</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">„Baby, without you, I'm nothing, I'm so lost,
hug me<br />
then tell me how ugly I am, but that you'll always love me.</span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
[Kochanie, bez ciebie
jestem nikim, jestem taki zagubiony, przytul mnie<br />
Potem powiedz mi jak okropny jestem ale że mimo tego zawsze będziesz mnie
kochać. ]</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Na zawsze będziesz w moim sercu,
będziesz tu gdzie powinieneś być cały czas. Do czasu, gdy nacisnę żyletkę zbyt
mocno, wtedy wszystko zniknie. Chciałbym Cię przytulić ostatni raz, chciałbym
poczuć, jak bardzo mnie kochałeś. Chciałbym Cię mieć. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Tracę zmysły, kocham Cię. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
"Nie mów, że jesteś jeśli mówisz, że kochasz."</div>
<div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-11467908163844486042012-11-21T23:38:00.001+01:002012-11-22T16:04:11.167+01:00015.<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0exvxqnIWs9rtXhGZYRtIAwzYroTqKALYpOqX4iF5KDIYR3PmxMWWfsZWD7aXPmHQbgCyumVCnV-MbfwQCEYhKpS5CpH__VCNwaH6sM13ZpnWpZMgZbNFRKijW3dH-kbd_1uCzKuWKAw/s1600/larry.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0exvxqnIWs9rtXhGZYRtIAwzYroTqKALYpOqX4iF5KDIYR3PmxMWWfsZWD7aXPmHQbgCyumVCnV-MbfwQCEYhKpS5CpH__VCNwaH6sM13ZpnWpZMgZbNFRKijW3dH-kbd_1uCzKuWKAw/s1600/larry.jpg" /></a></div>
<br />
Harry mógł czuć strach, mógł czuć zażenowanie i smutek, ale w tym momencie te emocje nie miały szansy, aby przebić się przez jego miłosne upojenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Był oczarowany obecnością Louis'ego. </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Był szczęśliwy, że ma przy sobie kogoś takiego, jak On.</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy ktokolwiek mógłby to zepsuć?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Harry nie zastanawiał się nad tym przesadnie długo, co prawda przeszło mu to przez myśl, ale ostatecznie skierował się w stronę obranego wcześniej celu, jakim był bufet.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po drodze minął jedną z dziewczyn, która prawdopodobnie poznała go podczas którejś z zabaw pokładowych. On niestety jej nie pamiętał. Niestety, a może i 'stety', bo wymienianie śliny z kimś innym niż Louis było dla niego obecnie czymś okropnie ohydnym.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dawniej był flirciarzem, leciał na każdą blond laskę z wytatuowanymi pośladkami. No dobra, może dziary nie były konieczne, ale taką etykietkę przyczepił mu zarząd managementu. Głównie pani J., której nienawidził z całego serca. To ona go zrujnowała, to ona uczyniła z niego maszynę do robienia pieniędzy. A przecież Harry, był tylko bezbronnym, nastoletnim chłopcem, którego pasja do muzyki i talent przerosły najśmielsze oczekiwania..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Louis otworzył oczy, a lekkie promyki światła podrażniły jego źrenice. Powieki mimo woli opadły, a on po omacku zbadał teren łóżka. Poczuł, że strona Harry'ego jest jeszcze ciepła..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>"Pewnie niedawno wyszedł" </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- pomyślał i zatopił się w poduszce. Nie miał w tym momencie na tyle sił, aby podnieść swą ciężką od marzeń i pragnień głowę. Ponownie obudził go zapach kawy, który stopniowo docierał do jego nozdrzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
-Hazz, co tak pachnie? -mruknął, otwierając tylko jedno oko. Spowodował tym, że zawartość kubka pokręconego nastolatka wylądowała na kremowym dywanie i we wspaniały sposób zaczęła w niego wsiąkać.. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
-To była kawa, Lou. - zaśmiał się przez łzy Harry i wyciągnął z szafki papierowy ręcznik. - Teraz będziesz musiał podzielić się ze mną swoją. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Cała przyjemność po mojej stronie. - odparł zaspany szatyn nie wypuszczając z objęć poduszki. - Dlaczego tak szybko wstałeś? Chodź do mnie..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Louis, dziś jest środa, pracujesz.. - odparł zasmucony, po czym zniknął na moment na korytarzu. Louis nie wiedział, co było tego przyczyną.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A tak naprawdę Harry musiał ochłonąć, musiał sobie wewnętrznie z tym poradzić. Przykucnął pod drzwiami i objął rękoma swój brzuch. Czuł się, jak pięcioletnie dziecko, któremu mama nie pozwoliła czegoś zrobić. Nie mógł pogodzić się z faktem, że dziś znów.. jacyś obcy mężczyźni będą dotykać jego Louis'ego..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze się czujesz, Hazz? - usłyszał za plecami głos Tomlinsona. - Dlaczego trzymasz się w tym miejscu? Pokaż! Nic Ci nie jest?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Och Lou, mam się dobrze. Po prostu zakręciło mi się w głowie.. - skłamał, choć wiedział, że to nie prowadzi do niczego dobrego, do niczego..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Harry mógłby dłużej się upierać przy tym, że jeszcze przez "momencik" pobędzie na korytarzu oraz przy tym, że poradzi sobie, bo nic mu nie jest. Mógłby, ale silne dłonie Lou pochwyciły jego chude ciałko i w najsubtelniejszy sposób świata ułożyły na miękkiej pościeli.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie próbuj dziś wstawać. Źle wyglądasz, martwię się.. - szepnął starszy chłopak i złożył na jego ustach malutkiego całuska.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
~*~</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nadszedł wieczór.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Harry tak, jak obiecał Louis'emu cały swój dzień spędził pod ciepłą, puchatą kołderką mimo, że tak naprawdę nic mu nie dolegało. Ale przecież nie mógł wyznać, że chodziło o czystą, namiętną zazdrość. Nie mógł wydać swoich uczuć. I tak, już czuł się upokorzony. Wiedział, że Tomlinson pracuje w tym zawodzie dla kasy, nie przyjemności, więc tym bardziej w swoim prywatnym życiu nie może być gejem. Harry tak myślał, ale jego podświadomość wysuwała całkiem inne wnioski.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>"Pieprzył się z Tobą po godzinach, to znaczy coś więcej "</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<i>" On dotyka tylko Ciebie w taki sposób"</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>" Jedynym mężczyzną, który był w jego kajucie jesteś Ty "</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /> </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<i>"Harreh, nie oszukuj się, zakochałeś się w nim "</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Loczkowi wcale to nie pomagało <i>w zaakceptowaniu sytuacji,</i> w jakiej się właśnie znalazł. Czasem życie nie pozwala nam na dokonywanie wyborów. Czasem to los decyduje o tym, kto pojawia się w naszym życiu, ale ostateczny wybór, kto w nim pozostanie należy do nas. Prawda boli jeden raz, a cukierkowe kłamstwa zawsze. Czym jest ryzyko?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Louis spędził dzień w pracy..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No dobra, obsłużył kilku klientów i wcale nie czuł się z tym dobrze. Był zły na samego siebie, na swój los, przeznaczenie i fatum.. nie mógł pogodzić się z faktem, że w ten sposób traci kogoś na kim ostatnimi czasy zaczęło mu zależeć. Zależeć bardziej niż powinno, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wiedział, że Harry nie jest zadowolony z jego profesji... Ale przecież Harry niczego nie rozumiał, Harry nie znal jego sytuacji materialnej, nie znał historii Lottie, ani historii jego matki. Harry mógł myśleć, że jest on zwykłą męską dziwką.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale czy tak było?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Nie"</div>
<div style="text-align: justify;">
"Tak"</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście, że nie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
~*~</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Louis doczołgał się do swojej kajuty około godziny dwudziestej drugiej, był tak bardzo zmęczony, że nie miał ochoty na nic, ale myśl o samotnym Harrym przytłaczała go. Postanowił, że odwiedzi Loczka i przeprosi za całodniową nieobecność. Wziął prędki prysznic, przebrał się i wyszedł z pokoju. Po drodze spotkał swojego przyjaciela. Nick był dziwnie zaniepokojony i jakiś nieswój. Louis uznał, że to sprawka tej całej sytuacji, więc postanowił nie wnikać w szczegóły. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Poprawił swój błękitny kardiganek, wsunął telefon do tylnej kieszeni dżinsów i nacisnął na klamkę. Zdziwiło go bardzo, gdy drzwi nie otworzyły się. Początkowo myślał, że Harry jest w środku i po prostu śpi, ale nasłuchiwał przez moment, czy z wnętrza kajuty dochodzą jakieś odgłosy. Odpowiadała mu niezmącona cisza.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zrezygnowany i przytłoczony udał się na górny pokład. Zdecydował wykorzystać okazję na obserwację gwiazd, a przy okazji odnalezienie Harry'ego. Długo błądził wśród tłumu ludzi, przepychając się między szczupłymi blondynkami, a wylansowanymi kolesiami w garniturach od najlepszych projektantów świata. W końcu udało mu się dotrzeć do białej barierki. Oparł się delikatnie o burtę i spojrzał w sklepienie. Nie miał pojęcia ile czasu spędził w tej pozycji, ale nagle do jego uszu dotarł znajomy głos.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Dużo ich, prawda? - Harreh mruknął, a Louis natychmiast odwrócił głowę, by sprawdzić, czy jego słuch funkcjonuje prawidłowo. Automatycznie twarz marchewkowego fanatyka rozjaśnił uśmiech. - Zmarzłeś, weź to - dodał po chwili Hazz, ściągając ze swych ramion koc.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie trzeba, Styles mam sweterek. - oznajmił Lou. - jest okej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Cieniutki ten sweterek. To chodź, chociaż Cię przytulę. - odparł Harry i nie czekał na reakcję swojego towarzysza tylko przyciągnął go do siebie tak, by ciała mogły czuć potrzebne ciepło.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak minął dzień? - szepnął Louis, gdy usiedli na jednej z ławeczek otulając się kocykiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Bez Ciebie? Okropnie nudno.. - wyjaśnił Hazz i przez moment zastanawiał się, czy powinien odwzajemnić pytanie. Ostatecznie zrezygnował. - Patrz, tamta gwiazdka będzie nasza, dobrze?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wybrałbym lepszej - oświadczył Louis i wpił się w mokre i rozkosznie miękkie usta Harry'ego Stylesa. - Zaśpiewaj mi coś.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Cause you were mine for the summer<br />
Now we know it’s nearly over<br />
Feels like snow in September<br />
But I always will remember<br />
You were my summer love<br />
You always will be my summer love</i><i><br />
Wish that we could be alone now<br />
If we could find some place to hide<br />
Make the last time just like the first time<br />
Push a button and rewind</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Resztę nocy spędzili na obserwacji nieba, rozmowie i grze w 33. Było tak, jak Louis wymarzył sobie od dawna. Było tak, jak Harry pragnął.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
~*~</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejny dzień minął podobnie do poprzedniego. Louis zajął się swoimi obowiązkami, a Harry wiernie oczekiwał wieczoru, by móc się z nim spotkać. Okropnie tęsknił i nie mógł doczekać się momentu, gdy weźmie go w swe ramiona.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nagle po jego kajucie rozeszło się pukanie do drzwi. Nie spodziewał się nikogo, ale w głębi serca marzył, aby był to pan Tomlinson. Niestety, gdy gość wszedł do środka okazało się to sceną z jakiegoś kiepskiego filmu przygodowego..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
_</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Louis skończył wcześniej niż wczoraj i w pośpiechu pobiegł do pokoju swojego ukochanego. Wiedział, że Harry czeka i nie mógł już dłużej tego przeciągać. Nacisnął na klamkę, a w jego głowie zawirowało. Poczuł zapach znajomych perfum, ale nie zaniepokoiło go to. W kajucie było ciemno. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry, jesteś tu? - szepnął, myśląc, że chłopak śpi.. Po chwili sięgnął do kontaktu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To, co ujrzał przerosło całkowicie jego największe obawy. Przerosło wszelkie dramatyczne sceny, jakie mógł sobie wyobrażać. Po jego policzkach zaczęły spływać łzy...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Od autorki</b>: Wybaczcie błędy i wybaczcie, że taki jakiś nijaki ten rozdział, ale piszę go w środku tygodnia i to o jedenastej w nocy, więc sami rozumiecie. Dzięki, buźka! xx</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #741b47;"><b><span style="color: red;">PROŚBA: Larry Shippers, jeżeli możecie to lajknijcie lub poleccie fanpage o Stylinsonie: <a href="http://www.facebook.com/LarryOurLittleSecret">www.facebook.com/LarryOurLittleSecret</a> . Będę ogromnie wdzięczna, dzięki!</span></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-60176789123882127682012-11-11T13:59:00.000+01:002012-11-11T13:59:12.662+01:00014.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie7KoNM7VuADnE3DNx4Ee95zsNEIjoQL5z9mcv3OpOd-HK2A3SrJCl7-8TCffyqqH_yT2vUcJZ0D2bNLwSMFfJpExw9y0gXasdorQEaM9L29V0H4NuV1-MrwsruLxwzfA-nTOVG041ZXY/s1600/599065_419491368105784_1106541593_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie7KoNM7VuADnE3DNx4Ee95zsNEIjoQL5z9mcv3OpOd-HK2A3SrJCl7-8TCffyqqH_yT2vUcJZ0D2bNLwSMFfJpExw9y0gXasdorQEaM9L29V0H4NuV1-MrwsruLxwzfA-nTOVG041ZXY/s1600/599065_419491368105784_1106541593_n.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W momencie, gdy drzwi od kabiny otworzyły się, a przed Harrym i Louis'm stanął Nick można powiedzieć, że czas zatrzymał się na chwilę. Z ust Tomlinsona wyszedł cichy jęk, a Harry zasłonił twarz, jednak po chwili jego ręce zostały delikatnie zsunięte przez Lou, który nie zważając na obecność swojego przyjaciela szepnął mu cicho do ucha: nie wstydź się. Wtedy automatycznie na twarzy Loczka pojawiły się dwa dorodne rumieńce.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy obaj mieli już na sobie spodnie, a Nick nadal trzymał klamkę od kabiny, Louis postanowił podjąć temat. Właściwie to powinien być zły, bo przerwano mu jeden z najbardziej upojnych aktów, ale z racji, że był to Nick postanowił swój gniew jakoś zminimalizować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Co Ty tu robisz? - spytał cicho, a kącikami oczu zerknął na onieśmielonego Harry'ego, który w całym tym zdenerwowaniu obgryzał paznokcie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Bo ja... - zaczął chłopak, ale widząc presję, jaką wywiera na nim Tommo nie mógł wydukać żadnego sensownego zdania. - To nie jest takie proste jak się może wydawać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nick, do cholery. Co w tym trudnego? Dlaczego tu przyszedłeś? Co miało znaczyć "mogę"? - Tomlinson nie wytrzymał napięcia i krzyknął, a jego subtelny głos rozszedł się po całej toalecie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W międzyczasie Styles postanowił, że nie będzie przeszkadzał w jakże trudnej rozmowie. Domyślał się niektórych faktów, ale nic nie mówił. Wolał, aby jego wnioski były nieprawdziwe. Odgarnął na bok burzę niesfornych loczków i skierował się w stronę wyjścia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Kochanie, dokąd idziesz? - ręka Louis'ego pochwyciła jego dłoń, a głos podrażnił ten punkt w umyśle, który odpowiadał za motylki napływające do brzucha.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie chcę przeszkadzać, um.. - mruknął cicho Hazz i spojrzał w podłogę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mimo protestów - wyszedł pozostawiając ich samych. Właściwie to tylko teoretycznie, bo nie miał najmniejszego zamiaru opuszczać takiej sceny. Czuł podświadomie, że wydarzy się coś złego. Bał się o Tomlinsona, ale jednocześnie wiedział, że to nie będzie jego winą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Może teraz mi powiesz? Jesteśmy sami. O co chodzi, Nick? - Lou próbował być łagodny, aby jego przyjaciel zwierzył się ze wszystkiego. Nigdy wcześniej nie miewali takich rozmów. Zawsze byli dobrymi kumplami, czasem napili się piwa, pogadali o dziewczynach, bo przecież tak wypadało. Nigdy nie było sytuacji, w której Louis czuł się tak dziwnie, jak teraz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Może o to, że mi się podobasz. - syknął przez zęby, ale Louis nie zdążył odpowiedzieć, bowiem usta Grimmy'ego mocno naparły na jego wargi. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Stojący za rogiem Harry wychylił się i ujrzał swojego Louis'ego w objęciach innego faceta. W objęciach mężczyzny, który podobno był jego przyjacielem. Poczuł się jakby z jego życiowej układanki odpadł jeden puzzel. To znaczy.. jakby wszystko nagle straciło sens. Oparł głowę o ścianę, ale już nie patrzył. Słyszał tylko krzyk swojego kochanka i szum wody. Potem odszedł do swojego pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Zwariowałeś? - krzyknął Louie, odrywając się od twarzy przyjaciela. - Czy ty całkiem zwariowałeś?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam, Louis. Musiałem Ci to powiedzieć.. ja.. - Nick próbował skleić jakieś sensowne zdanie, ale nic mu nie wychodziło. Oparł dłonie o umywalkę i odkręcił wodę, która chociaż na moment wywołała wewnętrzne ukojenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Kocham Harry'ego, zrozum. - oświadczył Louis i wyszedł z łazienki pozostawiając zakochanego przyjaciela samego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Kocham Harry'ego, Kocham Harry'ego, Kocham Harry'ego - te słowa jeszcze długo brzmiały w uszach Grimshaw'a, który znalazł się w cholernie beznadziejnej sytuacji. A przecież mówią: serce, nie sługa.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
_</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Harry wszedł do pokoju, przekręcił klucz w drzwiach i położył się na miękkim dywanie. Chciał ochłonąć, chciał usunąć sprzed swych oczu obraz, który stale tkwił w jego głowie. Po raz pierwszy widział, jak ktoś inny całuje Louis'ego. Po raz pierwszy czuł tak ogromną zazdrość, ból i smutek. Zdał sobie sprawę, że to nie jest przelotny romans. Zdał sobie sprawę, że potrzebuje tego chłopaka, jak nigdy dotąd. Ale jego urażona duma nie pozwalała na to, aby wybiegł z pokoju i wskoczył w ramiona Tommo z cudownym wyznaniem miłosnym. Przynajmniej nie teraz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Louis opuścił toaletę i przez chwilę błądził po statku nie wiedząc, co ma ze sobą zrobić. Miał ogromny mętlik w głowie. Właśnie dowiedział się, że jego stary kumpel darzy go uczuciem. To było na maksa dziwne. Nigdy w życiu nie spodziewał się czegoś podobnego. Poza tym w jego sercu nie było miejsca dla nikogo innego oprócz Harry'ego Styles'a. Największej gwiazdy pop na rynku muzycznym, ale przecież Louis o tym nie wiedział, bo skromny nastolatek nie chwalił się na prawo i lewo, że jest w posiadaniu ogromnego talentu...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Hazz postanowił, że zaśpiewa sobie coś na rozładowanie emocji. Muzyka od zawsze była jego życiem. Zaczynał na miejskich konkursach piosenki współczesnej, a ostatecznie stał się jednym z najlepszych piosenkarzy w kraju. Marzenie, prawda? Jedyna piosenka, która przychodziła mu teraz do głowy to <strong>Belief - Johna Mayera.</strong></div>
<div style="text-align: justify;">
<strong><br /></strong></div>
<div style="text-align: center;">
<i> ...<br />Everyone believes<br />
In how they think it ought to be<br />
Everyone believes<br />
And they're not going easily</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Belief is a beautiful armor<br />
But makes for the heaviest sword<br />
Like punching under water<br />
You never can hit who you're trying for<br /><br />
Some need the exhibition</i>
<i><br />
And some have to know they tried<br />
It's the chemical weapon<br />
For the war that's raging on inside</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po kilku zwrotkach usłyszał kroki pod swoimi drzwiami. Obawiał się, że to Louis, ale nie miał pewności. Nagle rozległo się pukanie. Harry nadal leżał na dywanie i nucąc cicho pod nosem dalszą część piosenki postanowił nie wstawać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry, to ja. Otwórz, proszę. - szepnął Tomlinson, a na twarzy Loczka pojawił się smutek. - Harry, wiem, że jesteś tam, bo słyszałem jak śpiewasz. - Harry, odezwij się chociaż.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Odpowiadała mu niestety cisza, a raczej jakieś niezidentyfikowane pomruki, których za nic nie potrafił rozszyfrować. Odszedł zrezygnowany spod drzwi swojego nastoletniego kochanka mając nadzieję, że spotka go na kolacji. Nie miał pojęcia, co sprawiło, że Styles zachowywał się tak dziwnie. A bardzo chciał wiedzieć. Bo jakby nie patrzeć zależało mu na nim. Tylko jeszcze sam nie umiał się z tym pogodzić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Harreh z trudem zagryzał policzki od środka, powstrzymując się przed wydaniem z siebie jakiegoś dźwięki. Chciał porozmawiać z Louis'm, ale doskonale wiedział, że to będzie zbyt trudne. Musiałby wtedy wyjawić swoje odczucia, smutek, żal... a nie chciał się skompromitować, bo przecież "poza seksem nic więcej ich nie łączyło"</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kolacja minęła szybko, ale Harry nie pojawił się na niej. Louis zaczynał się martwić. Czuł, że mogło stać się coś złego. Zwinął jeden talerz z kanapkami i skierował się w stronę kajuty swojego kochanka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry, to znów ja. Otwórz - jego głos był czuły i delikatny. - Harry, nic nie zjadłeś cały dzień, proszę otwórz. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Styles już nie mógł dłużej wytrzymać, wstał z łóżka i przekręcił cicho klucz, po czym prędko wskoczył pod kołdrę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest otwarte, Louis. - mruknął cicho i zamknął oczy. Po kilku sekundach drzwi uchyliły się, a do pomieszczenia wolno wkroczył Tomlinson. Usiadł na skraju łóżka i co chwilę zadawał pytania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry, co się dzieje? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry, dobrze się czujesz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry przyniosłem Ci kanapki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry, odezwij się. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry, ja nie rozumiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry, powiedz, co zrobiłem źle..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Louis nie otrzymał odpowiedzi w postaci słów. Zamiast tego Hazz przyciągnął go do siebie i wtulił swoją twarz w jego rozbudowany tors.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie chcę Cię stracić, Loueh. - szepnął, a Tommo dopiero teraz zdał sobie sprawę, że Harry płacze. - Nie idź nigdzie..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- O czym Ty mówisz, Hazz? - mruknął zaskoczony Louis, a jego dłoń zatopiła się w mięciutkich loczkach Stylesa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Widziałem jego, widziałem Was, Louis. - odpowiedział, ale jego głos łamał się za każdym razem. - Nie lubię, gdy całujesz się z kimś innym. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Harry dopiero po chwili zorientował się, że uchylił rąbka tajemnicy o swoich uczuciach, ale miał nadzieję, że Louis nie domyśli się dalszej części.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- On dla mnie nic nie znaczy, Harry. W przeciwieństwie do Ciebie. - oświadczył Lou. - Nie odwzajemniłem pocałunku, nie chciałem tego, On mnie zaskoczył..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie rozumiem, dlaczego się tłumaczysz.. - syknął Harry, a w jego oczach pojawiły się łzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tę noc spędzili razem. Zasnęli w swoich objęciach, nie martwiąc się o dziś, nie martwiąc się o jutro. Szalone stado motylków rozrywało brzuch chłopca w kręconych włosach, a z klatki starszego szatyna serce o mało nie wyrywało się ze szczęścia. Ile by dali, aby zasypiać i budzić się tak każdego dnia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rano Harry wyszedł z pokoju, szedł do bufetu po coś do picia. Rozejrzał się po korytarzu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeszcze tego pożałujesz. - usłyszał znajomy głos za swoimi plecami. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /><b>Od autorki</b>: Hejoo. Wiem, że jest mega krótki i ogólnie do dupy, ale jak na razie musi Wam to wystarczyć. Przepraszam, nie mam zbyt wiele czasu na pisanie, już kiedyś to tłumaczyłam. Nie chcę zawieszać, bo zależy mi na skończeniu tych historii. Nie sądziłam, ze będę miała w 3kl taki zapieprz :> love you all!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
PYTANIA DO POSTACI: <a href="http://natsdirection.tumblr.com/pytaniadopostaci" target="_blank">KLIK</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-40480230563041480332012-10-10T15:40:00.001+02:002012-10-10T15:48:41.479+02:00013.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkXyqhcMbwm4QowcgN5OrP-MRTioIZ-aK14uXJ5VS6tDgHxUN8J0STtay2QAlpEs6CxACUW3KKALvBnv9l0CDI356vqXtODxJXiAjf5ROGGJW3bLyxazR9ZXsZB1d6W7NZHMHnvoTSrsM/s1600/harrystylesm.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="195" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkXyqhcMbwm4QowcgN5OrP-MRTioIZ-aK14uXJ5VS6tDgHxUN8J0STtay2QAlpEs6CxACUW3KKALvBnv9l0CDI356vqXtODxJXiAjf5ROGGJW3bLyxazR9ZXsZB1d6W7NZHMHnvoTSrsM/s400/harrystylesm.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: red;"><b>Uwaga:</b></span> W dalszej części rozdziału znajduje się scena +18, więc jeśli nie masz ochoty czytać to wiesz, co robić :))</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Louis nie potrafi kłamać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Zdał sobie z tego sprawę chwilę po tym jak oświadczył Harry'emu, że to koniec ich gorącego romansu. Zdał sobie sprawę, że Loczek mógł ujrzeć w jego oczach prawdę, ale nie był w stanie jej uzasadnić. Te dni, w których znajdował zapłakanego chłopaka pod swoimi drzwiami były najtrudniejsze do przetrwania. Musiał wtedy udawać, że jest mu to naprawdę obojętne, podczas gdy wewnątrz niego toczyła się odgórna walka między przyzwoitością, a ochotą na małe co nieco. Wiele razy, kiedy z ust śpiącego Harry'ego wydawały się ciche pomruki Louis nachylał się nad nim, by złożyć na jego policzku drobnego całusa lub by po prostu zmierzwić jego idealne loczki. Styles nie mógł wiedzieć, bo wtedy dryfował w sferze snów marząc, by obudzić się w objęciach swojego kochanka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Ale to było nierealne, bo Louis jasno powiedział mu, że jest beznadziejny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
No może nie dosłownie, ale mimo wszystko Harry był przewrażliwiony całą tą sytuacją.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Próbował uratować coś na czym zależało, coś co sprawiało, że czuł się szczęśliwy. Ale kiedy najprostsze metody nie przynosiły oczekiwanego rezultatu postanowił zaryzykować wszystko. Począwszy od dobrej opinii, czystego sumienia, po karierę i gniew managerów. Nie w głowie mu teraz była trasa koncertowa, którą miał rozpocząć po zakończeniu rejsu. Teraz ważny był Louis. I nikt więcej.<br />
_</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Cała czwórka znajdowała się teraz w jednym pomieszczeniu. Harry nie spodziewał się, że Louis przyjdzie do swojego szefa akurat w tym momencie, co on, a Louis nigdy w życiu nie pomyślałby, że spotka w tej części statku swojego byłego kochanka. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Tommo stał z otwartą buzią i wpatrywał się jak dłonie Harry'ego i jego szefa łączą się w pożegnalnym uścisku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Będziesz lepszy niż Lou, tak czuję. - szepnął do niego James i puścił mu oczko. Harry miał nadzieję, że szatyn nie usłyszał słów mężczyzny. Niestety, mylił się.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Jesteś gotowy ? Na co, Harry? - głos Lou brzmiał tak desperacko, że nastolatek nie miał pojęcia, co odpowiedzieć, by zabrzmiało to wiarygodnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Lepiej zajmij się swoim nowym przyjacielem - odburknął Loczek kierując swój wzrok na wysokiego faceta, którego Lou trzymał pod rękę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- To Nick, jest.. - próbował wytłumaczyć, ale Hazz nie dał mu dojść do słowa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Nie interesuje mnie to Louis. Sam powiedziałeś, że będzie tak jakbyśmy się nie znali. No to.. żegnaj. - odparł Harold i z cwaniackim uśmieszkiem zamknął za sobą drzwi rzucając jeszcze do Jamesa krótkie 'do zobaczenia wieczorem'.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Harry wygrał ten pojedynek, ale wcale nie był z siebie zadowolony. Czuł na ustach gorycz, czuł się okropnie. Nie tak wyobrażał sobie swój plan. Ale jedyny wniosek do jakiego doszedł to ten mówiący, że musi być silny ponad wszystko.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Louis po wyjściu Harry'ego rzucił się do Jamesa z pretensjami. Z jego ust padały chaotycznie zdania, które tak naprawdę nie miały pokrycia w rzeczywistości. Nick stał obok i z ciekawością przysłuchiwał się teoriom swojego przyjaciela odnośnie tego jaki ten lokaty dzieciak jest nieświadomy, jak może zniszczyć sobie przyszłość oraz jak wielki błąd popełnia agencja zatrudniając go.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Szef wyśmiał go już od pierwszego argumentu. On bowiem nie rozumiał, że Louis martwi się o Harry'ego. Nie wiedział, że ich coś łączy, nie wiedział, że spędzili ze sobą namiętne noce, a teraz wszystko się zjebało. Nie mógł wiedzieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Louis, daj spokój. To nie nasza sprawa - jęknął Nick, kładąc mu zimną dłoń na karku. Szatyn natychmiast odskoczył krzycząc, by nie mówił mu co ma robić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Wpadł w furię, a co najgorsze nie miał wpływu ani na decyzję Jamesa, ani na decyzję Stylesa.<br />
_</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Nadszedł wieczór, a emocje odrobinę opadły. Wściekły Louis przemienił się teraz w pełnego rozczarowania i przygnębienia chłopaka. Siedział wraz z Nickiem w swojej kajucie i nerwowo stukał palcami w blat stolika, podczas oglądania kolejnego meczu piłki nożnej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Muszę wyjść na chwilę - szepnął Grimshaw, a Louis w ogóle nie zareagował.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Nick był od dawna przyjacielem Louisa, znał jego sytuację i wiedział o nim naprawdę wiele. Pracował na statku jako kelner, czasem stał za barem, albo roznosił zamówienia po kajutach. To on pomógł Louisowi odbić się od dna. Nie ważne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Wszedł teraz do publicznej toalety, która znajdowała się na drugim pokładzie. Stanął przed lustrem i oparł swoje ręce o umywalkę. Zastanawiał się, czy powiedzieć Tomlinsonowi, co tak naprawdę czuje. Zastanawiał się, bowiem to mogło przekreślić wszystko. Uhm, nagle jedna z kabin otworzyła się i wyszedł z niej ten sam chłopak, którego wcześniej spotkali u Jamesa. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Harry zmierzył go swoim srogim spojrzeniem i odkręcił wodę w sąsiednim kranie. Delikatnie i bardzo powoli mydlił ręce, później je płukał, a na końcu starannie wycierał. Męczył psychicznie Grimmy'ego swoim zachowaniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Dlaczego chcesz tam pracować? - spytał starszy chłopak unosząc brwi do góry.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Nie twój inters - odburknął Loczek i wykrzywił usta w uśmiechu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Może i masz rację. Wybacz - szepnął w odpowiedzi Nick i przemył twarz zimną wodą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Co Cię łączy z Louisem? - pytanie Harry'ego całkowicie go zamurowało.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Znasz Louisa? - Grimmy był ponownie zaskoczony.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Może. - mruknął Hazz przygryzając wargę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Robisz to dla niego? O mój Boże. - Nickowi nie trudno było wysunąć wniosek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Ty to powiedziałeś, nie waż się mu nawet o tym wspominać. - zagroził Hazz i wszedł z powrotem do kabiny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Nick opuścił toaletę z jeszcze większym mętlikiem niż wcześniej. Tommo nadal siedział przy stoliku, ale tym razem rysował coś na białej kartce formatu B5.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Co robisz? - szepnął Nick widząc zaangażowanie swojego przyjaciela.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Piszę list. - oświadczył Louie nie odrywając wzroku od arkusza.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Lepiej idź mu powiedz, jest w wc na drugim pokładzie. - odpowiedział Grimshaw pewien, że jego bff ma na myśli nastolatka z burzą loków na głowie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Tomlinson prędko zerwał się na nogi i rzucając tylko krókie 'dzięki' opuścił kajutę. Nie zastanawiał się nawet nad tym, czy robi dobrze. Chciał przeprosić Harry'ego, chciał uzmysłowić mu, że decyzja, którą podjął jest najgorszą w jego życiu. Dobiegł do toalety i uchylił drzwi sprawdzając, czy Loczek na pewno tam jest. Dyskretnie wszedł do środka. Jedna z kabin była zamknięta. Zapukał delikatnie, a w odpowiedzi jego uszy zostały połechatane przez uroczy, charpliwy głos Stylesa "zajęte".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Wiem, Harry. - odparł Lou, wiedząc, że to, co nastąpi za chwilę będzie bardzo trudne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Natychmiast otworzyły się drzwi, a Tomlinson ujrzał palącego Hazzę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Palisz? - jęknął przerażony, a z ust Harry'ego wydobył się niekontrolowany dźwięk. Chłopak wstał i chuchnął na swojego starszego kochanka tak mocno, że Lou odwrócił głowę. Nie lubił zapachu dymu tytoniowego, nie lubił papierosów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Czego chcesz? - spytał Hazz podchodząc do lustra i poprawiając kilka kosmyków.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Harry.. ja uważam, że powinieneś zrezygnować z propozycji Jamesa. - wytłumaczył, a na twarzy młodszego chłopaka pojawiła się kpina.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Nie zamierzam. - mruknął Styles i wyrzucił przygaszonego peta do kosza na śmieci.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- To nie jest dobra praca, to nie jest dla Ciebie - Lou próbował wszystkich argumentów. - Myślę, że będziesz żałować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Tak samo jak Ty żałujesz, że się ze mną pieprzyłeś? - Harry wybuchnął i już nie zważał na słowa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Nie żałuje i nigdy nie żałowałem. Masz najsłodszy tyłek na świecie. Mógłbym go pieprzyć codziennie. - oznajmił ze spokojem Louie, a źrenice Hazzy powiększyły się bezwarunkowo. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Nie czekali już dłużej. Louis przyparł Harry'ego do zimnych kafelek i wjechał w jego usta z niepohamowanym pożądaniem. Pieścił jego podniebienie przygryzając, co jakiś czas dolną wargę. Hazz nie był mu dłużny, za każdym razem odwzajemniał pocałunki, a czasami nawet je pogłębiał pomagając Louisowi w spotęgowaniu przyjemności. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
W chwili, gdy ręce Loczka zacisnęły się na pośladkach Lou w pomieszczeniu zapachniało seksem. Harry niezgrabnie zdjął swoją marynarkę i odrzucając ją w kąt łazienki przystawił swoją dłoń do rozporka Louisa. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Stanął mi. - szepnął ściszonym głosem, a jego policzki zarumieniły się znacznie bardziej niż zazwyczaj.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Widzę Lou, tęskniłem za Tobą. - odpowiedział Harreh, a w jego oczach obok pożądania pojawił się smutek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Jestem tu, już jestem. - szepnął Louis obejmując chłopaka całym swoim ciałem tak, że ich członki zaczęły się o siebie ocierać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Później niewiele już rozmawiali. Harry jednym ruchem ściągnął spodnie swojemu kochankowi, a Lou z miażdżącą odwagą wjeżdżał swoją dłonią pod koszulkę Hazzy, dodatkowo w między czasie wsunął mu między nogi swoje kolano dociskając bardzo delikatnie do penisa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div style="text-align: center;">
<i><b>~perspektywa: Curly~</b></i></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Robiło mi się okropnie słabo, nie wiem czy bardziej pragnąłem dotknąć jego, czy aby on dotknął mnie. Jego ciepłe ręce gładziły mój tors, a kolano z subtelnością dociskało krocze. Miałem ochotę pieprzyć się z nim tu i teraz bez względu na wszystko, co ostatnio się zdarzyło. Louis nagle odpiął mój pasek od spodni i spuścił je do samych kostek. Następnie masował mojego twardego kolegę, aż do momentu, gdy na moich plecach pojawiły się ciary. Kiedy klęczał przede mną, a jego wargi napierały na mojego żołędzia czułem jak narasta we mnie ciśnienie. Przejeżdżał językiem po nim od góry do dołu, zamykał go w ustach, ssał i tarmosił na wszystkie strony. Wystrzeliłem spermą tak gwałtownie, że nawet nie zdążyłem zarejestrował momentu, w którym mój kochanek połknął ostatnią kropelkę. Chciałem mu się odwdzięczyć, ale uznałem, że robienie drugiego loda pośrodku toalety może być ryzykowne. Nagle usłyszeliśmy czyjeś kroki, prędko zebrałem rzeczy i wraz z Louim zamknęliśmy się w toalecie. To mógł być każdy. Pasażerów płci męskiej na statku było mnóstwo, więc może ktoś przyszedł zwyczajnie za potrzebą. Postanowiliśmy poczekać chwilę. Niestety mężczyzna stale stał przy umywalce. Zacząłem się zastanawiać, czy to nie jest czasem ten Nick, bo godzinę temu zachowywał się podobnie. Postanowiłem to olać i usadowiłem Louisa na kibelku, a sam kleknąłem przed jego przyrodzeniem. Od razu zabrałem się do pracy. Dotykałem go z czułością, aż w końcu złapałem go mocno i dopadłem ustami. Louis dyszał coraz głośniej, a jego członek nabrzmiał do takich rozmiarów, że ledwo mieścił mi się w ustach. Nie wiem, czy to zaistniała adrenalina, czy moja obecność sprawiła, że doszedł tak prędko, ale bez wątpienia było to słodkie. Biała, gęsta maź rozlała się po moim podniebieniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Tommo wydał z siebie przeraźliwie fascynujący dźwięk, a ja przytykałem mu usta, by obecny w wc facet nie odkrył naszych igraszek. Podniosłem go z siedzenia i zdjąłem koszulkę, która ukrywała najpiękniejsze ciało na świecie. Przygryzłem jego sutki i z ogromną cierpliwością lizałem jego tors. Lubił to, bo w międzyczasie zaciskał swoje dłonie na moim tyłku, co jakiś czas wbijając w niego paznokcie. Awrhhh. Gdy byliśmy już na maxa napaleni i do tego nadzy, a w pomieszczeniu wydawało się, że jesteśmy sami przyparłem Lou przodem do bocznej ściany kabiny i wsunąłem w niego jeden palec.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Chcę więcej Harry. - szepnął odwracając głowę w moją stronę i łącząc nasze usta w pocałunku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Skoro prosisz. - odparłem dodając do jego dziurki kolejne dwa paliczki. - Będzie dziś bolało Louie. To będzie Twoja kara.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Tommo nie odpowiedział, ale mogłem sobie wyobrazić jak spełniają się jego fantazje. Poruszałem nimi w tę i z powrotem, a on gładził moje biodra.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Nie bój się, zaraz wejdzie - jęknąłem, czując opór przy dziurce mojego kochanka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
I nagle udało się, wtargnąłem w jego wnętrze, zgniotłem go sobą, a jego jęki zmieszały się z falą uczuć nam towarzyszących. Wchodziłem do samego końca, a moje jądra obijały się o jego pośladki. Louis nie oddychał, pływał pod moimi ruchami, był uległy i spokojny. Czułem, że to jest to, co sprawia mi zawsze najwięcej radości. Seks z kimś kogo kocham. Przyspieszałem i zwalniałem swoje ruchy, balansowaliśmy na granicy orgazmu, ale za każdym razem, gdy byliśmy naprawdę blisko próbowałem przeciągać ten moment jak najdłużej. Nagle targnęło nami, wsunąłem dłoń pod podbrzusze Tomlinsona. Dopychałem jak najgłębiej. Prowadziliśmy zdecydowaną, mocną zabawę. Odwróciłem Louisa, a jedną z jego nóg umiejscowiłem na kibelku. To dawało mi lepszy dostęp do jego wejścia. Ponownie się w niego wsunąłem, moje usta silno napierały na jego wargi, a język błądził w rozkoszy słodkości. Rozgrzewałem wnętrze mojego ukochanego, biorąc go na stojąco.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
I wtedy otworzyły się drzwi od kabiny, a przed nami stanął Nick.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Mogę? -szepnął.</div>
<div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com32tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-27679001788945182052012-09-26T13:39:00.001+02:002012-09-26T13:39:13.040+02:00012.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1TpNmfPZm1ehJNAE4n9z4MpU5fBjHPxbs5FsLBS5UL6g5ez23WkvoWJfjTfUkeRSa0r_ema5YRu7rpGzqewDHnrI5eJEDBcsKwS5j4-7xY_btn9RwqoE1X4zklLc9D-2YSIttZXJWe7Q/s1600/beautiful-boys-cute-harry-styles-larry-stylinson-Favim.com-450421.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1TpNmfPZm1ehJNAE4n9z4MpU5fBjHPxbs5FsLBS5UL6g5ez23WkvoWJfjTfUkeRSa0r_ema5YRu7rpGzqewDHnrI5eJEDBcsKwS5j4-7xY_btn9RwqoE1X4zklLc9D-2YSIttZXJWe7Q/s1600/beautiful-boys-cute-harry-styles-larry-stylinson-Favim.com-450421.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podczas, gdy Harry penetrował moje wnętrze wibratorem czułem, że długo nie wytrzymam. Ten idiota ma takie świetne pomysły. Mimo mojego doświadczenia z mężczyznami nigdy nie doświadczyłem niczego podobnego. Może powodem tego było uczucie, które z dnia na dzień się we mnie rozbudzało.</div>
<div style="text-align: center;">
<br />~koniec perspektywy~ <br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Louis i Harry. Harry i Louis. Jedność?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Dzięki temu, że Tommo nie miał więcej planów na ten wieczór mógł zostać do bardzo późna w wynajętej przez swojego kochanka kajucie. Początkowo opierał się wszelkim innowacjom, które Loczek próbował wprowadzić do ich seksu, ale ostatecznie ta noc mogłaby się nigdy nie kończyć. Nie mógł zrozumieć dlaczego ciągle trwa w tym, co jest zakazane, w tym, co nie powinno mieć w ogóle miejsca. To pytanie błąkało się w jego podświadomości odkąd pierwszy raz poczuł na swoim ciele dłonie Hazzy. Już wtedy wiedział, że zdarzy się o wiele więcej. Chciał to zakończyć, chciał pokazać, że jest silny. Ale jedno seledynowe spojrzenie i wszelkie zasady Louisa traciły ważność</div>
<div style="text-align: justify;">
.<br />Spędzili noc na gorącym seksie. Louis dochodził kilka razy, a Harry niesamowicie się z tego cieszył. Cóż, on po prostu spełniał się w tej roli. Wiedział, że zabawa wibratorem spotęguje odczucia Tommo oraz wywoła zaskakujące efekty. Nie posiadał tak dobrych praktyk jak jego towarzysz, ale w tym momencie nie miało to żadnego znaczenia. Kiedy Louis lizał członek Harry'ego w pokoju można było usłyszeć siarczyste przekleństwa i mieszankę pojękiwań wychodzących z ust Stylesa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Ci dwaj sprawiali sobie co jakiś czas błogą przyjemność, ale żaden z nich nigdy nie pomyślał o konsekwencjach. To nie tak, że Louis nie zastanawiał się, co będzie po zakończeniu rejsu, ani nie tak, że Hazz nigdy nie pomyślał o tym jak byłoby miło budzić się koło Lou każdego dnia. Po prostu chodziło o coś więcej, o zaangażowanie, zobowiązania i wszelkie inne sprawy, które wiązały się z czymś trwalszym niż pieprzenie się przy każdej, możliwej okazji. Obietnice?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Gdy nastał ranek, a twarz Lou tkwiła nadal w zagłębieniu szyi Harry'ego pierwsze promyki światła przebijały się przez cieniutką zasłonę. Tomlinson otworzył oczy, przetarł zmęczone powieki i wtulił się w tors swojego kochanka. Było mu tak dobrze w jego objęciach, że ani myślał wstawać. Niestety dźwięk sms-a nakazał mu powrót do pokoju i ogarnięcie się po całonocnej przygodzie. Hazz cichutko pochrapywał, kiedy Loueh na palcach wycofał się w stronę drzwi. Nie chciał go zbudzić. Przed odejściem cmoknął jeszcze rozpalony policzek młodszego chłopaka i zdecydował się na powrót do rzeczywistości.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Harry spał jeszcze długo. Z reguły lubił swoje łóżko, ale i każde inne łóżko, które posiadało miękki materac. Był dziwnym typem mężczyzny, ale cenił w sobie to bardziej niż mogłoby się wydawać. Nie chciał ciągle zachowywać się jak robot wyszkolony przez sztab managerów. Chciał być sobą. Miał świadomość, że kiedy wstanie Louiego już nie będzie. Zdążył poznać nawyki swojego kochanka. Na początku było to nieco irytujące, ale z czasem dołączyło to do kwestii przyzwyczajenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Loczek przejechał palcem po opuchniętych ustach, które zeszłej nocy miały w sobie kilka razy Louisa. Przypomniał sobie ich dziką zabawę, o<b>raz to jak szczęśliwe oczy posiadał jego ukochany.</b> Chciał, aby było tego więcej. O wiele więcej.<br />_</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Szybko zniknąłeś. - głos Hazzy podrażnił bębenki Tomlinsona, który właśnie nakładał na swój talerz trzeci rodzaj sera.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Um, tak.. jakoś. - odparł zmieszany zawodowiec i rezygnując ze szwedzkiego stołu próbował wyminąć loczka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Dlaczego po każdej wspólnej nocy unikasz mnie? - spytał Curly przygryzając dolną wargę w ten sposób, że w brzuchu starszego chłopaka pojawiło się stado motyli.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Harry.. - zaczął Louis opuszczając głowę w dół.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Co Louis? O co chodzi? - jęknął Styles próbując dowiedzieć się prawdy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Chodź. - szepnął i pociągnął za sobą zdezorientowanego dzieciaka. Znaleźli się na korytarzu, który świecił pustkami, bowiem wszyscy pasażerowie znajdowali się właśnie na śniadaniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Hazz to koniec. - odparł biorąc głęboki oddech.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Co?Jaki koniec? - mruknął Harry opierając głowę o ścianę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- To nie ma przyszłości, tym razem mówię poważnie. Żegnaj - odpowiedział ze smutkiem w głosie i próbował odejść, ale młodszy chłopak chwycił jego nadgarstek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Źle Ci było ze mną? Myślałem, że wczoraj.. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Harreh, przestań.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- To nic dla Ciebie nie znaczyło?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Harry.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- No co Louis? Kiedy w Ciebie wchodziłem nie sprzeciwiałeś się.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Hazz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Jak możesz.. jesteś..byłeś.. - słowa Stylesa wypływały niekontrolowanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Nie pomyślałeś, że mam Cię dość ? Wcale mi z Tobą nie bylo dobrze. Żegnam - jęknął w ogromnym szale Louis i.. odszedł.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Harry oparł się o ścianę i wybuchając płaczem osunął się na sam dół.<br />_</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Przez kolejne dni próbował nawiązać z Louisem jakiś kontakt. Kilka razy zasypiał pod jego drzwiami, ale to na nic. Szatyn zwyczajnie udawał, że się nie znają. To bolało bardziej niż jakiekolwiek odrzucenie. Styles'owi nie chodziło tylko o seks, po prostu tęsknił za głupimi historyjkami swojego kochanka, za jego uśmiechem i spojrzeniem, za tym jak sie spinał, gdy mówił mu, że zaraz w niego wejdzie, lub za tym, gdy tłumaczył jak mu przyjemnie. Po prostu życie Harry'ego Stylesa w ciągu kilku dni przemieniło się w piekło.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Co noc budził się z ogromnym krzykiem, przypominającym imię Louisa. Był mokry, zrozpaczony i pełen nadziei, że może naprawić to, co zepsuł. Kolejne zaaranżowanie spotkania nie wchodziło w grę. I wtedy Hazz przypomniał sobie pierwszą rozmowę z Jamesem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Odszykował się, by wyglądać choć odrobinę elegancko i skierował się w stronę mrocznej części statku. W kilka minut znalazł się pod brązowymi drzwiami. Zapukał. Jakiś głos z wewnątrz nakazał wejście. Harry drgnął i przez kolejne trzydzieści sekund zastanawiał się, czy dobrze robi. Potem pomyślał, że jeżeli to jedyny sposób, by odzyskać uwagę Louisa to nie ma innego wyjścia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Wszedł do środka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- O proszę, kogo my tu mamy- szef Louisa zabrzmiał arogancko.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Um, witam - odparł Harry nie wiedząc jak tak naprawdę powinien się zachowywać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Kolejny wieczór? - bezpośrednie pytanie Jamesa wybiło chłopaka z rytmu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Nie. Przyszedłem w tej pierwszej sprawie. Jestem gotowy. - odpowiedział Harry, a wtedy drzwi od kajuty otworzyły się i wszedł Louis pod rękę z jakimś wysokim, dość przystojnym chłopakiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Serce Harry'ego pękło na pół, ale zdecydował się nie poddawać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br />- Jestem gotowy panie James.</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Od autorki: </b>Siema! Przepraszam za nieobecność, przepraszam za brak rozdziałów i przepraszam, że ten jest taki krótki, ale nie mam innego wyjścia. W tygodniu sporo czasu poświęcam nauce, niestety muszę, bo w tym roku szkl. mam maturkę ;') musicie mi to wybaczyć. Love you all! xx<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-55536326408599416162012-09-08T20:57:00.000+02:002012-09-08T20:57:08.368+02:00011.<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGUi_4zKVQo_EKqXmL6irMwrTZgfLBdxbkzOAkqz1z8q0fDB6HrXOaCnj32dE3EhS0pDrPEc-kg0vqOfUtYO4FZoxQh9eR0h1wznlwurc-yl_QJTN8_muQ5g3z51AnN8hLKC9zfyH9Tkk/s1600/A2NUPAJCMAAk8C8.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGUi_4zKVQo_EKqXmL6irMwrTZgfLBdxbkzOAkqz1z8q0fDB6HrXOaCnj32dE3EhS0pDrPEc-kg0vqOfUtYO4FZoxQh9eR0h1wznlwurc-yl_QJTN8_muQ5g3z51AnN8hLKC9zfyH9Tkk/s1600/A2NUPAJCMAAk8C8.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<strong><span style="color: red;">Ostrzeżenie:</span></strong>
Uprzedzam, że rozdział zawiera fragment sceny +18, więc jeśli nie masz ochoty na
tego typu treści grzecznie opuść miejsce mojej zacnej wyobraźni.xx</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Prawda.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Z pozoru najłatwiejsze słowo świata.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Kim jest człowiek, którego marzenia nie mają szans na spełnienie się?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Każdy zasługuje na druga szansę, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Louis od zawsze wierzył, że uda mu się wesprzeć rodzinę. Zawsze wierzył, że tylko on może tego dokonać. Zawsze wierzył, że bez względu na swoją sytuację zdobędzie to, czego potrzebuje. Niestety z czasem wszystko zaczęło się komplikować. Nie sądził, że podczas rejsu, który w kwestii finansowej miał być odbiciem się od dna zakocha się do tego stopnia, by chcieć to wszystko rzucić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Na prawdę chciał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Momentami nie myślał o niczym innym jak pójść do James'a i zrezygnować z dalszej umowy. Otwierał plastikową teczkę, brał w dłonie kilka dokumentów i zamykał za sobą drzwi od kajuty. Wychodził na korytarz i dopiero wtedy do jego głowy docierało otrzeźwienie. Przecież nie mógł. Ze względu na siebie, Styles'a, a przede wszystkim na rodzinę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Bez znaczenia jak wiele czuł do Harry'ego, bez znaczenia ile nadziei pokładał w tej znajomości musiał zrezygnować z marzeń.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />W dodatku wiadomość, którą otrzymał kilka chwil temu wzmogła rytm jego serca. Wszystko szło nie tak. Zarówno na statku, jak i poza nim. Najgorsze dla Louisa było to, że nie miał wpływu na żadno z owych wydarzeń.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Harry.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Harry od początku zaufał swojej intuicji i mimo, że zaplanował rejs pod nazwą 'zabawa bez zobowiązań' to jego serce ewidentnie się z tego wyswobodziło oznajmiając mu jak bardzo jest głupi i jak bardzo jest zakochany.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />ZAKOCHANIE.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Te dziesięć liter, te magiczne słowo wtargnęło do głowy loczka, chwilę po tym jak Lou wybiegł po odczytaniu wiadomości sms. Styles mógł się teraz jedynie zastanawiać z jakiego powodu opuścił on jego pokój. Czy telefon był tylko pretekstem do ucieczki, czy może na prawdę dostał niezbyt miłą informację i chciał w samotności się z nią pogodzić? Nie wiedział, a bardzo chciał to zmienić. Bardziej niż mogło mu się wydawać. Nadal czuł na swoich ustach oddech Louisa, czuł jego ciepłe dłonie na swojej szyi..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Na prawdę nie chciał tego tracić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Zdecydował się odszukać Louisa, który prawdopodobnie potrzebował w tym momencie kogoś, kto spędzi z nim trochę czasu. Nieco się wahał przed zapukaniem do drzwi nr 69. Co jeśli szatyn każde mu odejść i nie wtrącać się w jego życie? Harry'ego bolały słowa typu: JEGO, MOJE. Chciał zmian, chciał używać zwrotu: 'NASZE, nasze życie'. Chciał.. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Lekkie stukanie zaniepokoiło zamkniętego w swoim pokoju Louisa. Przetarł oczy i po chwili ujrzał zatroskane oblicze Harry'ego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Lou? Płaczesz? - szepnął Hazz, nadal nie przekraczając progu. - Czy to przeze mnie..? Ja, Lou.. - zaczął cicho, jakby z obawy przed złością swojego przyjaciela.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Przyjaciela. Tak. Mimo, że znali się krótko, to czuł się w jego towarzystwie bardzo swobodnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Nie Harry, to nie tak. - odparł ledwo słyszalnie Lou i usiadł na łóżku. - Wejdź, nie stój tam, proszę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Chłopak wdreptał do kajuty i zatrzasnął mocno drzwi, a następnie przekręcił kluczyk. Tak na wszelki wypadek. Usiadł obok Louisa i objął go reką tak, że ciało starszego natychmiast przeszły dreszcze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Loueh, co się dzieje? - spytał z zadziwiającą odwagą, jednak miał świadomość, że może nie uzyskać szczerej odpowiedzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Nic Harry, a przynajmniej nic, co byłoby godne zawracania Ci głowy - odparł Tommo przecierając po raz kolejny mokre oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Loczek nie wiedział, co powiedzieć. Chciał zaprzeczyć, ale wtedy z pewnością pod naciskiem Louisa ujawnił by swoje uczucia. A tego nie mógł zrobić, więc milczał. Ale milczenie nie było niczym dobrym. Przekreślało ono każdą szansę na szczęśliwe życie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Tomlinson, weź się w garść i wyjaśnij mi, co jest grane - powiedział stanowczo próbując wyciągnąć od chłopaka choć odrobinę informacji. Jedyne, co otrzymał to ogromny szloch i przywierającą do jego klatki piersiowej głowę Louisa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Po pięciu minutach koszulka Hazzy była cała mokra, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Miał przy sobie Lou, a to było w tym momencie najważniejsze. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Louis, chcę Ci pomóc. - głos Stylesa brzmiał bardzo dorośle.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Harry, mi już nie można pomóc. - oznajmił cicho zaciskając kurczowo dłonie na jego niebieskiej bluzce. - No bo spójrz.. - syknął odrywając się od rozgrzanego ciała Harry'ego. - Kim ja jestem? Nic nie wartym chłopakiem, który oddaje się za kasę. Och Harry, nie patrz tak na mnie. Wiem, co myślisz. To obrzydliwe.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Loueh, mylisz się. Jesteś cudowny, wcale Cię nie oceniam, ale przecież możesz z tym skończyć w każdej chwili..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Myslisz, że nie próbowałem? Myślisz, że to moja ukochana praca? Pieprzyć się za kasę? - głos Tommo brzmiał histerycznie, chłopak zaczął zanosić się płytkim śmiechem. - Myślisz, że robię to dla przyjemności? Gówno wiesz dzieciaku!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />W pokoju zaczęło robić się dziwnie nieprzyjemnie. Napięta atmosfera wzrastała z każdą sekundą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Uspokój się.. ja chcę dla Ciebie do.. - próbował tłumaczyć Hazz, ale jego przyjaciel wpadł w taką furię, że nic chyba nie było w stanie go powstrzymać przed zrzuceniem flakonu i kilku filiżanek z blatu małego stoliczka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- P-przepraszam Hareeh.. ja nie wiem.. - szepnął Lou pochylając się nad rozbitą porcelaną. Po jego policzkach spływały łzy. Kaleczył drobne palce zbierając pojedyncze kawałki zastawy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Loueh, zostaw to, ja pozbieram.. - mruknął Harry podnosząc go z podłogi i kładąc na łóżku. Chwilę później odnalazł miotłę i zgarnął wszystko na małą zieloną szufelkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />W pomieszczeniu można było usłyszeć stłumiony płacz Tomlinsona i ciche kroki Stylesa. Ponadto cisza, którą każdy z nich chciał przerwać, ale obaj czuli męczącą blokadę.. blokadę przed wypowiedzeniem tak ważnych słów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Lottie.. ona.. - zaczął Tommo, ale widząc zdezorientowane spojrzenie Harry'ego. - Lottie to moja siostra.. ona znów bierze.. rozumiesz ? Znów się tym faszeruje.. ja nie potrafię już jej pomóc.. ja.. jestem beznadziejny - ciągnął dalej, a oczy Hazzy przybrały niepokojąco dziwną barwę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Lou.. chcesz o tym porozmawiać? - szepnął Loczek muskając ustami jego czoło.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Nie całuj mnie! - krzyknął Louis, a Styles natychmiast odskoczył nie spodziewając się takiej reakcji. - Nie mogę.. nie mogę tak! Odejdź.. idź sobie. - dodał po chwili.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Harry nie chciał odchodzić. Nie mógł go zostawić. Ponownie nachylił się nad nim głaskając jego plecy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- po prostu sobie idź Harry, chcę być sam.. proszę. - ostatnie słowa Lou, które Harry zapamiętał opuszczając jego kajutę. Czuł ogromny ból, który zżerał go od środka. Czuł, że powinien wyjaśnić wszystko, ale rozmowa z oszołomionym chłopakiem nie była niczym dobrym. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Przynajmniej nie teraz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Kolejne dni nie były wspaniałe.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Cóż.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Nie był nawet dobre.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Nie spotkali się. Nie wyjaśnili tego, co leżało im na sercach. Nie zamienili ani jednego słowa. Minęli się może tylko kilka razy na korytarzu posyłając sobie czułe, pełne cierpienia spojrzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Bez wątpienia tęsknili za sobą. Bez wątpienia ich druga natura chciała czegoś więcej. Niekoniecznie musiał być to seks. Chociaż przez te kilkadziesiąt godzin Harry stał się tak mocno sfrustrowany seksualnie, że gdyby wskoczył na przypadkową osobę z zamiarem pieprzenia się było by to całkowicie normalne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Louis całe dnie spędzał na pracy. Z jednego pokoju do drugiego..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Harry całe dnie spędzał na myśleniu o Lou, o tym, co robi, gdzie jest, z kim się kocha..<br /> </div>
<div style="text-align: justify;">
Było mu przykro.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Przypomniał sobie coś, co mogło mieć tu duże znaczenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Postanowił wykorzystać swoje spotkanie. Odszukał numer telefonu do szefa Louisa i po nawiązaniu rozmowy poprosił o wieczór z najlepszą męską dziwką z całej agencji. Wcale się nie zdziwił, gdy mężczyzna oznajmił mu, że o godzinie 9 w jego kajucie pojawi się nikt inny jak pan Tomlinson. Hazz poprosił o inne miejsce, bowiem Loueh znał numer jego sypialni i cały plan mógłby wtedy nie wypalić. W takim wypadku byłoby źle. Źle? Tragicznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- A więc o 9 w pokoju 123 ? Dziękuje świetnie.- mruknął Loczek zakańczając połączenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Radość była przeogromna.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Harry postanowił ściągnąć go, nie tyle by się z nim pieprzyć.<br />Chciał porozmawiać i wyjaśnić wszystkie nieporozumienia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Louisa nie zdziwił fakt, że znów ma zajęty wieczór. Pozwalało mu to przynajmniej nie myśleć o Harrym. Jednak kochając się z innymi facetami często porównywał ich seks. Z przypadkowym mężczyzną to była tylko praca, z Harrym czuł coś więcej. Coś, czego nie potrafił opisać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Dzisiejszy wieczorny klient zażyczył sobie spotkanie w neutralnym miejscu, co nieco zaskoczyło Louisa, aczkolwiek nie wywołało żadnych niepotrzebnych podejrzeń.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Zjawił się dziesięć minut przed czasem w wyznaczonym miejscu. Zastanawiał się, czy ten ktoś już tam jest. Nie miał ochoty dzisiaj na długi seks, w ogóle nie miał na niego ochoty, ale praca to praca. Zwłaszcza taka, która miała pomóc mu wyjść z dołka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Zapukał delikatnie w drzwi i już po chwili do jego uszu dobiegł stłumiony, męski głos. Dałby sobie rękę uciąć, że już gdzieś go słyszał. Nie drążąc tematu nacisnął klamkę..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />W pokoju panował półmrok, wokół zapalone były małe świeczki, co znacznie podkręcało atmosferę. Klient Louisa leżał na brzuchu w samych bokserkach. Na widok tak zgrabnej pupy chłopak wyszczerzył się w uśmiechu. Nie mógł ujrzeć nic więcej prócz lokowatych kosmyków, które subtelnie opadły na białą poduszkę. Wzdrygnął się, gdy w jego głowie pojawiła się myśl odnośnie..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />-Harry ? - jego głos brzmiał tak zabawnie, że leżący na miękkiej pościeli chłopak zachichotał. - Co Cię tak bawi?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Mówiłem, że jesteś wspaniały. Bez patrzenia na twarz potrafisz rozpoznać człowieka. - odparł i odwrócił się przodem do Louisa, którego ciało zastygło w zdenerwowaniu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />To był Harry.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Hazz? Co Ty? Co Ty tu..? Jak to? - mruknął wkurzony, czując, że krew w jego żyłach zaczęła szybciej krążyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Normalnie - skwitował chłodno Styles. - Przecież też jestem człowiekiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Dobrze wiesz, ze nie o to mi chodzi. Dlaczego Harry? - jęknął, podczas gdy Loczek wstał i podał mu lampkę czerwonego wina.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Dlaczego? Zaraz się przekonasz, a teraz napij się, bo jesteś za bardzo spięty. - odpowiedź nie była satysfakcjonująca, ale Louis wziął kieliszek i natychmiast słodki napój rozlał się po jego wnętrzu. Był zdruzgotany obecnością Harry'ego w tym pokoju i przez moment zastanawiał się czy czasem nie pomylił numerów, ale.. wszystko składało się w całość.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Loueh, chcę znać prawdę.. - szepnął Curly zbliżając się na niebezpieczną odległość. To zawsze kończyło się spędzeniem reszty czasu w łóżku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Prawdę? To wszystko to prawda - odparł z ironią w głosie szatyn odpychając od siebie młodszego chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Dlaczego to robisz kurwa? Dlaczego nie pozwalasz ludziom na dotarcie do Ciebie? - słowa Hareeha były niekontrolowane. Po chwili ugryzł się w język, ale było już za późno. - Przepraszam, po prostu nie rozumiem Lou.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Muszę iść. - oznajmił spokojnie chłopak, próbując nie dać się wyprowadzić z równowagi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Nigdzie nie idziesz - Harry zabrzmiał ostro i stanowczo. - Jestem twoim klientem, musisz wykonać pracę.<br />Louisowi skręcił się żołądek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Teoretycznie ten dzieciak miał rację. Nie mógł przecież zignorować zlecenia, które dostał od szefa.<br /> </div>
<div style="text-align: justify;">
Kurwa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Chyba, że chcesz, abym zadzwonił do Jamesa.. - na twarzy Hazzy pojawił się tryumfujący uśmiech.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- To szantaż. - jęknął Loueh, a po chwili kieliszek, który trzymał w dłoni rozprysnął się na miliony drobnych kawałeczków, bowiem upuścił go w momencie, gdy usta Harry'ego przywarły do jego warg.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Były takie ciepłe..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Były takie mięciutkie..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Były takie spragnione..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />W tej sekundzie wszelkie blokady, które posiadał Louis popuściły..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Harry był tylko jego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /> <b> ~perspektywa: BooBear~</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Dłonie Harry'ego oplotły moją szyję tylko po to, by później zjechać niżej i zabrać się za rozpinanie koszuli i rozwiązywanie pstrokatego krawatu. Jak nigdy założyłem krawat, bo szef mówił, że to na prawdę wyjątkowy klient. Nie mylił się. Hazz jest bez wątpienia najlepszy. Jego ciepłe wargi zjechały na moją szyję. Przez chwilę czułem się dziwnie, bowiem ostatnimi czasu podjąłem decyzję o usunięciu go z mojego życia, a tymczasem staliśmy w jednej z sypialni i mieliśmy dokonać tego, co było zakazane. Jestem zbyt słaby, a on zbyt mocno mnie od siebie uzależnił. Nie potrafię mu odmawiać. Wystarczy spojrzeć w te seledynowe tęczówki, a mięknie serce. Czyżbym na prawdę się w nim zakochał? Nie, to nie możliwe.. nie mogę, przecież on.. nie mogę i tyle. Dłużej nie męczyłem tego tematu, bo mój kociak zsuwał ze mnie właśnie spodnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Harry.. - jęknąłem odrywając się od kolejnego pocałunku. - mam jeden warunek..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Jaaki? - jego głos brzmiał strasznie podniecająco.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Nie będziesz moim klientem, nie zapłacisz za to. - odparłem poważnie wyczekując z niecierpliwością odpowiedzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Ale Lou.. przecież Ty.. - zaczął, lecz tym razem to moje usta zablokowały mu mowę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Stałem już prawie nagi, podczas gdy on składał na moim ciele drobne, pełne czułości muśnięcia. Jego dłonie gładziły mój tors, a z oczu biło niesamowite pożądanie. Idealnie, prawda? Oplotłem rękoma jego szyję i przygryzłem dolną wargę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Coś nie tak? - spytał Hazz, a ja milczałem wpatrując się w jego dołeczki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- wręcz przeciwnie - oświadczyłem pocierając kciukiem jego policzek. - jesteś kochany, przepraszam za wszystko.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- shhh Loueh, nie teraz.. jesteś zbyt.. twardy - oznajmił Loczek, a dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że jego dłoń w szalenie gorący sposób oplata mojego członka. - na prawię to..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Chwilę później byłem w jego ustach, w jego zajebiście cudownych i szalenie pięknych ustach. Rytmiczne ruchy Hazzy dopełnione przez moje pojękiwania doprowadziły mnie do samej granicy.. Ten chłopak prędko się uczył, co bardzo mi schlebiało. Nasze relacje były dziwne, ale w tym momencie pieprzyłem to. Po prostu miałem na niego ogromną ochotę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Harry.. już.. już przestań, bo.. - nie dokończyłem, bo ciepła ciecz rozlała się w jego buzi. - przepraszam - udałem skruszonego, na co on uśmiechnął się czule.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- to nic Lou, świetnie smakujesz, połknąłem wszystko - odpowiedział po namyśle.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- zuch chłopak - jęknąłem z powodu mieszaniny dumy i podniecenia, które mną targały.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Harry nie czekał długo, zsunął swoje bokserki i rzucił je w kąt, przywarłem do jego ciała i zmierzwiłem urocze loczki. On chciał więcej, a ja wcale się nie broniłem. Miał tak piękne usteczka,<b> opuchnięte, sine, ale piękne.</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Lou, tęskniłem za Tobą.. tak bardzo, bardzo. - głos mojego kociaka rozszedł się po całym pokoju. Nie zdążyłem nic odpowiedzieć, bo pchnął mnie na stojący niedaleko fotel.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Co Ty robisz? - krzyknąłem, na co Hazz nieco się przestraszył.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Chciałbym.. uhg.. - zaczął tłumaczyć, ale jego twarz oblały dwa dorodne rumieńce.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Ej, zawstydziłeś się? - szepnąłem z uśmiechem i chwytając jego twarz w dłonie złożyłem na ustach prawdziwie zachłanny pocałunek. - przecież wiesz, że chce się z Tobą kochać..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Lubię Cię takiego delikatnego.. - odpowiedział, po czym odwzajemnił pocałunek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Odwrócił mnie tyłem do siebie, oparłem dłonie o fotel. Wiedziałem, że jest rozpalony do granic możliwości. Nagle poczułem jak pieści moje wejście, dotyka delikatnie palcami i całuje pośladki. Tak bardzo go chciałem w sobie. Ku mojemu zdziwieniu włożył coś we mnie. Coś, co po chwili rozrywało moje wnętrze dodatkowo wibrując, co kilka sekund.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Hazz, co to jest ? - zdołałem jęknąć, czując wzrastające podniecenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
__ </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Od autorki:</b> Przepraszam Was, że tak długo, ale zwyczajnie nie mogłam nic napisać. Aktualnie jestem chora, więc musicie mi wybaczyć ten beznadziejny rozdział. Minęłam się prawie z usunięciem tego bloga.. sama nie wiem dlaczego napisałam tu rozdział. Dzięki za wszystko, buźka!<br /><br /><br /><br /> </div>
<div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-24125104106711530702012-08-29T03:14:00.001+02:002012-08-29T03:14:59.746+02:00010.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrIAdc6XKTqq6YRpOZMoXL422wJFmi1Jrveja1Zf8BjcY3mdB47JrPWuwwgDFBAoTk7H3yDlTQT7vErgWGAIdqU69HIDzU1-obEYW_-9oTXPCB0Ty2yf0eUM-hUOyAdwy-VwVfjPy4yEM/s1600/f.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrIAdc6XKTqq6YRpOZMoXL422wJFmi1Jrveja1Zf8BjcY3mdB47JrPWuwwgDFBAoTk7H3yDlTQT7vErgWGAIdqU69HIDzU1-obEYW_-9oTXPCB0Ty2yf0eUM-hUOyAdwy-VwVfjPy4yEM/s1600/f.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy którykolwiek z nich pomyślałby, że rejs statkiem przemieni się w podróż życia?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Nie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Harry nie sądził, że podczas swojej ucieczki od codzienności spotka go coś tak fascynującego. Nie sądził, że znajdzie ukojenie. I nie sądził, że ktoś będzie w stanie mu w tym przeszkodzić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Był całkowitą przeciwnością Louisa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Louis wiedział, na co się pisze. Był tego całkowicie świadomy. Każdego dnia spijał gorycz upokorzenia, a mimo to nie poddawał się. Nie poddawał się, bo nie mógł. Obiecał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Tutaj nic nie było uporządkowane. W ich wspólnym świecie, który rzekomo zaistniał od momentu spotkania nad basenem pojawiły się już wszystkie uczucia. Przez pożądanie, zachwyt, euforię i smutek. Było to tak, że jednego wieczoru wymieniali jedynie czułe spojrzenia, a drugiego zamykali się w ciasnej kajucie, by poczuć odrobinę więcej niż stado motyli w brzuchu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />To było coś więcej. I nie chodziło wyłącznie o seks. Louis uwielbiał dołeczki Harry'ego, gdy ten leżał pod nim, czy piękne loczki opadające na jego blade czoło. Po prostu to uwielbiał. Z czasem lokaty dzieciak, a zarazem jeden z najsławniejszych piosenkarzy świata stał się jego uzależnieniem. Czy tego chciał, czy też nie.<br />Tak samo Hazz. Ile dałby, aby móc budzić się codziennie obok Louisa. Aby czuć jego zapach, słyszeć jego głoś. Ile dałby, aby być przy nim dwadzieścia cztery godziny na dobę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Marzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Ktoś, kiedyś powiedział, że nie zawsze się spełniają. Czyżby?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />I może w tym momencie nikt nie znał ich tajemnicy. I może nikt nie zdawał sobie sprawy z tego jak dobrze zdążyli poznać swe ciała. I może rzeczywiście tak było, ale lada chwila wszystko miało ulec ogromnej zmianie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Harry, niespodzia.. - słowa wysokiego bruneta w kraciastej koszuli jakby zastygły. Jego twarz zbladła, a oczy zaświeciły się z przerażenia. Obok niego stał nieco niższy blondyn z paczką chipsów w rękach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Louis natychmiast zakończył penetrację wnętrza Hazzy. Poczuł się okropnie. Miał ochotę walnąć Harry'ego za to, że nie zamknął dobrze tych drzwi. Czy na prawdę trudno było przekręcić klucz?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Twarz Harry'ego spurpurowiała i przybrała niezbyt przyjazny wyraz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Niall? Zayn? Co Wy tu robicie? - jęknął zawstydzony. Spojrzał na Louisa, który gotował się ze złości. - Jak się tu znaleźliście?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Lepiej powiedz, co Ty.. - zaczął Malik wskazując na owiniętego w prześcieradło Tomlinsona. - co Ty.. robisz?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Paul Was przysłał? Nigdzie nie wracam. - oświadczył krótko i wsunął na tyłek bokserki. Mimo, że jego penis nadal był twardy i nadal potrzebował dotyku rąk Louisa. Niestety nie mógł teraz tego doświadczyć. Loczek czuł się okropnie zbity z tropu. I czuł, że Tommo nie jest zadowolony z przybycia jego znajomych.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Może ja lepiej już sobie pójdę.. - szepnął nieśmiało Louie, co rozbawiło Harry'ego. Przez te wszystkie dni przyzwyczaił się do aroganckiego, odważnego i momentami brutalnego chłopaka. W tym momencie mógł poznać jego drugą naturę, która wcale nie była gorsza. Niepewność, lęk i zawstydzenie. Tymi trzema słowami bez wątpienia mógł opisać chwytającego swoje ubrania szatyna.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Goście Harry'ego weszli wgłąb pokoju i zajęli małą kanapę pod oknem. Loczek odprowadził Louisa do drzwi mierzwiąc jego idealne kosmyki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Przepraszam. - mruknął czule łapiąc jego policzek. Znajdowali się teraz na korytarzu, a blask słabych lampek oświetlał półnagie ciało Loczka. - Przepraszam, nie miałem poję..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Okej Hazz. - Louis przygryzł wargę, udając, że opuściło go zdenerwowanie. - na prawdę, nie przejmuj się. Wspaniale było czuć Cię w sobie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Po tych słowach ich usta złączyły się w.. jakby pożegnalnym pocałunku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Louis odszedł do swoich spraw, a Styles zniknął za drzwiami kajuty.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Co Wy do cholery odpieprzacie? - krzyknął z ogromną złością, na co Zayn podskoczył zaskoczony. Jedynie Nialler nie zwrócił uwagi na jego podniesiony głos, bowiem był zbyt zajęty konsumowaniem kolejnej paczki prażynek. - Nie mogliście zadzwonić? Jak w ogóle się tu znaleźliście?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Statek zatrzymał się w porcie, to wskoczyliśmy na pokład. - oznajmił niewyraźnie Horan, przeżuwając przekąski. - Paul mówił, że tu jesteś..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Harry, my na prawdę nie chcieliśmy przeszkodzić, ale powiedz dlaczego pieprzyłeś się z chłopakiem? - głos Zayna spoważniał, a Haz miał wrażenie, że wyrzuci go za chwilę za burtę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- To moje życie, tak? - jęknął w odpowiedzi i delikatnie pogładził pościel.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Przecież nikt tego nie kwestionuje. Uspokój się i pogadaj z nami. - sapnął rozzłoszczony brunet, co w końcu poskutkowało.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Harry opadł na dywan i wtopił swe zielone tęczówki w spojrzenia przybyłych przyjaciół.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Kim on jest? - pytanie blondyna przyparło go do muru, bowiem.. sam nie znał dokładnej odpowiedzi. Zadumał się na chwilę, próbując wymyślić coś sensownego. - Harry, kim on dla Ciebie jest?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Nazywa się Louis. - odparł krótko chłopak i przeczesał palcami swoje loki. Zawsze robił to, gdy czuł rosnące napięcie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Wiesz, ze nie o to pytamy. - jęknął Zayn krzywiąc się tak niesamowicie, że Harry'emu popuściły już wszelkie blokady. - Nie mów, że nic o nim nie wiesz? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Haz milczał ślepo upatrując jakiegoś wyjścia z tej sytuacji. Nie trafiały do niego już żadne słowa, bowiem odpłynął w fantazji jaką był seks z Louisem. Seks, który zapewniał mu tyle rozkoszy, co żaden inny. Seks, który ostatnimi czasy stał się jedynym oderwaniem od rzeczywistości.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Jesteś.. gejem? - syknął mu do ucha Niall, oczekując jakiejś głębszej refleksji. - Jesteś?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Nie wiem. - odparł Hazz. - Nie wiem, potrzebuję czasu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Resztę nocy chłopcy spędzili na rozmowach o tym, co wydarzyło się w świecie show-biznesu odkąd ich przyjaciel wybrał się w rejs.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Tymczasem Louis samotnie oglądał gwiazdy. Zastanawiał się, co dalej. Zdał sobie sprawę, że już wystarczająco skrzywdził Harry'ego. Zdał sobie sprawę, że musi przerwać to wszystko, co działo się pomiędzy nim, a Hazzą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Nie pomyślał tylko o tym, że być może jest już za późno..<br />_</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Albo z nami wracasz, albo.. - do uszu Lou dotarł szorstki głos. Miał wrażenie, ze skądś go kojarzy. Odwrócił głowę i ujrzał w ciemności posturę chłopaka, który przerwał mu zabawę ze Stylesem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Albo co? Sprzedasz mnie Paul'owi? Proszę, droga wolna - syknął Styles, czując jak ręka Zayna zaciska się wokół jego szyi. - To boli, idioto!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Malik nie kontrolował swych posunięć. Nawet słabowity Niall niewiele mógł tu uczynić. Gdy źrenice Tomlinsona zarejestrowały przypartego do burty loczka natychmiast w jego sercu zapłonął ogień. Zerwał się na równe nogi i pobiegł tam z zamiarem pomocy..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Puść go - krzyknął niespodziewanie, gdy twarz Hazzy robiła się już lekko fioletowa. - Puść, bo go udusisz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Z daleka można było usłyszeć krzyk uciekającego Horana i wrzask jakiejś kobiety, która prawdopodobnie przypatrywała się całemu zdarzeniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Kolejny gej, który będzie mi rozkazywał? No proszę. Jesteście tak do siebie podobni - roześmiał się Malik. - No co tak patrzysz? Dobrze Ci chociaż było? A może Harry nie potrafi zaspokoić potrzeb takiego.. uhm jak Ty?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Każde słowo, które wypłynęło z ust bruneta raniło Lou. Ale nie tylko jego. Hazz również czuł zażenowanie i smutek. Nie jedna łza spłynęła po jego policzku. Wiedział, że ta sytuacja nie powinna mieć miejsca.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Louis nie mógł znieść szydzącego spojrzenia i głupich komentarzy Mulata. Jego pięść niespodziewanie powędrowała w kierunku...</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
_</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Zayn! - głos Niallera błagał o unormowanie. - Zayn, wszystko ok?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Nic mi nie jest, a gdzie oni poszli ? - syknął przez zęby, jakby to wszystko było winą Horana.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Chłopak uniósł ramiona w zdezorientowaniu i opadł na ławkę. Słońce już powoli zaczynało wschodzić, a statek dobijał do kolejnego portu.<br />_</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Boli? - szepnął Lou, przecierając mokrą chusteczką szyję loczka. - Powiedz, kiedy..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Auuć, piecze - jęknął Harry zakrywając szyję. - Lou, przepraszam... i dziękuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Będzie mały ślad, ale szybko zejdzie - odpowiedział szatyn zmieniając temat. Nie chciał wracać do tej całej sprawy z Zayn'em i Niall'em. Chciał zapomnieć. Poza tym miał już sobie dać spokój z Harrym, a tymczasem ten znów znajdował się w jego kajucie. Nic nie szło według jego planu. Zupełnie nic..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Słyszysz, co mówię? Gdyby nie ty.. - słowa Harry'ego brzmiały tak cudownie, że Tommo mógłby słuchać ich bez przerwy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Styles, zrobiłem to, co zrobiłby każdy na moim miejscu. - odpowiedział skromnie, ale Harry nie słuchał go dalej. Po prostu wpił się w jego usta w ramach podziękowań za wszystko, co dotychczas otrzymał od niego. Za każdy uśmiech i gest w jego stronę.. za wszystko.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Louis kochał jego pocałunki, ale nie mógł.. nie mógł tak dłużej. Nagle dźwięk smsa rozszedł się po całym pomieszczeniu. Tomlinson nie zaprzestając muśnięć odczytał treść wiadomości. W jego oczach pojawiły się łzy, a ciało natychmiast przeszyła fala nieprzyjemnych dreszczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Wyrwał się z objęć lokatego nastolatka i zniknął w długim korytarzu, a Hazz mógł się teraz tylko zastanawiać, co było prawdziwym powodem takiego zachowania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Od autorki: </b>Siemka!:) Wybaczcie, że ten rozdział był taki nudny, ale musimy przez to przebrnąć. Obiecuje, że w następnym wydarzy się już coś więcej :D tymczasem zapraszam Was do zabawy, tzn. możecie zadawać pytania bohaterom moich opowiadań :) być może wyłapiecie jakieś istotne fakty, klikajcie <a href="http://natsdirection.tumblr.com/pytaniadopostaci" target="_blank">TU</a> . Znajdziecie tam krótką instrukcję i link do strony z możliwością zadania pytania np. Harry'emu czy Lou :D Możecie pytać o wszystko :)) Trzymajcie się ciepło! :) xx</div>
<br /><div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-57817731975567614372012-08-24T18:20:00.000+02:002012-08-24T18:20:22.935+02:00009.<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSW3brZnaqhBWgdHXVL6fq2oahWjlka0Cv3sIJCK2QQXRQJvOD-A87jJ8TnAOj9WgkF9P3Q1UQ5RrvhotPhX237ATST2qHY3Z9LFZOab7RiVaJhe9pjyWGPO_5s_7F5cMsOcNDiPFxVYA/s1600/6983626247_bbc8f8e33f_b_large.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSW3brZnaqhBWgdHXVL6fq2oahWjlka0Cv3sIJCK2QQXRQJvOD-A87jJ8TnAOj9WgkF9P3Q1UQ5RrvhotPhX237ATST2qHY3Z9LFZOab7RiVaJhe9pjyWGPO_5s_7F5cMsOcNDiPFxVYA/s1600/6983626247_bbc8f8e33f_b_large.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<strong><span style="color: red;">Ostrzeżenie:</span></strong>
Uprzedzam, że rozdział zawiera sceny definitywnie +18, więc jeśli nie masz ochoty na
tego typu treści grzecznie opuść miejsce mojej zacnej wyobraźni. <b><span style="color: red;">!!!</span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Louis czuł się tak okropnie ważny. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Ale.. miał do tego powody, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Czuł, że w końcu jest ktoś, kogo obchodzi jego życie. I to nie w kwestii litości, czy ogólnej krytyki. Po prostu wiedział, że każde słowo Harry'ego płynęło prosto z serca.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Nikt, nigdy nie troszczył się o niego. A przynajmniej nie do tego stopnia, co Loczek. Matka musiała harować całymi dniami, aby zapewnić godny byt rodzinie, a mężczyzna podający się za jego ojca odszedł, gdy urodziły się jego siostry. W ten sposób Louis stał się jedynym facetem w domu pełnym różnych kobiecych charakterów. Dorastająca Lottie, mała Fizzy i kilkuletnie bliźniaczki. Mieszanka wybuchowa. No i oczywiście Jay, która z każdym dniem pogłębiała się w swojej depresji. Tak bardzo marzył, by na jej twarzy pojawił się choćby cień uśmiechu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Lou, słyszysz ? - głos Harry'ego podrażnił jego bębenki. - Masz takie cudowne usta, że mógłbym całować jej non stop.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />W brzuchu Louisa zawirowało. Po raz kolejny pokręcona czupryna sprawiła, że jego samoocena podskoczyła znacznie w górę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- To miłe Hazz - odparł Tomlinson upewniając się, że nikt nie zwrócił uwagi na ich wcześniejszy pocałunek. - na prawdę miłe.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Styles wstał ze swojego leżaka i usiadł bliżej szatyna. Znacznie bliżej. Nachylił się nad jego uchem i coś wyszeptał. Twarz Louisa natychmiast przybrała czerwoną barwę. Mimo, iż było już popołudnie to słońce raziło jeszcze mocnymi promieniami. Ktoś przypadkowy pomyślałby pewnie, że Tommo spędził zbyt wiele czasu opalając się, ale przecież to nie była prawda..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Rumienisz się. - oświadczył z dumą Harry i przygryzł dolną wargę. - To znaczy, że chciałbyś, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Harreh to urocze, ale ja.. - zaczął.. - no co ?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Louis, właśnie oznajmiłem Ci, że chciałbym się z Tobą pieprzyć, a Ty mówisz, że to urocze? - jęknął Hazz wiedząc jak te słowa działają na jego towarzysza. - Po prostu się zamknij i chodź.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Louis mógł odmówić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Louis mógł wstać i powiedzieć, że Styles jest jebniętym świrem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Louis mógł go wyśmiać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Louis mógł podziękować za propozycję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Louis mógł zwyczajnie odejść..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Louis mógł.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Ale nie zrobił tego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Nie potrafił dłużej skrywać swoich pragnień. Wiedział, że popełnia kolejny błąd pozwalając temu napalonemu nastolatkowi dostać się do jego spodni. Jednak w chwili, gdy dłoń Harry'ego zacisnęła się na jego kroczu nie potrafił zatrzymać rozkoszy jaka właśnie miała nadejść. Poczuł się okrutnie twardy, co znaczyło, że potrzebował uwagi Loczka w tym jednym, konkretnym miejscu bardziej niż mogłoby się wydawać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Harry.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Harry nie mógł przestać myśleć o tym, co wydarzyło się między nimi tej pamiętnej nocy. Do dzisiaj czuł zapach Louisa. Czuł ich bijące serca i wzrastające ciśnienie. Pamiętał każdy ruch Tomlinsona w swoim wnętrzu. Pamiętał ból, ale i przyjemność. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Harreh dokąd ? - pisnął Louie podczas, gdy zimne dłonie Hazzy powędrowały pod jego koszulkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Do mnie. Zamknij się. - odpowiedział szybko Loczek ciągnąc go za rękę. W mgnieniu oka znaleźli się w kajucie Harry'ego, która teoretycznie była tylko zwykłą kajutą. Teoretycznie. Bo po dzisiejszej zabawie ta nazwa zdecydowanie ulegnie zmianie.. małej zmianie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Styles zatrzasnął mocno drzwi i próbował przekręcić klucz w drzwiach, ale bez skutku. Wreszcie zrezygnował mając pewność, że i tak nikt nie będzie mógł im przeszkodzić. Zrzucił z siebie koszulkę, która wylądowała w jednym z kątów pomieszczenia. Louis siedział na dywanie i zastanawiał się, czy ma szansę jeszcze uciec. Nie chciał ranić Loczka, a wiedział, że to nieuniknione. Przecież chłopak miał świadomość tego jaki zawód wykonuje szatyn, a mimo wszystko chciał się z nim pieprzyć. Coś tu było nie tak.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Harreh, dlaczego? Dlaczego nie potrafisz mnie olać ? - spytał Louie, co wmurowało sławnego piosenkarza</div>
<div style="text-align: justify;">
.<br />- Wiesz dlaczego? - sapnął Hazz klękając przed nim. - Wiesz dlaczego? - powtórzył przyciągając go do siebie i wchodząc w jego rozpalone usta swoim językiem. - Bo chcę, żebyś poczuł się dobrze. Bo chcę Cię pieprzyć panie Tomlinson. - zakończył.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Nie jestem dla Ciebie Harry. Powinieneś.. - próbował przetłumaczyć Tommo, mimo iż ciśnienie w jego spodniach ewidentnie wskazywało na to, że również ma ochotę na gorący seks.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Nie bądź kolejną osobą, która chce układać mi życie. Wiem, co powinienem. Powinienem Cię teraz rozebrać, wycałować, a potem zerżnąć do granic możliwości tak, abyś prosił o więcej. - krzyknął wkurzony, po czym zdał sobie sprawę z wagi słów jakich użył.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Louis uniósł brwi do góry.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- No to.. no to panie Styles, na co pan czeka? - jęknął czując, że długo nie wytrzyma w tej pozycji. - Pieprz mnie Harry.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Loczkowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Przywarł swoim ciałem do ciała Louisa i zaczął składać na nim gorące pocałunki. Pomińmy fakt, że znajdowali się właśnie na podłodze. Ręce Tomlinsona gładziły plecy napalonego Loczka, a usta przygryzały delikatnie jego skórę. Magia.<br /> </div>
<div style="text-align: center;">
~ perspektywa: Curly ~</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Chciałem sprawić Louis'owi przyjemność. Postanowiłem rozegrać to inaczej niż ostatnio. Tym razem to on poczuje mnie w sobie. Bałem się trochę, ale przy nim mam pewność, że jestem bezpieczny. Zaczynam się zastanawiać, co tak na prawdę do niego czuję. Kocham się z nim pieprzyć. To pewne. Ale czy między nami jest coś więcej? Postanowiłem odrzucić na razie te myśli obok i zająć się dupcią mojego gościa. <br />- Powiedz jak bardzo mnie pragniesz - sapnąłem mu prosto w usta, czując jak jego członek ociera się o moje krocze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Harrehhh, ja nie mogę - usłyszałem w odpowiedzi, ale nie zamierzałem przestać.<br />- Jesteś pewny, że nie możesz? Udowodnię Ci to. - szepnąłem przygryzając płatek jego ucha, po czym jednym ruchem ściągnąłem z niego spodnie. - udowodnię Louis.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />On natychmiast zareagował łapiąc moją klamrę od paska. Był spragniony. Cholernie spragniony mimo, iż dostawał to pewnie codziennie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Podniosłem się z podłogi i usiadłem na łóżku. Louis klęknął przede mną. Nie spodziewałem się tego, ale ledwo zrzuciłem bokserki, a jego usta oplotły się wokół mojego penisa. Gryzł go, ssał, tarmosił. A ja przeżywałem szaleńczo to przeżywałem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Ko..ko..kolego, to ja mia-miałem Ci udowodnić, że.. - próbowałem wyjąkać, ale jego ręce wyczyniały cuda blokując mi mowę. Czułem, że niedługo dojdę, dlatego postanowiłem mu pokazać kto tu rządzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Panie Tomlinson koniec zabawy, teraz prawdziwa lekcja życia. - parsknąłem pod nosem, na co Lou się wyszczerzył. Jego policzki były nadal czerwone, ale tym razem to chyba z satysfakcji, iż udało mu się mnie doprowadzić do granicy orgazmu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Klepnąłem go mocno w pośladek, po czym jego slipki powędrowały na sam dół.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Połóż się, wezmę nawilżacz. - powiedziałem szorstko, jakby to, co mieliśmy zrobić było zwykłą czynnością. Louis spojrzał na mnie z miną zbitego psa. - Co ?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Mów do mnie czulej.. - szepnął ze łzami w oczach, na co nie potrafiłem się nie wzruszyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Kochanie, po prostu poczujesz mnie w sobie i od razu będzie Ci lepiej, obiecuje. - przetarłem dłonią jego policzek i otworzyłem małą, drewnianą szafeczkę wyjmując to, co potrzebne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Bez tego, prawda ? - spytałem wskazując na prezerwatywy. Tommo skinął głową. Miałem wrażenie, że się boi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Louis zrobił mi niesamowitego loda. Miałem zamiar się odwdzięczyć. Leżał teraz na plecach. Obróciłem go na moment i brutalnie wsunąłem w niego dwa palce. Poczułem jak zaczyna się spinać. Jęknął na cały pokój, co ani trochę mnie zdziwiło. Poruszałem nimi bardzo szybko powodując, że był prawie gotowy. Nie czułem się dziś grzeczny. A wręcz przeciwnie - chciałem się pobawić trochę inaczej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Odwróć się Loueh - rozkazałem. Nie protestował. Ponownie ułożył swoje plecy na miękkiej pościeli, a ja całowałem jego tors. Chciałem przedłużyć wejście w niego tak, by był bardziej napalony. Złapałem w dłonie jego członek i od czasu do czasu go pocierałem. Zaczynało się robić gorąco. Otworzyłem małą saszetkę i wyciągnąłem z niej kajdanki. Nim Lou zdążył cokolwiek powiedzieć był już przykuty do łoża i nie miał szans na wyswobodzenie się.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Styles, błagam. - jego głos szaleńczo mnie podniecał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- O co błagasz Louis? - udałem powagę. - Za bardzo mnie podniecasz, wiesz?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Możesz mnie już.. no wiesz - zaczął, ale wybuchnąłem śmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Jednak chcesz się kochać? - spytałem całując go w usta. Mój język toczył z nim odwieczną walkę o dominację. Zawsze wygrywałem. On był typem człowieka, który lubił się poddawać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Chcę byś wszedł we mnie i pieprzył tak jak obiecałeś. - to zdanie rozwaliło moją psychikę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Zdecydowanym ruchem wjechałem w jego dziurkę. Krzyknął tak głośno, że myślałem iż zaraz pół statku zleci się pod nasze drzwi. Moje ruchy nie były ani trochę delikatne. Wchodziłem w niego z całym impetem rozrywając jego wnętrze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Chciał tego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Mój penis nabrzmiał do granic możliwości, a Louis był nadal ciasny. Czyżby nie dawał się pieprzyć podczas swoich spotkać z klientami? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Chciałem zmienić pozycję, ale kajdanki uniemożliwiały to, dlatego prędko odpiąłem je i obróciłem Louisa na brzuch. Wsunąłem się ponownie w jego pupcię. Było lepiej. Sapał jak prawdziwa prostytutka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />~koniec perspektywy~</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />To był ich najgorętszy seks.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />W chwili, gdy doszli a kleista maź rozlała się we wnętrzu szatyna czuli, że chcą więcej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Byłeś niegrzeczny Harreh - jęknął Lou próbując uspokoić się po najwspanialszym orgazmie jaki sprawił mu Hazz. - bardzo niegrzeczny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Ukaż mnie, czekam na to. - odpyskował loczek poprawiając kosmyki włosów opadające na oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Louis nie czekał. Ku zdziwieniu Harry'ego pochwycił jego dłonie i zapiął w różowe kajdanki. Te same, w których jeszcze przed chwilą był uwięziony.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Wypnij się. Nie będę delikatny. - mruknął do Hazzy, który nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji. Został zaatakowany swoją własną bronią.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Tomlinson nie użył palców. Od razu wszedł w niego i zaczął brutalnie pieprzyć. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />- Za karę i w nagrodę kochanie - wyszeptał, podczas, gdy Harreh wyrzucał z siebie kolejne przekleństwa świadczące o tym jak mu dobrze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Wtedy usłyszeli pukanie do drzwi. Do drzwi, które moment później uchyliły się..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Od autorki:</b> Siema! Wybaczcie, że dopiero dziś, ale jak widziałam ilość komentarzy pod poprzednim rozdziałem to nie za bardzo miałam ochotę na kolejny. Mimo wszystko wybaczam Wam i mam nadzieję, że teraz to nadrobicie. Przepraszam za nadużycie słowa 'pieprzyć' , ale ono jest takie piękne<3 hahahah, nie no ogólnie rozdział mi się nie podoba, ale macie Wy Napalone Dupki :* zapraszam Was na mojego nowego bloga <a href="http://heavenlyvoicex.blogspot.com/">http://heavenlyvoicex.blogspot.com</a> :)) To historia Larry&Niam.<br /></div>
<div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com29tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-68163900465087520582012-08-18T12:52:00.001+02:002012-08-18T13:04:04.280+02:00008.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1UuIi7-GGhajnGq34p0CBSvfYN_E_5WOOPGmlU_g3yO1SAL9MOp8PZwiTi16OyDE3bH6Cu4ORXBKS3W-3XUS_RYUzC58tVt9HcMiF12uc5gPbRfjLwu-oMIx2gpZuJNO4a7F1Y08rjfU/s1600/Harold-harry-styles-28559902-500-500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1UuIi7-GGhajnGq34p0CBSvfYN_E_5WOOPGmlU_g3yO1SAL9MOp8PZwiTi16OyDE3bH6Cu4ORXBKS3W-3XUS_RYUzC58tVt9HcMiF12uc5gPbRfjLwu-oMIx2gpZuJNO4a7F1Y08rjfU/s1600/Harold-harry-styles-28559902-500-500.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Resztę wieczoru Harry spędził myśląc o tym, co poszło nie tak. Nie rozumiał zachowania Louisa, nie potrafił wyciągnąć poprawnych wniosków, bo..</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
.. bo nie znał prawdy.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Ponadto obiecał, że się nie zakocha. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Właśnie.. jak bardzo byłby zły Louie, gdyby dowiedział się, że Loczek złamał dane słowo?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Poprzednia noc była przełomowa. Obaj doświadczyli czegoś, co sprawiło, że gdyby nie bariery ich dzielące już dawno wskoczyliby sobie w ramiona z gorącym wyznaniem miłosnym.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Ale nie mogli.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Louis ze względu na swoje życie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Harry ze względu na Louisa.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Noc była ciepła, jednak Styles wychodząc z kajuty narzucił na ramiona cieniutki sweterek. Czuł potrzebę spaceru po świeżym powietrzu. Na pokładzie było tylko kilka osób, które chyba tak samo jak on cierpiały na bezsenność. Ale nic nie mogło równać się rozterkom chłopaka z bujną czupryną. Nic.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Zrobił kilka kroków na przód i ujrzał całującą się parę. Wyglądali na szczęśliwych, ale czy to szczęście będzie trwało wiecznie? Chłopak delikatnie gładził szyję napalonej brunetki, a ona kurczowo zaciskała dłonie na jego koszulce. Bez wątpienia była między nimi mięta. Ale czy na tyle silna, by przetrwać kolejne dni, miesiące, lata. Czy na tyle silna, by zapewnić im jasną przyszłość?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Harry nie poznawał samego siebie. Odkąd wsiadł na statek stał się bardziej czuły. Jego wrażliwość przybierała na sile z każdym dniem rejsu. Dodatkowo ostatnio wiele filozofował. Zastanawiał się nad sensem życia, nad istnieniem miłości. Dawni przyjaciele z pewnością by go nie poznali. To nie był już ten sam Harry Edward Styles, bożyszcze nastolatek a zarazem jedna z najsławniejszych gwiazd w Europie. Nie..<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Chłopak próbował odnaleźć jakieś ustronne miejsce, by móc w ciszy i spokoju oddać się swoim refleksjom. Na prawdę tego potrzebował. Przystanął i rozejrzał się dookoła. Udało mu się odszukać wzrokiem mały zakątek. Był prawie pewny, że to idealne miejsce.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Jego oczy zaszkliły się w momencie, gdy ujrzał opierającego się o burtę statku Louisa. Chłopak stał tyłem, ale Hazza rozpoznał go po ubiorze, włosach i jędrnym tyłeczku, który jeszcze niecałą dobę temu był tylko dla niego. Na te wspomnienie cicho szlochał, co spowodowało, że niczego nieświadomy dotychczas Tomlinson zarejestrował przybycie Loczka.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Harry ? - jego głos był spokojny, ale każdy kto znajdowałby się wtedy tam mógłby odnaleźć w nim odrobinę zdenerwowania.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Przepraszam, nie wiedziałem, że tu jesteś. Już znikam.. - wyszeptał ledwo słyszalnie i odwrócił się na pięcie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Nie idź.. zostań - mruknął Louis, a jego policzki przybrały dobrze już znaną Harry'emu barwę.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Po co? Abym znów spędził z Tobą cudowną noc, a potem został zignorowany? - odpyskował loczek, czego ani trochę nie spodziewał się Lou.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- To nie tak jak myślisz.. - zaczął. - na prawdę Ci się podobało.. no wiesz, wczoraj ?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Harry parsknął tylko pod nosem i zdecydował się odejść, ale silne ramię Tomlinsona uniemożliwiło mu jakikolwiek ruch. Po chwili czuł tylko mięciutkie usta na swoich wargach i ogarniającą jego serce słodycz.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Louis go pocałował.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Louis przyciągnął go do siebie i szaleńczo wpił się w jego usta.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Totalnie Cię nie ogarniam - jęknął Harreh, a oczy jego towarzysza zapłonęły żywym ogniem. - totalnie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Chciałbym Ci powiedzieć... - oznajmił Lou ze stoickim spokojem, a jego ręce ponownie opadły na burtę. Księżyc rozświetlał opaloną twarz, a pojedyncze kosmyki włosów tworzyły artystyczny nieład na jego rozkosznej buźce.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- To powiedz. - skwitował Harry, kładąc rękę na jego ramieniu jakby w celu dodania otuchy.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Chciałbym, ale nie mogę. - odparł w odpowiedzi Tommo. - Żegnaj Harry.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
I odszedł. Dokąd?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Do swojej kajuty, gdzie miał ochotę przywalić sobie żelazkiem w głowę. Przekreślał nie tylko swoje marzenia, ale i marzenia tego dzieciaka, który nie miał pojęcia jak poważna jest ta sprawa. Louis miewał momenty, gdy chciał mu wszystko wyjaśnić. Miewał momenty, w których czuł, że jednak ma szansę na happy end. Później pojawiała mu się przed oczami twarz Jamesa i wszystko jakby traciło sens..<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
A Harry znów został sam.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Nie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
A Harry znów został z ogarniającym jego umysł mętlikiem. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Louie zapewniał mu go praktycznie każdego dnia raz zachowując się jakby był nim ogromnie zainteresowany, a raz odpychając go na znaczną odległość. Loczek nie wiedział, co jest tego powodem, ale postanowił nie dawać za wygraną.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
W dodatku nadal czuł na swoich wargach usta Louisa. Były tak gorące, że na samą myśl o tym musiał usiąść, by nie zemdleć z wrażenia.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Minęła jeszcze godzina, a jego powieki w końcu mogły opaść..<br />
_<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Z samego rana Harry zerwał się na równe nogi, bowiem wpadł mu do głowy wspaniały pomysł. Pomysł na odkrycie prawdy. Skoro Louis nie chciał mu jej wyjawić musiał poradzić sobie w inny sposób.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Prędko założył jakieś w miarę eleganckie ubranie i wyruszył w tajemniczą część statku. Jego nogi drżały, a ręce były niesamowicie mokre, ale czego się nie robi dla tych pięknych turkusowych oczu.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Stanął właśnie przed brązowymi drzwiami z zamiarem zapukania. Nie zdążył, bo przed nim pojawił się nikt inny jak rzekomy szef.. Louisa.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Dzień dobry.. - wymamrotał, próbując wyglądać poważnie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- No witaj, czego potrzebujesz ? - spytał ten sam barczysty mężczyzna, którego Hazz zawsze się obawiał. Teraz wyglądał na mniej groźnego, dzięki czemu emocje opadły o kilka stopni.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Hm, poszukuję.. - zaczął z udawanym akcentem - ah, Louisa Tomlinsona - dokończył, a na twarzy faceta pojawiło się zakłopotanie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Wejdź - szepnął wpuszczając Harry'ego do środka. Pokój był czysty, pełen dziwnych walizeczek i gazet o treści erotycznej. Ale to wcale nie zdziwiło chłopaka. Przynajmniej nie tak bardzo jak to, co miał za chwilę usłyszeć.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Na kiedy umówić ? Louis ma niestety dzisiejszy wieczór zajęty - odparł z przejęciem James, a Styles znacznie pobladł. Co miało znaczyć 'zajęty'? Jednak, aby realizować swój plan musiał udawać, więc starał się nie dawać po sobie poznać przerażenia.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- A jutro ? - jęknął zdecydowanie, by jakoś ruszyć do przodu. Brunet skinął głową w geście zgody. - Czyli jesteśmy umówieni. Mam jeszcze jedno pytanie. Gdybym chciał się u pana zatrudnić, co należałoby do moich zajęć?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Mężczyzna wybuchnął niekontrolowanym śmiechem tak, że Harry poczuł się okropnie źle.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Bycie prostytutką to właściwie też zawód, w dodatku męską. Byłbyś świeżym kąskiem, wielu by chciało Cię.. - zaczął, ale Hazz nie mógł dłużej tego słuchać, bowiem dotarło do niego CZYM zajmuje się Louis. Nie mógł uwierzyć w to, co mówi ten koleś. Nie mógł uwierzyć, ale musiał, bo to była najszczersza prawda.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Pomyśl o tym dzieciaku - krzyknął po tym jak Hazz zatrzasnął z hukiem drzwi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Opuszczając kajutę bossa czuł, że Tomlinson na prawdę potrzebuje pomocy. Nie potrafił wymyślić żadnego sensownego powodu, który tłumaczyłby tak tragiczną decyzję. Bez znaczenia jak bardzo zawiódł się na nim, jego kolejnym celem stało się uratowanie szatyna.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Z chęcią pobiegł by teraz do jego pokoju i wygarnął wszystko, ale miał świadomość, że w taki sposób nie wiele może zmienić. Musiał czekać.. czekać na umówione spotkanie? A może i wcześniej..<br />
_<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Popołudnie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Harreh wylegiwał się nad basenem łapiąc ostatnie promienie słońca. Nagle usłyszał obok siebie klapnięcie. Otworzył oczy i ujrzał Louisa. Po raz pierwszy spojrzał na niego w inny sposób. Spojrzał na niego ze współczuciem. Nie mógł nadal wyrzucić ze swojej głowy tych myśli.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Wszystko w porządku ? - wychrypiał w stronę Tomlinsona, ale ten zdawał się nie słyszeć. W jego uszach zalegały słuchawki od iPoda.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Mówiłeś coś ? - syknął przez zęby i uśmiechnął się delikatnie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Pytałem czy wszystko ok ? - powtórzył Hazz próbując nie odwzajemnić uśmiechu.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Dlaczego miało by nie być ? - odpowiedział pytaniem na pytanie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Dlaczego mi nie powiedziałeś ? - mruknął ze smutkiem w głosie Harry.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
W tym momencie serce Louisa rozpadło się na milion kawałeczków. Czuł się upokorzony. Właściwie to zasłużył. Zrozumiał, że Hazz już wie, że wie jaką pracę wykonuje..<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Widzisz.. teraz słowa ' nie jestem tu gościem ' są dla Ciebie jasne, prawda Hazz ? - szepnął ocierając mokre czoło.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Dlaczego ? - powiedział cicho. - Dlaczego Louie ?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- No bo przecież zajmuje się..<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Dobrze wiesz, że nie o to pytam. - głos Harreha przywołał go do porządku.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Muszę Harry, nie mam wyjścia. - wytłumaczenie Louisa nie było satysfakcjonujące.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-Rzuć to Lou.. - wybłagał Hazz. - rzuć to dla mnie - po czym wpił się w jego słodkie usta delikatnie pieszcząc językiem podniebienie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Od autorki: </b>Siema Misie! Jestem znów! Wróciłam cała, więc zabieram się do pisania kolejnych rozdziałów! Hmm rozkręcamy się nie ma to tamto! :D Jak Wam mijają wakacje? Mam nadzieje, że wspaniale. W kolejnych dniach na pewno coś się tu pojawi, jednak w pierwszej kolejności mam zamiar dodać rozdziały na pozostałe blogi, więc zapraszam Was też tam. Tu -> <a href="http://www.larryisreal.blogspot.com/" target="_blank">http://www.larryisreal.blogspot.com</a> możecie przeczytać NOWEGO one shota o Larrym. Trzymajcie się ciepło! :) Czekam na Wasze interesujące komentarze. ^^ </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-25454705328612275662012-07-31T18:43:00.000+02:002012-07-31T18:46:49.701+02:00007.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil4VejzShTvxbVaqfnUfZrQ0ARQjIEI_UiQCoCKF8FYQn-XCyEID33qDTwr5v1QiRSqWbbDln9n6Vc6i719zU2rycCvy4sf_3HQX530OtuFKPQ1LreUggkWZdzIzLKxn2TUsmMY9PycJU/s1600/a7zp2k-001.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil4VejzShTvxbVaqfnUfZrQ0ARQjIEI_UiQCoCKF8FYQn-XCyEID33qDTwr5v1QiRSqWbbDln9n6Vc6i719zU2rycCvy4sf_3HQX530OtuFKPQ1LreUggkWZdzIzLKxn2TUsmMY9PycJU/s1600/a7zp2k-001.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<strong><span style="color: red;">Ostrzeżenie:</span></strong> Uprzedzam, że rozdział zawiera sceny +18, więc jeśli nie masz ochoty na tego typu treści grzecznie opuść miejsce mojej zacnej wyobraźni.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
_</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Harreh, nie sądzę.. - mruknął Louie widząc jak wiele bólu sprawia swojemu partnerowi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Zamknij się i rób to. - odparł stanowczo Hazz czując, że Tomlinson chce się wycofać.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Nie mógł do tego dopuścić. Nie teraz, gdy miał szansę doświadczyć tego, o czym jego poryta psychika marzyła każdego dnia. Nie teraz, gdy spotkał na swojej drodze kogoś przed kim nie musiał kryć prawdy. Nie teraz. Po prostu nie teraz.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Kiedy szatyn wyciągnął z niego palce poczuł niemałą ulgę. Jednak to nie wpłynęło na jego decyzję odnośnie nadchodzących chwil. Nadal trwał w przekonaniu, że tego wieczoru pragnie poczuć w sobie Louisa. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Po drugiej stronie tej erotycznej barykady rozgrywała się walka między sercem, a rozumem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Louie wiedział, że nie powinien wykorzystywać nieświadomego chłopaka. Mimo wszystko nie potrafił wyrzucić z siebie pragnienia bliższego kontaktu z nastolatkiem. Przez to wszystko z pewnością pójdzie do piekła. Ale jak już szaleć to na całego, prawda? Rozum nakazywał mu przerwać ten trans, nakazywał mu wstać, ubrać się i nie dopuścić do skrzywdzenia lokowatej czupryny. Ale serce, serce, które na sam dźwięk jego imienia dostawało palpitacji marzyło rozkoszować się upojną chwilą o wiele, wiele dłużej.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Harry zauważył dręczące go wątpliwości i mimo wcześniejszych próśb, aby nie zmieniał pozycji usiadł przodem do Louisa. Chłopak bardzo chaotycznie próbował rozerwać opakowanie prezerwatyw. Jego ręce drżały, a na czole widniały pierwsze kropelki potu.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Louie.. Louie spokojnie - szepnął czule, przytrzymując jego dłonie. - Daj.. ja to otworzę.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Louis nie mógł opanować emocji. Mimo, że to on na początku zapewniał przestraszonego Loczka o słuszności tej decyzji to teraz nim targały sprzeczne uczucia.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Harry, ja nie powinienem.. - zaczął, ale Styles zamknął mu usta gorącym pocałunkiem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
~perspektywa: BooBear~<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Patrzyłem w te zielone tęczówki i czułem narastające ciśnienie. Pragnąłem go z całych sił, pragnąłem pieprzyć się z siedzącym przede mną chłopcem. Ale jednocześnie bałem się, że go skrzywdzę, bałem się, że on będzie potrzebował czegoś więcej, czegoś czego ja nie mogłem mu dać. A na pewno nie teraz, nie w tym momencie. Zapewnienia, obietnice, przysięgi - to nie dla mnie. Nie dla kogoś takiego jak ja. Oderwałem się od jego słodkich ust przejeżdżając dłonią po gładkim policzku. Harry mruknął zachęcając mnie do dalszego działania. Mimo okrutnych wyrzutów sumienia postanowiłem nie przerywać.. pod jednym.. jednym warunkiem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Hazz, ale.. zrobisz coś dla mnie? - spytałem niepewnie, obawiając się by nie zabrzmiało to głupio.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Oczywiście. - odparł nie otwierając nawet oczu. Jego usta muskały moją szyję.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Obiecaj, że się we mnie nie zakochasz. - szepnąłem prawie niesłyszalnie, a w moim żołądku doszło do prawdziwej rewolucji.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Chłopak natychmiast uchylił powieki i wyprostował się. Czułem, że za chwilę zostanę wyśmiany lub coś o wiele, wiele gorszego. Myliłem się. Hazz tylko postawił swoją rękę na moim ramieniu i spojrzał tak przenikliwie jakby chciał odczytać z moich źrenic to, co na prawdę czuje.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Umowa stoi. - parsknął ku mojemu zdziwieniu, po czym powrócił do całowania. - To teraz już możemy się pieprzyć?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Rozbawił mnie. W pewnym sensie widziałem w nim siebie. Siebie sprzed kilku lat. Wtedy też byłem tak cholernie napalony na ten pierwszy raz. Też pragnąłem z całych sił doświadczyć seksu z chłopakiem. Czas nie zawsze jest naszym przyjacielem, jednak to nie zmienia faktu, że w obecnej chwili liczył się tylko Harreh. Opanowałem emocje i odgarnąłem grzywkę z czoła.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Odwróć się Kocie.. - jęknąłem, ale tym razem nie musiałem się powtarzać. Harry ustawił się idealnie. Postanowiłem nie przedłużać, chociaż była to całkiem kusząca propozycja. Doprowadzić Styles'a do orgazmu samymi słowami. Klepnąłem go lekko w pośladek, a on syknął przeciągle.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Moje palce ponownie drażniły jego wejście. Był już prawie w niebie, a ja nadal nie odczuwałem satysfakcji. Stwierdziłem, że najlepsza pora to zmienić.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Będzie bolało.. - szepnąłem, ale wcale nie chciałem go tym zniechęcić, po prostu musiał być gotowy na wszystko.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Dam radę.. zrób to wreszcie - syknął, zaciskając zęby. Jego ręce powędrowały na oparcie łożka. Wkładał w to całą swoją siłę. Był trochę spięty, ale i podjarany. Nałożyłem prędko prezerwatywę. O wiele bardziej wolałem kochać się bez jej użycia, ale znałem realia pierwszego seksu. Delikatnie zbliżyłem się do jego dziurki. Poczuł, że nadchodzę, co spowodowało, ze jego mięśnie napięły się do granic możliwości.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Jesteś wyjątkowy.. a za chwilę poczujesz coś wspaniałego, tylko daj nam szansę - słowa wypływały z moich ust tak swobodnie, że sam byłem w szoku.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Zdejmij to. Chcę prawdziwego seksu - mruknął wskazując na kondom. Zszokował mnie, ale to było jak szczyt marzeń.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Gdy loczek rozluźnił się nieco, wszedłem w niego zdecydowanym ruchem. Poczuł mnie mocno i głęboko. Nie chciałem być aż tak drastyczny, ale w tym momencie odezwała się moja zwierzęca natura. Harry jęczał jak szalony, a mi było z tym w chuj dobrze. Właśnie doprowadzałem go do najlepszego orgazmu w życiu. Zwolniłem na moment by ustabilizować swój oddech. Styles również z trudem łykał powietrze. Atmosfera była przesiąknięta naszymi uczuciami. Oparłem ręce o jego biodra i wchodziłem co raz szybciej. To był najlepszy seks w moim życiu.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
~ koniec perspektywy ~<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
W całym pokoju było słychać tylko jęki obu pokręconych idiotów, który pragnęli dobrać się do siebie już od pierwszego spotkania przy statkowym basenie. Już od pierwszej chwili między nimi zaiskrzyło. Ten wieczór był kumulacją wszelkich emocji jakie pojawiły się wraz z ich pierwszym spojrzeniem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Ludzie mijający drzwi od pokoju Louisa z pewnością sądzili, że jakiś przystojniak posuwa piękną laseczkę sprawiając sobie tym wiele przyjemności. Nieco się mylili.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Harry Styles.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Louis Tomlinson<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Jedność.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Gdy szatyn brutalnie pieprzył Harry'ego jego szef nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, co dzieje się w kajucie jego pracownika. Sądził, że Louis śpi lub krąży po pokładzie statku. Gdyby wiedział byłby bardzo zły, bardzo zły.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Członek Lou nabrzmiał już tak bardzo, że ledwo wchodził w rozpalonego Hazzę. Lokaty przystojniak wydawał z siebie głośne odgłosy spełnienia. Już nie wiele brakowało do zakończenia stosunku. Jednak starszy, a zarazem bardziej doświadczony chłopak postanowił się trochę poznęcać nad młodszym, bezbronnym dzieciakiem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Zwolnił swoje ruchy, powodując spadek emocji.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Louu, nie przestawaj - mruknął chrapliwie Harreh odwracając głowę. Jego głos przybrał dziwną, ale uroczą barwę. Sam ton przyprawiał Louisa o ciary.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Mhm.. tak bardzo chcesz mnie czuć w sobie? - pytanie Louisa rozwaliło psychikę Harry'ego. Pokręcona czupryna czuła, że jego wnętrze płonie. Płonie nie tylko ognistym uczuciem, ale i pożądaniem i zachłannością.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Nie baw się ze mną, proszę. - wybłagał Loczek, na co Tommo nie mógł pozostać obojętny.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Wstań, mam pomysł. - oświadczył stanowczo, ciągnąc Styles'a za rękę.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Pchnął go na ścianę i kazał obrócić się tyłem. Mimo, że był niższy to dawał spokojnie radę.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Dokończymy w ten sposób. Wypnij się lekko. - rozkazał, a nastolatek w mgnieniu oka przylegał do kremowej ściany.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Louis zbliżył się do niego. Hazz poczuł na swoich plecach jego dotyk, delikatne, mokre pocałunki składane jeden po drugim. Nagle zawirowało mu w głowie, bowiem Louis wsunął w niego swojego kolegę. Było mu tak cholernie dobrze, że nie wyobrażał sobie końca. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Ich ruchy były spójne. Louis wyraźnie dominował, ale nie miało to aż takiego znaczenia. Jego kolega bezwzględnie rozciągał wnętrze Hazzy. Młodszy chłopak nigdy nie doświadczył podobnych odczuć. Ten pierwszy raz z pewnością zapamięta na długo..<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Niebieskooki chciał tego wieczoru spełnić najskrytsze fantazje Loczka, dlatego pochwycił jedną dłonią jego penisa i dodatkowo go stymulował. Dla młodego to już było za wiele. Czuł, że jutro nie będzie mógł chodzić, czuł, że ten cholernie pociągający facet sprawił mu najlepszy prezent na świecie. Nieoczekiwanie Tomlinson przyspieszył swoje ruchy do granic możliwości. Wchodził już cały, a nadal pragnął więcej. Wpadł w szaleńczy trans. Hazz prosił, aby przestał, ale ten nie potrafił, nie potrafił przerwać błogiego uniesienia. Rżnął swojego towarzysza z całych sił sprawiając obu najwspanialszy orgazm jakiego mogli doświadczyć.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Doszli jednocześnie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Harreh poczuł wypełniające jego wnętrze ciepło. Louis drgnął wychodząc z niego, zdał sobie sprawę, że to .. koniec.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Opadli obaj na podłogę całując się namiętnie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
- Dziękuje. Dziękuje Lou. - szepnął nastolatek wsuwając swoje dłonie w jego włosy. - Dziękuje.<br />
_<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Następny dzień miał przekreślić wszelkie plany, wszelkie marzenia obu pożądliwie zerkających na siebie chłopaków.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Kiedy Tommo otworzył oczy znajdował się całkiem nagi, w swoim łóżku, w dodatku przykryty kołdrą po uszy. Coś tu było nie tak. Zaczął zastanawiać się, co zdarzyło się zeszłej nocy. Czyżby miał w pokoju klienta?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Nagle jego mina zrzedła. Zdał sobie sprawę, że popełnił największy błąd w życiu.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Skrzywdził Harry'ego.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Czuł się ohydnie. Czuł, że nienawidzi samego siebie. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Przesadził z alkoholem, a nalegania młodego Loczka wcale nie pomagały mu w odparciu pragnień<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
.</div>
Błąd.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Uderzył się z całym impetem w czoło jakby miało mu to w czymś pomóc. To był jeden z przełomowych momentów. Zeszłej nocy przekroczyli granicę. Granicę, która nigdy nie powinna zostać zerwana. Kurwa.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
Natomiast Hazz czuł się wspaniale. Już z samego rana wyszedł z pokoju swojego nocnego towarzysza, by zaoszczędzić na głupich spojrzeniach ludzi. Udał się do siebie by odespać wrażenia. Mimo, że czuł lekki ból podczas chodzenia miał satysfakcję z tego, co zaszło pomiędzy nim, a Louisem. W jego sercu zaiskrzyło. Jeszcze mocniej niż mogłoby się wydawać.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Dzień minął spokojnie. Śniadanie, obiad.. podczas kolacji wymienili tylko kilka czułych spojrzeń. Nic więcej. Żaden z nich nie podszedł bliżej, nie zaczął rozmowy. Obaj się bali. Louis ze względu na wyrzuty sumienia, a Harry ze względu na obietnicę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Strach.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Louis! Louis, zaczekaj! - krzyknął Harry widząc ubranego w elegancki strój.. kolegę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Szatyn odwrócił się na pięcie. Widać, że bardzo się gdzieś spieszył. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Dlaczego mnie unikasz? Czy.. - zaczął loczek, ale nie potrafił dobrać odpowiednich słów, więc spuścił głowę w dół.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Harry.. nie mogę teraz rozmawiać. To, co się wczoraj zdarzyło nie powinno mieć miejsca, rozumiesz? Musisz zapomnieć. Ja.. ja nie mogę. - wyszeptał zmieniając swoje spojrzenie na te przesiąknięte bólem i niepewnością. - Musisz.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
I odszedł. Harry nie umiał go zatrzymać. Nie znał powodu dla którego miałby to zrobić. A może znał, tylko zwyczajnie bał się. Obiecał Louis'owi, że się nie zakocha. A obietnic się nie łamie, prawda?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Szkoda tylko, że już jest za późno.</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Od autorki: </b>Siema! Jestem z nowym. Znów wczoraj pustka, ale wierze w Wasze dobre serduszka. Wybaczycie, prawda? Zwłaszcza, że Wam zapewniłam porno Larry. Głupio mi. Hahaha. No cóż, ale po liczbie wyświetleń widzę, że podoba się. Dziękuje za nie bardzo, bardzo serdecznie. To chyba mój ostatni rozdział na tym blogu przed wyjazdem. Jutro opuszczam Polskę, wrócę.. jak mnie nie porwą po drodze :D EuroTrip. No to życzę Wam udanych wakacji. Postaram się jeszcze nabazgrolić coś w nocy, ale nie obiecuje.<b><br /></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Dedykacja: </b>dla Mirci i Moniki, które cierpliwie znoszą moje głupie fantazje *-* love u!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<br /><div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-85770425603980408082012-07-29T17:20:00.001+02:002012-08-31T01:30:46.178+02:00006.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIDg_JOu4Dl03TOhHL7IOdZqjXbE1k2odQi2z1X-a-L5zykE8r1aXTx-SzVeHQIW-A2SfZbJJVflwhY6Hl1DGddlNHWCsuNr0n66sUNjozuc2xerXiuJA_Z6S2Qu7wKy9rsm2s9Azf7PM/s1600/Harry-Styles-harry-styles-25782014-500-334.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIDg_JOu4Dl03TOhHL7IOdZqjXbE1k2odQi2z1X-a-L5zykE8r1aXTx-SzVeHQIW-A2SfZbJJVflwhY6Hl1DGddlNHWCsuNr0n66sUNjozuc2xerXiuJA_Z6S2Qu7wKy9rsm2s9Azf7PM/s1600/Harry-Styles-harry-styles-25782014-500-334.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b><span style="color: red;">Ostrzeżenie:</span></b> Uprzedzam, że rozdział zawiera sceny +18, więc jeśli nie masz ochoty na tego typu treści grzecznie opuść miejsce mojej zacnej wyobraźni.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
_</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Pocałunek.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Cudowny trik natury, żeby przestać mówić, kiedy słowa stają się zbędne. *</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W przypadku dwóch namiętności, jakie reprezentowali główni bohaterowie wniosek wysunięty powyżej był jak najbardziej trafny. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Harry Styles, czyli zakręcona czupryna z garścią pragnień w ręce, które urzeczywistnić mogły się tylko przy pomocy Louis'a.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Louis Tomlinson, czyli elegancik z piramidą marzeń w sercu, które stawały się realne dzięki każdemu, kolejnemu spotkaniu z Harrym.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dwa charaktery, dwa serca, dwa światy. A tak zależne od siebie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Loueh, patrz. - powtórzył cicho Harry wskazując na coś palcem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak szatyn nie mógł ot tak powrócić do rzeczywistości. Wciąż dryfował gdzieś w sferze marzeń, nadal czując na swoich ustach smak młodszego chłopaka. Nie mógł uwierzyć, że właśnie doszło do spełnienia jednej z jego wygórowanych fantazji. Nie mógł uwierzyć, że choć przez chwilę był dla kogoś ważny.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Kevin ? - pytający głos Louis'a wydał się zbyt oczywisty.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Harry zmarszczył czoło okazując tym samym swoje zdezorientowanie. Jego serce przyspieszyło bicie. Wraz z szatynem podbiegł do leżącego kilka kroków od nich chłopaka. Piosenkarz nie miał pojęcia kim jest zalany blondyn. Wyglądał uroczo, ale z pewnością przekroczył odpowiednią dawkę alkoholu. Podczas, gdy Louie próbował złapać z nim jakiś kontakt Harry chaotycznie krążył po korytarzu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej Hazz, pomóż mi! - ciepły, przesączony uczuciem głos Tomlinsona sprawił, że po ciele Loczka przeszły ogromne ciary. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak mnie nazwałeś? - mruknął zawstydzony Harreh, próbując ukryć dłońmi policzki.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam..ja.. - zaczął tłumaczyć Lou, ale Styles przejechał kciukiem po jego twarzy dając mu tym samym znak, że wszystko jest w porządku.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chwilę później zajęli się półprzytomnym chłopakiem. Na jego twarzy widniały drobne szramy i zadrapania. Niektóre już wyblakły i powoli odchodziły w niepamięć. Jednak niektóre wyglądały przerażająco świeżo. W głowie Hazzy pojawiła się setka teorii na temat owych ran, ale żadna z nich nie była bliska prawdzie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Znasz go? - spytał Harry pomagając prowadzić pijanego chłopaka.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak. To mój.. - zamilkł na chwilę nie wiedząc, co powiedzieć - .. mój znajomy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Może Harry był dotychczas zapatrzonym w siebie, egoistycznym dupkiem sterowanym przez cały sztab managerów. Może i był, ale miał też intuicję. Intuicję, która mówiła mu, że coś tu nie gra, że coś tu jest nie tak. Czyżby Louis go okłamywał?</div>
<div style="text-align: justify;">
_</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Resztę dnia Hazza spędził na rozmyślaniach odnośnie pocałunku. Nie potrafił skupić się na niczym innym. Ciągle czuł delikatne muśnięcia Louis'a na swoich ustach, czuł jego nierówny oddech i przyspieszone tętno. Pragnął więcej, o wiele więcej, ale obecność nieprzytomnego chłopaka wytrąciła go z tej całej magii. Zdał sobie sprawę, że może już nigdy nie dojść do czegoś podobnego.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wieczór był ciepły, rejs całkiem przyjemny. Kolejny dzień na statku obfitował w wiele emocji. Kędzierzawy nastolatek wsunął na siebie koszulkę z napisem ' Przeznaczenie jest tuż obok' i wyszedł z pokoju. Właściwie nie miał pojęcia dokąd zmierza, ani w jakim celu. Po prostu jakaś dziwna siła ciągnęła go na główny pokład. Odnalazł wzrokiem bar i skierował się w stronę oświetlonej mini chatki w stylu hawajskim. Usiadł na wysokim z hokerze przyglądając się jednej z wysportowanych dziewcząt. Nie zauważył spoczywającego obok ... Kogo?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Louis? Ty pijesz? - mruknął ze zdziwieniem widząc jak szatyn przechyla kolejny kieliszek.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry? Jesteś trzeźwy? - odparł w odpowiedzi, próbując zmienić temat.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jakie to ma znaczenie? - odburknął młodszy chłopak przewracając oczami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na ustach Louis'a pojawił się ironiczny uśmieszek. Ironiczny, ale za razem tak cudowny, że serce Harry'ego o mało nie wyskoczyło z piersi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Ma takie samo znaczenie jak to dlaczego ja pije. - oświadczył z dumą, nawiązując do ich pierwszej rozmowy przy basenie. Mimo iż wtedy toczyła się na zupełnie inny temat miała podobny charakter. Wymiana pretensjonalnych zdań w wykonaniu tej dwójki była okropnie urocza. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Coś podać? - głos barmana wyrwał Styles'a z zamyślenia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Po proszę colę z lodem - odpowiedział spokojnie Hazz nie zwracając uwagi na przenikliwe spojrzenie Louisa.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W jego spodniach zaczynało robić się na prawdę ciasno. Nie mógł już wytrzymać napięcia. Z chęcią ulżył by sobie ręką w toalecie, ale uznał, że w tym momencie to niestosowne. Ponadto o wiele bardziej marzył, aby dokonał tego Louie. Tak. To kolejna z jego obrzydliwych fantazji, która rzekomo miała nigdy nie dojść do skutku. Pogładził ręką swój policzek, sprawdzając czy jego twarz może zdradzić to o czym myśli. Czuł wzrok szatyna na swoim ciele, czuł jak perfidnie, bez ogródek chłopak lustruje go od stóp do głów. Wcale mu z tym źle nie było. Jako gwiazda musiał przywyknąć do bycia w centrum zainteresowania. Ale zazwyczaj były to piszczące nastolatki albo żądni sensacji dziennikarze. Nigdy, ktoś taki jak Louie. Nigdy. Aż do.. aż do rejsu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego milczysz? - syknął pijany chłopak trącając Harry'ego w łokieć.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślę. - odburknął loczek próbując ukryć swoje pożądanie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- O czym? - pytanie Louis'a postawiło go przy ścianie. Czuł, ze ten mur właśnie spada.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- O życiu.. - skwitował krótko Hazz przygryzając dolną wargę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Louis wtedy poczuł przypływ ciepła. Ten sam przypływ, który towarzyszył mu od chwili, gdy pierwszy raz ujrzał zakręconą czuprynę i te nieziemsko zielone tęczówki. Po raz pierwszy, gdy jego serce zabiło mocniej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślisz o mnie. - bardziej oświadczył, niż zapytał ukazując szereg białych ząbków.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W głowie Styles'a zawirowało. Poczuł jak skręca go w żołądku. Czuł się jak zakochana nastolatka, mająca stado motyli w brzuchu. Był zakochany?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś bardzo pewny siebie. - mruknął Loczek przechylając szklankę z colą. Zimny napój przepłynął przez jego gardło. Poczuł ulgę. Zrobiło mu się nieco lżej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale mam rację, prawda Harreh? - spytał Louie, przybliżając się do chłopaka. - Jeśli się mylę to powiedz.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
W tym momencie podstęp Louisa wypalił, bo Harry za żadne skarby świata nie potrafił zaprzeczyć swoim uczuciom, a tym bardziej skłamać. Myślał o nim. Myślał jak wiele przyjemności mogliby sobie sprawić na wzajem za zamkniętymi drzwiami jednej z kajut. Mogliby.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam Cię Harreh. - podsumował krótko łapiąc dłoń zawstydzonej gwiazdy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś pijany.. - usłyszał w odpowiedzi, ale zbytnio się tym nie przejął.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chwilę później ręka Louisa spoczywała na kolanie Hazzy i delikatnie je gładziła. Ciśnienie w spodniach chłopaka wzrosło o kilka stopni. Nie wiedział jak długo wytrzyma tę podniecającą sytuację. Nagle zeskoczył z barowego krzesła i próbował odejść, ale Louie w ostatnim momencie złapał pochwycił jego dłoń. Stali teraz w minimalnej odległości pożądliwie spoglądając w swoje źrenice. Mimo iż, starszy chłopak był nieco niższy nie przeszkadzało im to.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Dlaczego chciałeś uciec ? - wykrztusił w końcu z siebie Louie, wbijając wzrok w podłogę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Nie mogłem.. ekhm wytrzymać.. - mruknął zażenowany Harry, mając nadzieję, ze szatyn nie zauważy wybrzuszenia w jego spodniach. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Chodź. - pociągnął go za sobą w stronę pokoi na dolnym pokładzie. - Chodź do mnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Harry zatrzymał się na chwilę i spojrzał na Louis'a. Czy on mówił serio? A może chciał tylko sprawdzić jak szybko dochodzi jego nowy towarzysz? Może to wszystko było ustawione?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Gdy Tomlinson przekręcał kluczyk w drzwiach Harreh całował go po karku próbując ściągnąć zalegające na jego ciele ubranie. Składał delikatne muśnięcia powodując, że atmosfera robiła się co raz gorętsza. Kiedy w końcu znaleźli się w pokoju i upewnili , że nikt nie będzie w stanie im przeszkodzić Louis pchnął Hazzę na łóżko. Chłopak delikatnie opadł na mięciutki materac.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Jesteś pijany Loueh - mruknął całując jego szyję i wędrując rękoma pod obcisłą koszulkę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Jesteś pijany Loueh - powtórzył Louis przedrzeźniając młodszego chłopaka.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Jutro nie będziesz pamiętał - dodał nie zważając, że szatyna bawią jego wypowiedzi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Będę. - szepnął nieoczekiwanie, przygryzając płatek ucha swojego Loczka.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Tak. Swojego Loczka. Bo tej nocy, tego wieczoru na pamiętnym statku, rejs nr 696969 Loczek był jego. Tylko jego, prawda?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Niepotrzebne były słowa. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
~ perspektywa: Curly ~</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Zerwałem z niego koszulkę odsłaniając tym samym wspaniale wyrzeźbione ciało. Spotęgowało to emocje towarzyszące całemu wydarzeniu. Subtelnie przejeżdżałem ręką po jego torsie. Louie drżał. Był jak mały, nieświadomy chłopiec, ale jednocześnie niesamowicie pociągający oraz pewny siebie. Od zawsze wiedziałem, że jestem bi. Dziewczyny potrafiły sprawić mi niezłą przyjemność i to zwykle w taki sposób odreagowywałem stres. Nigdy nie zdecydowałem się na małe co nie co z facetem. Może dlatego, że dotychczas nie znalazłem tego właściwego? Musnąłem delikatnie usta Louisa oczekując na jakiś ruch z jego strony, ale miałem wrażenie, ze mnie sprawdza. Postanowiłem nie poddawać się. Zrzuciłem swoją bluzkę, po czym zabrałem się za jego rozporek. Ciężko mi szło ściąganie z niego spodni, bowiem wszystko mi utrudniał. Chichotał pod nosem jak idiota, powodując, że zaczynałem się denerwować. Chciałem go jakoś zaskoczyć, dlatego po chwili wstałem i skierowałem się w stronę drzwi. Natychmiast rzucił się za mną blokując przejście. Przeprosił najsłodszym głosem na świecie, prosząc abym nie odchodził. Nie czekał na odpowiedź. Przyparł mnie do ściany i mocno ścisnął za bokserki. Jego druga dłoń powędrowała na moją szyję. Nachyliłem się nieco by złożyć na jego ustach głęboki, zachłanny pocałunek. Pociągnął mnie ze sobą i ponownie pchnął na łóżko. Czułem narastające ciśnienie. Nawet nie wiem kiedy moje spodnie znalazły się w drugim końcu pokoju. Usiadł na mnie okrakiem ocierając swoim przyrodzeniem o moje podbrzusze. Czułem, że zaraz eksploduje. Zachowywał się jakby robił to codziennie. Ale mimo wszystko sprawiało nam to przyjemność. Nie miałem pojęcia do czego dojdzie dzisiejszego wieczoru, nie miałem pojęcia czy do czegokolwiek dojdzie. Leżeliśmy już teraz w samych bokserkach. W pokoju panował mrok. Louis gładził moje pokręcone włosy natomiast ja bawiłem się jego sutkami. Przygryzałem i wykręcałem na wszystkie strony, powodując że jego kolega znacznie uniósł się do góry. Nasza ochota na siebie była ogromna, ale żaden nie chciał popełnić drobnego błędu, który mógłby przekreślić wszystko. Uśmiechnąłem się do niego znacząco, co odebrał jako znak do dalszej zabawy. Jednym ruchem szarpnął moje bokserki i ujął w dłonie pana x wywołując na mojej twarzy jeszcze większe rumieńce. Nie sądziłem, że zachowa się jak rasowa dziwka, ale ku własnym zdziwieniu podobało mi się to. Poruszał ręką w górę i w dół doprowadzając mnie do szaleństwa. Miał tak delikatne dłonie. Sprawiał wrażenie, że to dla niego nic nowego. Na jego twarzy widniał tryumfujący uśmiech. Miał satysfakcję z tego, że właśnie wywijam się po całym łóżku podczas gdy on robi mi dobrze. Nie sądziłem, że gdy robi to chłopak może być aż tak przyjemnie. Teraz wiem, że odnalazłem to, czego szukałem przez te wszystkie lata. Nagle wokół mojego członka poczułem dziwne ciepło. Otworzyłem oczy i ujrzałem jak Louie pochłania mojego kolegę. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Wsparłem się na łokciach próbując ustatkować oddech. Niestety było to nie możliwe. Jęczałem jak szalony. Z pewnością goście mijający pokój, w którym właśnie się znajdowaliśmy rzucali nam przed drzwi srogie spojrzenia. Miałem to w dupie. Właśnie w tym momencie najcudowniejszy chłopak robił mi najlepszego loda na świecie. Czego chcieć więcej? Nie mogłem już dłużej wytrzymać, usta Tomlinsona zaciskały się na moim penisie co raz silniej. Czułem, że dochodzę, chciałem powiedzieć, ale spazmy nie dawały mi wykrzesać z siebie żadnego słowa. Louis jednak wyczuł nadchodzące spełnienie. O dziwo nie odsunął się tylko połknął wszystko, co mój kolega dla niego przygotował. Oblizał usta i uśmiechnął się w tak cholernie czarujący sposób, że moje serce traciło rytm. Opadłem na poduszkę łapiąc kilka głębszych oddechów. Położył się obok mnie chwytając w swoje ząbki moją dolną wargę. Poczułem smak spermy. Poczułem swój smak oddając się kolejnym gorącym pocałunkom. Chciałem się odwdzięczyć, ale zatrzymał mnie mówiąc, że ma lepszy pomysł. Nie sądziłem, że się na to zdecyduje nie sądziłem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
~koniec perspektywy~</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Jesteś pewien? - mruknął Harry zaciskając dłonie na oparciu łóżka. Jeszcze dochodził do siebie po najlepszym orgazmie świata, a już za chwile miał doświadczyć kolejnych.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- To zależy od Ciebie Hazz - odparł, nie przestając go całować.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Chcę, chcę tego. Wejdź we mnie Loueh, proszę, zrób to teraz - wykrzyczał przyciągając go do siebie jeszcze bardziej niż mogłoby się wydawać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Spokojnie wariacie - głos pijanego Louisa wracał do normy. Procenty zaczynały powoli ulatywać, a w jego głowie powstawały nowe schematy dotyczące pieprzenia się z Harry'm.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Louis wstał z łóżka i odszukał w walizce nawilżacz oraz opakowanie prezerwatyw. Kiedy zobaczył przerażony wzrok Stylesa poczuł, że musi go jakoś utwierdzić w przekonaniu, że będzie miło.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Ej, Harreh.. nie bój się - wyszeptał czule, masując opuszkami palców jego tors. - Nie zrobię Ci krzywdy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Tylko, że ja.. - zaczął Hazz, ale nie potrafił dokończyć, zwyczajnie słowa nie chciały opuścić jego ust.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Wiem wariacie, spokojnie. Będę ostrożny. Wystarczy, że powiesz.. to przerwiemy. - uprzedził go Louis próbując rozluźnić sytuację.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Harry był bardzo spięty, bowiem właśnie miało dojść do spełnienia jednej z jego chorych fantazji. Właśnie miał się pieprzyć z najcudowniejszym facetem na świecie. Louis był niemniej podekscytowany, bowiem jego kolega stał na baczność oczekując na wejście w Stylesa.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Odwróć się.. - wyszeptał przeciągle całując jego spuchnięte usta. - Odwróć się Harreh..</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Chłopak posłusznie wykonał ruch i już chwilę po tym w jego oczach zaiskrzyło się. Tommo składał drobne pocałunki wzdłuż jego pleców. Próbował go jakoś uspokoić. Próbował, ale wcale nie było to łatwe. Dla niego seks był codziennością, dla niego był przełamaniem wszelkich barier. Mimo tego ten moment z Hazzą uważał za wyjątkowy, za bardzo wyjątkowy. Nie traktował tego tak przedmiotowo. Był pijany, ale robił to z pełną świadomością.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Misiu.. musisz się rozluźnić, nie skrzywdzę Cię - szepnął mu do ucha i przejechał ręką po lokowatej czuprynie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Harry wzdrygnął się w momencie, gdy Louis włożył w niego nawilżony palec. Poczuł lekki ból, ale z czasem przyjemność ogarnęła jego ciało. W momencie, kiedy w jego wnętrzu znajdowały się już trzy rozpalone palce Tomlinsona Harry jęczał z rozkoszy. Zastanawiał się, co będzie kiedy Louis w niego wejdzie. Nie mógł się doczekać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Pieprz mnie, proszę. - wyjęczał z rozkoszą.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Od autorki:</b> Hej Koteczki! :* Przepraszam, że wczoraj nie pojawiło się nic, ale miałam dzień pełen wrażeń i bardzo mało czasu, dlatego postawiłam dzisiaj poświęcić kilka godzin na napisanie czegokolwiek. Dla Was. Hmm, przepraszam od razu też, że przerwałam w takim momencie, ale właśnie do moich drzwi zapukali goście. Głupio byłoby im powiedzieć : " ymm sory, muszę dokończyć sex scenę Larry'ego " . Wybaczycie? Sądzę, że takie trzymanie w napięciu daje do myślenia. Ponadto chcę podziękować za te dwadzieścia parę komentarzy. Jesteście cudowni! :) Niedługo wyjeżdżam na dwa tygodnie, więc wtedy wątpie, że cokolwiek dodam. To zależy od tego czy będę miała neta. Hmm, nadal podtrzymuję prośbę PTS ( Przeczytałeś-To-Skomentuj). Kontakt ze mną możecie złapać na tt: @natsdirection . Trzymajcie się! :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Dedykacja:</b> dla Mariki, słońce Ty moje, zbok <69 <3</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
* słowa szwedzkiej aktorki Ingrid Bergman .</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-54264017971245527322012-07-27T17:28:00.002+02:002012-07-27T17:28:24.964+02:00005.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAFZBNMxNmVVBzbymtQCcNkmdL03x740jGOsaIkKWOIJtuxH-o1ErjDm3ni1DfKA7WUR5SgViXdAvigBQ9K3wbMF7IRo_IPnyLSYLWbid3LgMIJpOa4KXBTMStoW-S_iZvnRbP0cB0jOI/s1600/tumblr_m1hwi0iGZL1r1vyg1o2_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAFZBNMxNmVVBzbymtQCcNkmdL03x740jGOsaIkKWOIJtuxH-o1ErjDm3ni1DfKA7WUR5SgViXdAvigBQ9K3wbMF7IRo_IPnyLSYLWbid3LgMIJpOa4KXBTMStoW-S_iZvnRbP0cB0jOI/s1600/tumblr_m1hwi0iGZL1r1vyg1o2_500.jpg" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Harry dreptał po korytarzu w tą i z powrotem próbując pokonać strach i zdenerwowanie jakie towarzyszyły mu od kilku minut. Rozmyślał na temat tego, co zdołało mu się podsłuchać. Zdawał sobie sprawę, że to jakiś grubszy interes, ale niestety słowa wyrwane z kontekstu nie tłumaczyły mu zbyt wiele. Odkaszlnął, czując napływający ból gardła. Wtedy za swoimi plecami usłyszał znajomy, pełen troski i uczucia głos.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />- Co ty tu robisz? - źrenice Louisa rozszerzyły się na widok tej pokręconej czupryny. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />Właśnie zamykał za sobą ciemne, brązowe drzwi. Wyglądał cudownie. Elegancki strój, na który Harry wcześniej nie zwrócił uwagi dodawał mu sporo uroku. Fryzura należała do tych z kategorii 'pieprz mnie tu i teraz'. Drastycznie? Nie dla Harry'ego, który o niczym innym nie marzył, który o niczym innym nie myślał odkąd przy basenie ujrzał ten wspaniały uśmiech.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />- Ja.. - w głowie Harry'ego panowała totalna pustka. Nie wiedział, co powiedzieć, aby brzmiało to choć trochę wiarygodnie. Najłatwiej byłoby oznajmić prawdę. Przyszedł tu, bo bał się. Bał się o niego, ale jednocześnie dążył do odkrycia prawdy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />- To nie jest miejsce dla Ciebie, Harry. - odparł Louis nie czekając na wytłumaczenie loczka. Położył swoją dłoń na jego ramieniu i pokiwał głową. - Obiecaj, że już nigdy tu nie przyjdziesz.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />W głowie nastoletniej gwiazdy powstał mętlik. W głowie Harry'ego Stylesa odkąd wsiadł na pokład statku nic nie było uporządkowane. Odkąd poczuł to miłe uczucie w dolnej części brzucha jego ułożony świat stracił na wartości. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />Harreh wziął głęboki oddech, po czym spojrzał w lazurowe tęczówki stojącego przed nim chłopaka.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />- Nie mogę tego zrobić, Lou. - oświadczył swobodnie czując, że swoją stanowczością przejmie władze nad ową sytuacją.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />- Musisz. Po prostu zapomnij. Odejdź. Czy to tak wiele?. - Louis dobierał spokojnie słowa mimo, iż dało się wyczuć w jego głosie irytację przesączoną cierpkim smutkiem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />Harry poprawił opadające na czoło loczki i dotknął dłonią ręki Lou, która nadal spoczywała na jego ramieniu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />- Mały. Egoistyczny. Dupku. Nie. Mów. Mi. Co. Mam. Robić. - odparł Styles z uroczym, brytyjskim akcentem, a na jego twarzy pojawił się tryumfujący uśmiech.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />W głowie Tomlinsona zawirowało. Czy on właśnie nazwał go dupkiem? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />Harry nie miał pojęcia jak bardzo się myli. Nie miał pojęcia jak bardzo czułym i wrażliwym facetem jest Louis. Bo właściwie skąd mógł to wiedzieć? Szatyn na co dzień przybierał maskę. Maskę odważnego, pewnego siebie kolesia. Rzeczywistość często różni się od ideału..</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />- Może zróbmy tak.. - zaproponował szatyn, czując przyspieszające tętno. - Wymażemy ostatni dzień z pamięci. Zwyczajnie zapomnimy. Ja będę mijał Cię na pokładzie uśmiechając się lekko, udając, że się nie znamy. A Ty? Ty zrobisz to samo. Będziemy dla siebie zupełnie obcy. Tak jak jeszcze dwadzieścia cztery godziny temu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />- To nie w porządku. Mam udawać? - skomlał Harry słysząc jakie bzdury wygaduje Louie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />- Nazywaj to jak chcesz. Żegnaj, nie istnieje. Pamiętaj! - to były ostatnie słowa przed tym jak przystojny Tomlinson zniknął na schodach pokładowych.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Hazza nie pobiegł za nim. Nie zatrzymał go. Nie powiedział, że się nie zgadza. Nie zaprzeczył. Nie próbował walczyć. Nie sprzeciwił się. Nie wybił mu tego pomysłu z głowy. Nie zrobił niczego, co mogło by cofnąć decyzję Louisa. Zwyczajnie się poddał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />Najgorsze w tym wszystkim jest również to, że Louis zmusił samego siebie do podjęcia tak drastycznych kroków. Wcale nie marzył o zakończeniu tej znajomości. Wręcz przeciwnie. Wierzył, że kiedyś uda im się pociągnąć ją dalej, o wiele dalej. Być może po zakończeniu rejsu? Teraz nie mógł sobie na to pozwolić. Zwyczajnie targały nim emocje związane z pracą i emocje związane z zapewnieniem swojej rodzinie odpowiedniego bytu. W dodatku nie chciał krzywdzić kędzierzawego chłopca, który dopiero wkraczał w dorosłe życie. A przynajmniej tak mu się wydawało..<br />_</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />- Nie dzwoń do mnie! - głos Harry'ego odbił się głośnym echem w pomieszczeniu, które nazywał 'azylem'. <br /> </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Usiadł na łóżku i przycisnął mocniej telefon do ucha. Był bardzo zdenerwowany tym, co zaszło między nim a Louisem. Do tego stopnia, że rozmowy z managerem uważał za zupełnie niepotrzebne.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />- Harry, możesz mnie wysłuchać? Wszyscy się o Ciebie martwią..nawet.. - Paul urwał zdanie w połowie słysząc histeryczny śmiech swojego podopiecznego. - ..nawet Zayn nie wie, co się z Tobą dzieje.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />- Odwalcie się wszyscy! - burknął pod nosem Hazz zakańczając połączenie. Rzucił się na łóżko i silno objął rękoma poduszkę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Czuł się źle, okropnie źle. Świadomość, że Louis przekreślił ich znajomość bez podania żadnego konkretnego powodu sprawiała mu wiele przykrości.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /><u>Harry Styles.</u></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /><b>Dawniej:</b> Zwycięzca jednego z brytyjskich programów muzycznych. Wypromowany przez managera, dążący do zdobycia ogromnej sławy i pieniędzy. Talent - to jego drugie imię. Bożyszcze nastolatek. Przystojny, ale pusty w środku. Zaprogramowany jak maszyna. Robot, który działał codziennie na tej samej zasadzie. Wywiady, koncerty, zdjęcia, wywiady, koncerty, zdjęcia, wywiady koncerty, zdjęcia. Zero uczuć.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /><b>Teraz:</b> Zakręcony, tajemniczy chłopak z masą problemów na głowie. Skrywający nie jedną tajemnicę. Uczuciowy, wrażliwy, skłonny do poświęceń. Pragnący szczęścia innych osób. Nadal utalentowany. W jego sercu powstała blokada. Ma dość mediów i szumu związanego z jego karierą. Chce być po prostu sobą. Chce odnaleźć szczęście, które jak sądzi stoi obok.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /><u>Louis Tomlinson.</u></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /><b>Dawniej:</b> Pełen zapału i radości . Nastolatek z wiecznie śmiejącą się buzią. Czuły, delikatny i.. skromny. Obiekt westchnień wielu dziewcząt. Troskliwy. Sponiewierany przez ojca. Marzyciel, dusza towarzystwa. Właściciel ogromnego serducha. Nie mógł patrzeć jak jego rodzina pogrąża się w biedzie z dnia na dzień. Ryzykant.<br /> </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Teraz:</b> Skryty, tajemniczy. Udaje odważnego i pewnego siebie faceta. Poświęcenie dla rodziny - to jego cel. Nie lubi ranić ludzi dlatego ich odtrąca. Gdzie sens i logika? Los go nie oszczędza. Czeka, aż któregoś dnia wyrwie się z tego bagna, by wieść lepsze, nowe życie. W głębi serca czuły i subtelny facet. Próbuje odizolować się od świata. Nie chce niczyjej pomocy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
_</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Kędzierzawy chłopiec stał oparty o burtę, gdy przed jego oczami przewinęła się znajoma sylwetka. Natychmiast poczuł jak robi się mu słabo. Nie wiadomo z jakiego powodu chwilę później miał bliskie spotkanie z podłogą.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Harry.. Harry, nic Ci nie jest? - cudowny głos Louisa docierał do jego uszu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Zdawało mu się, że śni. Jednak w momencie, gdy otworzył oczy i ujrzał pochylającego się nad nim szatyna dotarło do niego, że to dzieje się na prawdę. Przejechał dłonią po jego policzku wywołując lekkie zaczerwienienie skóry. Oddałby wszystko by ta chwila trwała dłużej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Przecież.. przecież mnie nie znasz.. - wyszeptał ze smutkiem spoglądając na tłum gapiów, który zebrał się wokół niego. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Tomlinson zignorował jego spostrzeżenie i pomógł mu się podnieść. Mimo, iż kilka godzin wcześniej zakończył znajomość z tym pokręconym chłopcem nie mógł ot tak po prostu przejść obok jego nieszczęścia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Dobrze się czujesz? - pytanie Louisa totalnie wytrąciło go z równowagi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Nie czuł się dobrze. Czuł się fatalnie. Nie tylko ze względu na omdlenie i ten upadek, ale bardziej ze względu na to, co zdarzyło się pomiędzy nimi. Elegancik powinien sobie zdawać z tego sprawę i nie zadawać bezsensownych pytań.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Nie wiem - minął się nieco z prawdą Harry próbując ukryć swojego rozczarowanie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Co raz więcej ludzi schodziło się by sprawdzić kto wywołał taką sensację. Louis szarpnął Hazzę za ramię i pociągnął za sobą. Nikt nie wiedział dokąd zmierzają. Ale skoro lokatemu chłopcu nic się nie stało sprawa mogła odejść w zapomnienie. Bo mogła, prawda?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Gdzie ty mnie prowadzisz? - wyszeptał przeciągle Styles przyciągając do siebie zdenerwowanego szatyna.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Ich ciała po raz kolejny dzieliła minimalna odległość. Obaj poczuli dziwne, ale przyjemne ciepło. Żaden z nich nie chciał przerywać tego momentu. Mimo, iż znajdowali się właśnie w jakimś ciemnym korytarzyku, mimo, że w każdej chwili ktoś mógł do niego wejść.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Ja.. chciałbym.. - zaczął niepewnie Louie, ale czuły wzrok Stylesa zahamował jego mowę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Po prostu to zrób. - odparł Loczek wyszczerzając ząbki najcudowniejszym uśmiechu na świecie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Chwilę później usta Louisa spoczęły na spierzchniętych, pragnących czułości wargach Harry'ego. Jego język szaleńczo wtargnął do buzi młodszego chłopca by ułamek sekundy później odpłynąć w najcudowniejszym i najbardziej zachłannym pocałunku jaki kiedykolwiek mógł przeżyć..</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Loueh.. - mruknął piosenkarz odrywając się na moment od jego słodyczy.. - Loueh patrz.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Od autorki:</b> Siemanko! Jestem znów :D Nie wiem, co tak na mnie działa, ale mam ochotę pisać i pisać. Szkoda tylko, że mam tak mało czasu. No, ale nie ważne. Czekam na Wasze spostrzeżenia! Przepraszam jeśli pojawią się jakieś błędy, jestem leniem :D Rozdziały są takowej długości, bowiem wole pisać krótsze i dodawać codziennie niż dłuższe co kilka dni. Wy też, prawda? W dodatku zapowiadam, że zbliżamy się do ważnego momentu ^^ Hmm, dziękuje za przeczytanie! Buźka ;) x ps. Jaram się nowym tattoo Hazzy *_* <b>LARRY IS REAL BITCHESS! <3</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div><div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-34676032280845197432012-07-26T18:35:00.000+02:002012-07-26T18:35:04.994+02:00004.<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDPEenkAikiPatlKQAaSkgDjiaNlgPAITuowklkFtAZbFj6G07q_G-r2U_Q4pHrDQKvv1flOT8X7uue-c_6IaAUcIxioolZ1D_ZrMmKvqDe3UJ5itVElcxpD66V-_5flVdl-SkH1C58AE/s1600/ss.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDPEenkAikiPatlKQAaSkgDjiaNlgPAITuowklkFtAZbFj6G07q_G-r2U_Q4pHrDQKvv1flOT8X7uue-c_6IaAUcIxioolZ1D_ZrMmKvqDe3UJ5itVElcxpD66V-_5flVdl-SkH1C58AE/s1600/ss.jpg" /></a></div>
<br />
<br />
Kiedy Harry otworzył oczy w pomieszczeniu panował półmrok. Jego powieki natychmiast stały się ciężkie i skłonne do ponownego opadnięcia. Lekkie światło drażniło jego źrenice, a suchość w gardle przyprawiała o jeszcze gorsze samopoczucie. Złapał się za głowę odczuwając silny ból. W dodatku męczył go ogromny kac. Przez chwilę próbował przypomnieć sobie w jaki sposób spędził poprzedni wieczór, ale w jego umyśle panowała spora luka. Coś jakby 'urwany film'. Lokaty nastolatek podniósł się lekko by zlustrować pokój. O dziwo wcale nie przypominał jego 'azylu'. Poczuł dziwne kłucie w dole brzucha. Czy właśnie znajdował się w kajucie swojej nocnej ofiary? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Nagle spostrzegł skulonego przy łóżku szatyna. Chłopak lekko drżał z zimna. Harry'emu natychmiast zrobiło się go szkoda. W tym momencie powróciła cząstka wspomnień. W jego głowie jakby przez mgłę przewijały się drobne obrazy. Louis znikający w nieznanej mu części statku, potem Louis zbierający go z podłogi, następnie Louis prowadzący go do pokoju, Louis. Ciągle on. Bez znaczenia jak bardzo Harry by się starał nie potrafił przerwać tego, co działo się teraz w jego sercu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Podświadomość wspomniała też coś o utlenionej blondynce, która w niesamowity sposób pieściła jego usta. Hazz jak najszybciej odpędził te myśli od siebie. Jednak nie żałował. Nie żałował ani trochę, bo przecież taki był jego cel. Zabawić się na maxa. Tak, by sprawić sobie trochę satysfakcji. Tak, by po raz pierwszy w życiu być trochę mniej odpowiedzialnym niż dotychczas. Tak, by zwyczajnie poczuć się lepiej. Ale czy tak właśnie się czuł? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Na pewno nie. Nie po tym jak zobaczył śpiącego w niewygodnej pozycji wybawiciela. Spokojnym ruchem zeskoczył z łóżka. Długo wahał się nad tym, co ma teraz zrobić. Chciał przeprosić nowego kolegę za swoje zachowanie. Ale budzenie go w jakikolwiek sposób zdało mu się zbyt żenujące. Świadomość, że szatyn spędził przez niego całą noc na podłodze powodowała, że czuł się okropnie. Ostatecznie zdecydował się podnieść chłopaka. Delikatnie uniósł jego ciało i ułożył na miękkiej pościeli. Okrył go po szyję ciepłym kocem, po czym usiadł na stojącym nieopodal krześle. Przypatrywał się jak klatka Louis'a lekko unosi się i opada podczas każdego oddechu. Wyglądał niesamowicie ponętnie. W momencie, gdy oblizał wargi ciśnienie w spodniach Harry'ego wzrosło. Ile by dał, aby móc wycałować usta śpiącego chłopaka. Ile by dał, aby poczuć na swoim ciele jego dotyk. Ile by dał, aby jego fantazje urzeczywistniły się. Wyobraźnia przerastała wszelkie oczekiwania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Przyglądasz mi się ? - kuszący, ale stonowany głos dotarł do uszu kędzierzawego chłopca.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Harry zamarł, bowiem zdał sobie sprawę, że Louis przebudził się i przyłapał go na gorącym uczynku. Totalnie nie ogarniał tej sytuacji, ale było mu tak dobrze, że nie chciał przerywać transu w jakim trwał od dłuższej chwili..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Yyy, ja? nie.. to znaczy.. - zaczął się plątać w słowach, nie potrafiąc odnaleźć właściwego wyjścia z tej sytuacji. Na jego policzkach po raz pierwszy ukazało się zawstydzenie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Panie i panowie, największa gwiazda tego sezonu, utrzymująca się najwyżej na rynku muzycznym spłonęła żywym rumieńcem. I to przez kogo. Przez Louis'a Tomlinsona. Chłopaka, który oddawał się, by pomóc rodzinie z wiązać koniec z końcem. Ale Harry Styles nie mógł tego wiedzieć. Dla niego szatyn był po prostu kolejnym z gości jakiego spotykał na pokładzie tego wycieczkowego statku. Mimo, iż Tomlinson żwawo oświadczył, że nie jest tu w celach relaksu to Loczek nie wierzył w jego słowa. Nie potrafił uwierzyć, bo nie znał prawdy. Prawdy, którą Louie ukrywał przed światem, a nawet przed samym sobą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Ja po prostu chciałem.. chciałem podziękować.. - wyszeptał ze skruchą Harry, próbując ukryć swoje rozpalone policzki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Za co? - mruknął Louis, przecierając zmęczone oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Louis, błagam. Przeze mnie spędziłeś noc na podłodze. - te słowa z trudem wypływały z ust Loczka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Czuł się winny, ale i mile zaskoczony obrotem spraw. Nie wiadomo, co by się z nim dalej stało gdyby nie pomoc nowego znajomego. Gdyby nie Lou mogłoby teraz być z nim o wiele gorzej. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- To.. to nic takiego, daj spokój. - odpowiedział z uśmiechem, co wywołało napływ stada motyli do brzucha młodszego chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Harry Styles.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Na co dzień odważny, oryginalny i zamknięty w sobie. O tak. Zamknięty. Ktoś mógłby powiedzieć, że to niemożliwe jest posiadanie tych wszystkich cech przez jedna osobę. Ale piosenkarz z burzą loków na głowie bez wątpienia był wyjątkowy. Niestety doświadczyć tego mogli jedynie nieliczni. Czy Louis'owi uda się posmakować tej słodyczy?<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
Louis Tomlinson.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Szalony, pełen optymizmu, skryty. Ostatnie słowo idealnie opisuje jego osobowość. Mimo, iż na co dzień pałał radością do świata i ludzi to podczas rejsu stał się małym, zbitym psiakiem, którego raniły wszelkie niestosowne kroki. Ewidentnie potrzebował wsparcia. Czy Harry'emu uda się zerwać bariery różniące ich światy i dokonać niemożliwego jaką jest pomoc dla kogoś kto jej wcale nie chce ?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Odwdzięczę się.. obiecuję. - odparł Harreh znacznie zmniejszając odległość jaka ich dzieliła. Poczuł, że wzrok szatyna skupił się na jego wargach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Poczuł też, że długo nie wytrzyma tego napięcia. Spojrzał w oczy Louis'a odkrywając przed nim część prawdy. Chciał, by ujrzała ona w końcu światło dzienne, ale po chwili zorientował się kim i po co tu jest. Jego myśli straciły na wartości mimo, iż nadal pożądliwie zerkał na leżącego pod kocem chłopaka. A o czym w tym momencie myślał Louis Tomlinson?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Może wydać się to oczywiste. Może, ale nie musi. Szatyn tworzył w swojej głowie chore fantazje na temat siedzącego obok niego chłopaka. Tworzył coś, co nigdy nie będzie mogło mieć miejsca, coś co jest niczym zakazany owoc w przeogromonym sadzie uczuć. Mruknął przeciągle czując na swoim ciele spojrzenie Harry'ego. Ich twarze znajdowały się teraz w minimalnej odległości. Od styknięcia wargami dzieliły ich ułamki sekundy..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Myślę, myślę, że powinieneś już iść.. - przerwał Louie odsuwając się od Styles'a na kilka centymetrów. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wcale tego nie chciał. Wcale nie chciał przerywać najbardziej wymarzonej chwili swojego życia. Ale musiał. Mimo, iż ostatnio odezwała się w nim zwierzęca natura nie potrafił skrzywdzić osoby, która na to nie zasługiwała. Bo Harry z całą pewnością się do nich zaliczał. Louie wiedział, że do przekroczenia granicy wystarczy jeden krok. Jeden krok, który znaczył więcej niż tysiąc słów. Jeden krok, dla którego byłby w stanie rzucić wszystko. Ale znów wrócił do szarej rzeczywistości - nie mógł.<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
Kędzierzawy chłopak podniósł się z krzesła i złapał za metalową klamkę. <br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
- Loueh.. - wymamrotał wychodząc, a w powietrzu można było odczuć woń niespełnionych pragnień i garstkę marzeń spojoną silnymi oddechami tej dwójki.<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po prostu idź, idź Harry.. - odpowiedź Louisa wcale nie była łatwa. Nie przyszło mu to ot tak. Czuł się źle, ale wiedział, że tak powinien postąpić.<br />
<br />
I postąpił.<br />
<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
Styles opuścił jego pokój delikatnie zamykając za sobą drzwi. To jakby znak, że miał nadzieję na to, iż z ust szatyna padną jeszcze słowa proszące, aby się zatrzymał, aby nie jednak nie odchodził. Niestety nie. Loczek ujrzał tylko odprowadzające go, smutne spojrzenie Louisa.<br />
<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
Można by rzec - pech. Ale czy na pewno ?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Czy światem Harry'ego Styles'a rządził pech?<br />
<br />
Czy światem Louis'a Tomlinson'a rządził pech?<br />
<br />
Czy szczęście to pojęcie względne ?<br />
<br />Te pytania obaj chłopcy z pewnością zadawali sobie owego poranka, owego poranka gdy mogło się zmienić wiele, ale jednak złośliwy los uparł się na gorszy scenariusz.<br />
<br />Louis długo wpatrywał się w sufit rozważając wszelkie decyzje, jakie mógł dzisiaj podjąć. Doszedł do wniosku, że wybrał najgorszą, ale jednocześnie najlepszą. Wewnętrzna blokada podpowiadała mu, że to jest w zupełności od niego niezależne. W rzeczywistości było tak, że próbował się jakoś usprawiedliwić przed samym sobą, ale ciężko mu to szło. Wtedy usłyszał mocne pukanie do drzwi. Pewien, że to Harry wrócił by znów namieszać w jego głowie poprosił o wejście.<br />
<br />- Kim do cholery był koleś wychodzący z twojego pokoju? - chrapliwy głos dotarł do uszu chłopaka. <br />
<br />Właśnie w progu stał zdenerwowany James i zaciągając się cygarem gestykulował na wszystkie strony. W jego oczach tańczyły diabełki. Louis właśnie tego się obawiał najbardziej.<br />
<br />- Ktoś z obsługi..yy przepaliła mi się żarówka - skłamał wskazując na żyrandol.<br />
<br />
Brzmiał całkiem prawdomównie, więc prawdopodobnie szef mu uwierzył. Na całe szczęście, bo nie przewidywał żadnego planu B.<br />
<br />- Ahm, okej. Przyjdź do mnie jak już się ogarniesz - odpowiedział zdezorientowany koksiarz szarpiąc silno klamkę i tym samym zostawiając biednego Louis'a z myślami. Myślami na temat tego co się nie zdarzyło. Na temat tego, co się mogło zdarzyć. W pomieszczeniu unosił się jeszcze lekki dym o zapachu wanilii, który James rytmicznie wypuszczał ustami. Młodzieniec zaciągnął się jeszcze nim kilka razy próbując choć na moment przestać myśleć o tej zakręconej czuprynie.<br />_<br />
<br />Gdy Harry opuścił kajutę swojego wybawiciela ujrzał na końcu korytarza znajomą posturę. To był ten sam człowiek, z którym Louis wczoraj zniknął na kilka godzin. Nie miał pojęcia jakie kontakty wiążą tego delikatnego przystojniaka z barczystym, pełnym nienawiści mężczyzną. Cokolwiek mogło mu teraz wpaść do głowy nie było niczym dobrym. Czyżby jego nowy kolega miał tarapaty? Chłopak prędko zniknął z jego pola widzenia, by czuć się bardziej bezpiecznie.<br />
<br />Cały dzień rozmyślał o sytuacji z początku dnia. Zastanawiał się czy aby nie zraził do siebie Louis'a. To zbliżenie było całkowicie spontaniczne, bowiem żaden z nich nie planował chociażby lekkiego muśnięcia. Pomijając fakt, że obaj cholernie o tym marzyli, pomijając fakt, że w wyobraźni Styles'a usta szatyna przybierały siną barwę od wspólnych pocałunków, pomijając fakt, że pragnieniem Tomlinsona było ująć w dłonie tą cudowną, pełną wspaniałych detali twarzyczkę. Ale nie mogli. Tfu. Mogli. Nie chcieli?<br />
<br />Kto nie chciał?<br />
<br />Louis właśnie odszykował się na spotkanie z szefem. Uznał, że będzie to bardzo oficjalne, więc włożył jasną koszulę i ciemne rurki. Włosy zaczesane do tyłu dodawały mu sporo uroku. Modlił się o to by nie spotkać na swojej drodze Harry'ego. Nie, że nie chciał. Chciał i to bardzo, ale nie wyobrażał sobie iść na rozmowę o interesach ze sporym wybrzuszeniem w spodniach.<br />
<br />Niestety, a może i stety..<br />
<br />- O! Harry! Cześć.. - mruknął wpadając na biegnącego po schodach chłopaka. Swoje ręce zatrzymał na jego klacie, a ich usta ponownie znajdowały się w minimalnej odległości.<br />
<br />
Czyżby przeznaczenie?<br />
<br />- Lou.. witaj. - odparł zmieszany loczek, po czym wyswobodził się z dotyku szatyna.<br />
<br />- Przepraszam, spieszę się trochę.. - wymamrotał pomiędzy wierszami Louie i próbował wyminąć chłopaka.<br /><br />
-Dokąd.. - nie dokończył Harry, bo Tommo przerwał mu histerycznym śmiechem.<br />
<br />
- Im mniej wiesz, tym lepiej.. - zaczął tłumaczyć.<br />
<br />- .. śpisz. - dokończył Harreh umożliwiając mu tym samym przejście<br />
<br />Chwilę potem Louie znów zniknął nie wiadomo gdzie i nie wiadomo z kim. Harreh jednak poddał się emocjom i postanowił odszukać osobę, przez którą jego serce wariowało. Odszukać Louis'a. Przemierzył pół statku, ale niestety bez skutku. Dopiero później zamigotała mu w głowie myśl o tej nieznanej mu JESZCZE części pokładu. Prędkim krokiem skierował się w to miejsce. Miał nadzieję, że zdąży.<br />
<br />Zdążył.<br />
<br />Właśnie stał pod dziwnymi brązowymi drzwiami i przysłuchiwał się.. a dokładniej.. podsłuchiwał rozmowę osób obecnych w środku. Niektóre słowa był dla niego nie jasne, niektórych w ogóle nie rozumiał. Niektóre przyprawiały go o ciary.<br /><br />
- Louis, ty będziesz następny. - gruby, przerażający głos dotarł do jego uszu. Po chwili usłyszał kroki.<br />
<br />
"Mój Louis?" - pomyślał odchodząc na bezpieczną odległość.<br /><br /><br />
<b>Dedykacja:</b> dla cudownej M. :* ( Horanku luv u.)<br />
<br />
<b>Od autorki: </b>Hey hey :D wiem, że szaleję i pewnie nikt dzisiaj tego nie przeczyta,ale cóż :) Korzystajcie póki możecie, bo niedługo może wyjadę na wakacje i wtedy będzie tu dosyć cicho. Jak podoba Wam się historia? A dokładniej to jej początek? Akcja niebawem się rozkręci, uuuu gorąco. Cóż mogę powiedzieć. Dziękuje za przeczytanie.Liczę na Wasze szczere opinie. I nadal podtrzymuję prośbę ' jeśli nie chcesz się wypowiadać dłużej - napisz chociaż, że przeczytałaś ' Bye! :*<br /><br />
<br /></div><div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-50770622838857884742012-07-25T20:31:00.000+02:002012-07-25T21:24:19.567+02:00003.<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxPB6_wiAiAmezWH8W0WFRxYFbUmOzijJWBGTNEv8AUC7thK5GG1HJ_ePD_5nFvGAGQpFSJEvPAA00GuAOgG2i_mQ-oXBkIdXhb944LQUTeqis4j7jpl3iKsdM-m34iRHvIWpf_v6ef9s/s1600/-Louis-Tomlinson-one-direction-29445874-1280-1024.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxPB6_wiAiAmezWH8W0WFRxYFbUmOzijJWBGTNEv8AUC7thK5GG1HJ_ePD_5nFvGAGQpFSJEvPAA00GuAOgG2i_mQ-oXBkIdXhb944LQUTeqis4j7jpl3iKsdM-m34iRHvIWpf_v6ef9s/s1600/-Louis-Tomlinson-one-direction-29445874-1280-1024.jpg" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Po tym jak Louis zniknął wraz z przerażająco umięśnionym mężczyzną do Harry'ego podeszły dwie ładne, ale zbyt kontrowersyjnie ubrane panienki. Natychmiast rzuciła mu się w oczy bijąca od nich sztuczność. Nie były w jego typie. Oczywiście zakładając, że w jego wyobraźni istniał jakiś wykreowany ideał. Jedna z nich podała mu nowego drinka, a druga szepnęła coś na ucho. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem i już miał grzecznie odmówić, gdy przypomniała mu się rozmowa z managerem. Paul niesamowicie naciskał na powrót i chciał by Harry znów mu się podporządkował. Ale nie było takiej opcji. Ten wieczór miał należeć do niego, a propozycja jaką właśnie otrzymał idealnie się do tego nadawała. Mimo, iż kłóciło się to z jego naturą zdecydował, że bez ryzyka nie ma zabawy. Złapał wysoką blondynkę w pasie i skierował się w stronę baru.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W czasie gdy lokaty przystojniak świetnie zabawiał się przy basenie drugi z chłopców, którego również dotyczy ta historia przeżywał kolejny dramat.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Mówiłem, żebyś nie schodził do gości, lub przynajmniej jakoś się maskował! - krzyknął ten sam barczysty facet, który zdawał się mieć władzę nad Louis'em.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- To nie.. - zaczął tłumaczyć szatyn, ale po chwili zrezygnował widząc rozzłoszczoną minę swojego szefa. - Przepraszam, to się nie powtórzy. - powiedział ze skruchą wychodząc z ciemnej kanciapy.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaraz, a Ty dokąd? - syknął ze złością facet, widząc odchodzącego nastolatka. Na plecach Tomlinsona pojawiły się nieprzyjemne ciary. Zdał sobie sprawę, że rejs właściwie dopiero się rozpoczął, co znaczyło jedno: koszmar kilkunastu dni można uznać za otwarty. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Nikt nie znał jego tajemnicy. Nikt z jego rodziny, ani przyjaciół. Nikt. Zaryzykował własne szczęście by wspomóc rodzeństwo. Bał się przyznać do tego jak spędza wolny czas. Bał przyznać się gdzie teraz jest i co robi. Wyjeżdżając z domu oświadczył matce i siostrom, że znalazł odpowiednią pracę w Londynie. Ale słowo 'odpowiednią' nie było tu ani trochę na miejscu. Musiał okłamać osoby, które kochał. W innym przypadku nadal klepali by biedę utrzymując się z małej pensji oraz drobnych alimentów od ojca. Louis często po zachodzie słońca siadał na oknie swojego mieszkania i rozmyślał. Rozmyślał dlaczego życie skłoniło go do takich decyzji. Miał ochotę cofnąć czas. Ułożyć wszystko od nowa. Ale było za późno. Za późno na jakiekolwiek zmiany. Jego refleksje kończyły się zawsze tak samo. Dochodził do wniosku, że gdyby musiał zrobiłby to po raz kolejny. Tragedia?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Za godzinę, pókój numer 303 - oświadczył szorstko gburowaty koleś, a oczy Louis'a zaiskrzyły się w niecodzienny sposób. Pierwszy raz poczuł, że to na co się zdecydował nie było dobrą decyzją. - Teraz już możesz iść - dodał widząc, że nastolatek kurczowo ściska klamkę. Na odchodne rzucił mu jeszcze kilka wskazówek. Tomlinson poczuł narastający ból w dolnej części brzucha.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Minęło dobre piętnaście minut, a szatyn obserwował z tarasu jak nieznajomy, a dokładniej: znajomy już mu chłopak obściskuje się z utlenioną blondynką. Udało mu się zauważyć, że para nie szczędziła sobie drobnych pocałunków i muśnięć w policzki. Gdyby wyciąć całe otoczenie można by stwierdzić, że to scena czysto erotyczna. Ale obecnym na imprezie ludziom wcale to nie przeszkadzało. Być może dlatego, że późna pora i spora dawka alkoholu namieszała im w głowach. Louis oparł rękę o barierkę i nadal wpatrywał się w włosy Harry'ego zatapiające się w biuście tej pustej laski. Było w nim coś tak intrygującego, że szatyn nie potrafił odpędzić od siebie tych szalonych myśli. Kędzierzawy chłopiec zbyt łatwo namieszał w jego sercu. Ważną rolę odegrały jego nieziemskie oczy, za którymi Louie z pewnością skoczył by w ogień.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Louis Tomlinson.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Harry Styles.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Dwie namiętności, dwa pierwiastki jednego systemu zależne od siebie jak płuca od tlenu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
W tym momencie żaden z nich nie zdawał sobie z tego sprawy. Harry właśnie totalnie odpływał sącząc kolejnego drinka i macając po tyłku napaloną dziewczynę, a Louis? Louis w odróżnieniu od niego odliczał czas. Czas, który w tym momencie znaczył wiele. Zbyt wiele. Upływające minuty zbliżały go do przełomowego momentu. Już nie było odwrotu. Właściwie to mógłby wyskoczyć za burtę statku wycieczkowego po środku Morza Śródziemnego,ale.. ale wiedział, że musi zostać i dokonać tego, czego podjął się podpisując umowę. Odgarnął włosy z czoła i popędził do swojej kajuty, by odświeżyć się trochę. Odchodząc spojrzał jeszcze raz w stronę Styles'a. Wydawał się być szczęśliwy. Może był. Może.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Gdy wybiła odpowiednia godzina rozdrażniony chłopak udał się by odszukać numer drzwi, który podał mu szef. "303..hmm.." - mruknął pod nosem, by sprawdzić jak brzmi jego głos. Był bardzo zdenerwowany, bowiem to jego pierwsze wejście w tej branży. Wiedział, że ćwiczenie czyni mistrza. Ale jak bardzo musiałby się poświęcić, by osiągnąć ten status? Ah, nie ważne. Wreszcie odnalazł to czego szukał i delikatnie zastukał powodując, że w jego gardle zawiązał się supeł.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
-Proszę, otwarte.. - do jego uszu dotarł ciepły, charyzmatyczny głos. Nacisnął na klamkę i zniknął z pola widzenia osób obecnych na korytarzu.</div>
<div style="text-align: justify;">
_</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Chodźmy do Ciebie - szepnęła blondynka usadawiając się na kolanach Harry'ego. Była totalnie pijana i w dodatku wcale nie kontrolowała swoich ruchów. Ale w tym momencie młodej gwiazdeczce wcale to nie przeszkadzało. Piosenkarzowi wręcz o to chodziło. Chciał się zabawić tak konkretnie, by następnego dnia wstać i nie pamiętać co się zdarzyło. -Niee mam siły. - odpowiedział przeciągle wkładając do ust fioletową słomkę. Mimo, iż w jego żyłach zagościł już nadmiar alkoholu nadal wlewał w siebie tą nieprzewidywalną substancję. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Harry Styles.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Na dźwięk jego imienia miliony fanek piszczały z radości. Na dźwięk jego imienia mnóstwo dziewcząt czuło miłe motylki w brzuchu. Na dźwięk jego imienia reagowały nawet kasjerki w monopolowy. A tu ? Podczas podróży nikt nie rozpoznał go. Czuł się z tym wspaniale. W końcu mógł być kimś innym. A dokładniej: SOBĄ. W końcu mógł być Harry'm, zwykłym Harry'm, który posiada problemy i troski. Harry'm, który potrafi zaszaleć na nocnej imprezie. Mimo, że dziewczyna z którą spędzal właśnie czas zupełnie go nie pociągała nie miał serca, by odepchnąć kogoś kto chciał mu pomóc. Dosłownie. Jego zniszczony przez setki regułek i wykładów mózg nie łatwo tolerował opcję 'odrzuć'. Był zbyt uległy, zbyt pragnął ciepła i miłości, która zaobfitowała by w coś poważniejszego. Ale ukrywał to. Na co dzień starał się wychodzić na szorstkiego, bezuczuciowego kretyna. I z pewnością mu się to udawało. Jednak nie w każdym przypadku. Bywały osoby takie jak Louis. A właśnie..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Louie zatrzasnął za sobą drzwi i poprawił podwiniętą koszulkę. Dobrze, że na korytarzu nikogo nie było, bo jego wypieki zdradzały wszystko. Fryzura mówiła sama za siebie. Popędził jak najprędzej do swojego pokoju, by ustabilizować oddech i szaleńczy rytm serca. Przebrał się w nowe ciuchy i postanowił zejść na pokład. Czerwone rurki opinające tyłek i biała koszulka w granatowe paski. Doskonały zestaw. Jego ulubiony. Opuścił pokój zmierzając na imprezę mimo, iż James, jego szef zabronił takich posunięć. Na korytarzu znaleźli się twarzą w twarz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Szybko! Mam nadzieję, że nie zawiodłeś - syknął starszy mężczyzna próbując ukryć swoje rozbawienie. Louis tylko przystanął, pokiwał głową i odszedł w swoim kierunku. Nie miał zamiaru ( poza pracą) mieć z nim nic wspólnego. Dobrze, że chociaż ludzie ze statku nie znali prawdy o nim. Chociaż obawiał się, że z czasem może ulec to drastycznej zmianie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Jednak prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Louis? - wymamrotał pijany do granic możliwości Harry, gdy ten podnosił go z podłogi. -Gdzie ja jestem? - zadawał kolejne, głupie pytania, które mocno irytowały szatyna. Nie mógł zrozumieć jak nastoletni chłopak doprowadził się do tak tragicznego stanu. Wziął go pod ramię i próbował zaprowadzić do pokoju. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Zamknij się Harry, bo wszystkich pobudzisz! - syknął mu do ucha, gdy kędzierzawy małolat zdecydował się nad odśpiewanie jeden z piosenek Michaela Jacksona. -Po prostu się zamknij! - dodał stanowczym tonem, na co Loczek zrobił minę zbitego psa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Tomlinson z łatwością prowadził chłopaka. Był lekki i nie stawiał zbytniego oporu. Jednak zdał sobie sprawę, że nie ma pojęcia pod jakim numerem jest jego sypialnia. Przystawił go do ściany próbując wyciągnąć jakieś informacje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Numer Twojego pokoju? - spytał zdenerwowany, gdy głowa Harry'ego po raz kolejny opadła na jego ramię. - Harry ?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- 123456789 - odparł ze śmiechem pijany chłopak. Tak, było mu totalnie do śmiechu. Bo nie dość, że wypełnił swoje postanowienie to w dodatku ramiona najpiękniejszego chłopaka na świecie otulały jego ciało.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jaki Ty jesteś durny! Nie ważne, chodź.. - mruknął pod nosem szatyn ciągnąc go w stronę swojego pokoju. Nie uważał, że to dobry pomysł. Wręcz przeciwnie. Miał świadomość, ze to zakurwiście zła decyzja. Po pierwsze ze względu na James'a, po drugie ze względu na niego, po trzecie ze względu na Harry'ego. Ale nie miał serca zostawić go w holu czy przy basenie. Po prostu nie miał serca.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Gdziee myyy jesteśmyy? - z Harry'ego ledwo wypływały słowa. Gdy Louis rzucił go na swoje łóżko ten wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- O co chodzi? Przespałeś się z nią? - mruknął Tomlinson widząc zwijającego się z powodu bólu brzucha Harry'ego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- O wiele bardziej wolałbym przespać się z Tobą - odpowiedział pijany Loczek patrząc w oczy szatyna. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Serce Louis'a otrzymało napływ miłości, a on sam poczuł jak robi się gigantyczne i skore do wyznań. Schlebiało mu to, ale starał się nie pokazywać jak wiele znaczą dla niego te słowa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Jesteś pijany, idź spać.. - odparł jękiem Louie widząc napalonego Styles'a. - Po prostu idź spać Harreh.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Harry był zbyt pijany by kontynuować sprzeczkę dotyczącą własnych pragnień. Prędko zasnął z buzią w mięciutkiej poduszce, którą Louie przywiózł z rodzinnego domu. Chłopak nachylił się nad jego twarzą i przejechał dłonią po zakręconych włosach. Był jak szczyt jego marzeń. Jego nierealnych marzeń. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Od autorki:</b> Witam ponownie! Wiem, że jestem szybko i nie mam pojęcia czy jesteście na to przygotowani :) Ta historia po prostu jest we mnie i z ogromną łatwością przychodzi mi jej pisanie. Dziękuje za miłe przyjęcie! Mam nadzieję, że ciąg dalszy również się Wam spodoba! I jeszcze jedna prośba: jeżeli czytasz to napisz chociaż głupie: 'przeczytałam :D' , będę wdzięczna ;)<b> Enjoy x</b><br />
<br /></div><div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-59201868827359739902012-07-23T16:56:00.000+02:002016-07-17T23:27:40.499+02:00002.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUvQV-7a8yHiyg9n0e9iIfXGh5xZCEbtgGKdGcJfHbW8y7kBm4e26dsX_nvtupp-N3RPfWoESvrH3VEjFywk4nADWcyWLEf9rdYWC6czcU1EDlYfDK-zN0Lq2og8R1OpRqMMqeR3rFlxQ/s1600/tumblr_m29v9rZSyE1r0v1wvo1_500_large.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUvQV-7a8yHiyg9n0e9iIfXGh5xZCEbtgGKdGcJfHbW8y7kBm4e26dsX_nvtupp-N3RPfWoESvrH3VEjFywk4nADWcyWLEf9rdYWC6czcU1EDlYfDK-zN0Lq2og8R1OpRqMMqeR3rFlxQ/s1600/tumblr_m29v9rZSyE1r0v1wvo1_500_large.jpg" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
-Czemu tak przystojny chłopak siedzi sam podczas, gdy wokół kręci się tyle panienek? - do uszu opalonego szatyna dotarł ciepły, ale głęboki głos. Prędko obrócił głowę, aby sprawdzić kto jest jego właścicielem. Ujrzał tylko kolesia z burzą loków na głowie usadawiającego się właśnie na leżaku obok. Przypadek? Natychmiast przeanalizował rysy jego twarzy dając do zrozumienia, że nie ma za bardzo ochoty na nowe znajomości. Śledził jego ciało centymetr po centymetrze i smakował się chwilą, gdy usta chłopaka zetknęły się z małą różową słomką. Nie mógł zobaczyć jego oczu, ani tym bardziej ich ocenić. Były zasłonięte przez ciemne, słoneczne okulary. Mimo wszystko sprawiał wrażenie zagubionego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Czemu tak bezpośredni chłopak ukrywa się przed światem? - odparł w odpowiedzi. Słysząc ciche jęknięcie zdał sobie sprawę, że trafił w samo sedno. Jedno pytanie, a można rzec, że uchyliło rąbka tajemnicy o kędzierzawym chłopcu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
-Ma to znaczenie? - syknął bez uczuciowo nastolatek, po czym zdjął z twarzy okulary. W tym momencie mogłoby się zdać, że serce szatyna o mało nie wyskoczy z piersi. Mogłoby się zdać, że świat Louis'a Tomlinson'a zatrzymał się na moment ukazując coś bardzo efektywnego. Oczy. Oczy nieznajomego kusiły nie tylko swym odcieniem i kształtem, ale także prawdą bijącą na odległość. Nagle zdał sobie sprawę, że wpatruje się w oszołomionego Loczka już przez dłuższą chwilę. Skarcił się za to w myślach próbując ochłodzić nieco sytuację.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
-Ma takie samo znaczenie jak to dlaczego siedzę tu sam. - oznajmił szorstko, na co Harry cicho się zaśmiał. Jego świat był zbyt idealny na analizowanie poszczególnych struktur. W jego życiu wszystko miało swoją przyczynę i cel. Być może to było powodem nieustannej ucieczki. Ucieczki w głąb siebie. Ucieczki od prawdy i przyjemności. Być może to media zniszczyły go tak doszczętnie, że nawet najmilsze czynności nie sprawiały, że mógłby poczuć się choć przez chwilę szczęśliwy. To jakby oderwanie jednego z puzzli w banalnej układance życia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
-Jesteś uroczy. Jak Ci na imię? - wyszeptał cicho Harry jakby obawiał się, że ktoś mógłby ich podsłuchiwać, jakby słowa Louis'a miały dla niego potężne znaczenie. Wtedy do Tomlinsona dotarło, że podczas tej krótkiej rozmowy nieznajomy przystojniak skomplementował go już dwa razy. Czuł się dziwnie, ale zarazem miło. Nigdy nie targały nim tak sprzeczne uczucia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Czy to ważne? Jestem tylko chłopakiem, którego spotkałeś na basenie. I tak już się nigdy nie zobaczymy. - oświadczył zrezygnowanym tonem podnosząc się z leżaka i zarzucając na plecy ręcznik. Harry mógł tylko patrzeć jak idealnie wyrzeźbione ciało chłopaka znika na schodkach prowadzących do panelu sypialnego. Gdy ostatni raz spojrzał w jego oczy miał wrażenie, że ich błękit rozpada się na miliony elementarnych cząsteczek tracąc tym samym ten wspaniały odcień.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Louis nie mógł przeboleć, że takie słowa padły z jego ust. Tak na prawdę nie chciał schodzić z pokładu zostawiając nieznajomego z wielkim znakiem zapytania. Ale musiał. Nie miał innego wyjścia. Znał siebie zbyt dobrze. Nie mógł pozwolić, aby jego desperacka natura w jakikolwiek sposób skrzywdziła kędzierzawego chłopca. Cokolwiek mogło to znaczyć. Czuł się z tym źle. Okropnie źle. Ale decyzja o rejsie nie należała do przyjemności. Nie był tu dla zabawy. Przynajmniej nie dla swojej. I miał tego świadomość. Podczas tego kilkunastominutowego przekomarzania się z Harry'm coś ewidentnie zaiskrzyło w jego sercu. W tym momencie nie zdawał sobie jeszcze z tego sprawy jak silne uczucia potrafi wywołać zakazana miłość.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Natomiast Harry pozostał na leżaku przy basenie rozkoszując się kolorowym drinkiem. Wsiadając na pokład statku miał za cel odprężyć się i uniknąć najdrobniejszych kłopotów, co w jego przypadku było nie lada wyzwaniem. Mimo wszystko podjął je i miał zamiar dotrwać do końca w tym jakże trudnym postanowieniu. Niestety myśli dotyczące Louis'a nie dawały mu spokoju. Nie mógł zrozumieć dlaczego chłopak potraktował go tak oschle. Zastanawiał się czy miał ku temu jakieś powody. Managerowie przez lata wpajali mu do głowy, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Stał się robotem, maszyną w rękach mnóstwa ludzi, którzy wiedzieli lepiej co jest dla niego dobre. Na początku czuł się osaczony i zdezorientowany. Jednak człowiek z czasem jest w stanie przyzwyczaić się do wszystkiego. I tak było w przypadku Harry'ego Styles'a, młodej gwiazdy, która utrzymywała się wysoko na rynku muzycznym. Mimo, że kariera szła w dobrym kierunku, chłopak wcale nie wyglądał na szczęśliwego. Ciągle udawanie przed kamerami czy pozowanie do zdjęć zaczynało go powoli męczyć. Gdyby tylko odnalazł jakąś iskrę..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Louis.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Louis właśnie wszedł do swojego pokoju i zatrzasnął z hukiem drzwi. Był zły na siebie, że zmarnował szansę na obiecującą znajomość. Już pierwsze zdanie Harry'ego uświadomiło mu, że chłopak jest bez wątpienia wyjątkowy. Ale nie mógł. Po prostu nie mógł. Znów włączyła mu się blokada. Nienawidził krzywdzić ludzi, a wiedział, że jeżeli pociągnie konwersację z nieznajomym na dalszy tor to już nie będzie odwrotu. Dlatego wolał zrezygnować, mimo bólu przeszywającego jego klatkę piersiową. Nie miał pojęcia, że kędzierzawy nastolatek pragnął go tak samo mocno. Nikt nie mógł wiedzieć, bo Harry Styles idealnie się ukrywał. Na co dzień nosił maskę, która ukrywała jego prawdziwe 'ja'. Maskę, którą Louis'owi udało się zdjąć za pierwszym razem. Przypadek?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Na statku podróżującym po Morzu Śródziemnym nadchodził wieczór. Pierwszy dzień rejsu miała rozpocząć huczna zabawa nad basenem. Można by rzec - wspaniałe wakacje. Jednak nie dla każdego przybierały takie miano.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Harry Styles.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Louis Tomlinson.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Dwie całkiem odmienne osobowości, pragnące szczęścia i stabilizacji ukrywające prawdę o sobie. Ponoć przeciwieństwa się przyciągają, czyż nie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Podczas, gdy Louis schodził na taras całkowicie nieświadomy tego, co zdarzy się lada moment w pomieszczeniu, które Harry nazywał azylem słychać było głośne, przeszywające krzyki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Nigdzie nie wracam! - kędzierzawy młodzieniec burknął do telefonu słysząc słowa swojego managera. Paul był na prawdę wspaniałym człowiekiem, ale czasem przeginał w kwestii niańczenia. Harry miał już skończone osiemnaście lat i czuł się dorosły. Przynajmniej na tyle by samemu podejmować decyzje o swoim prywatnym życiu. Niedawno zdecydował się na rozpoczęcie buntu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
-Czy ty nie słyszysz co mówię? Nie w-r-a-c-a-m! - prychnął po raz kolejny do słuchawki słysząc donośny głos swojego opiekuna. Przewrócił oczami słysząc jak Higgins udziela mu kolejnego jakże cennego wykładu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
-Co się z Tobą dzieje Harry? - spytał mężczyzna schodząc nieco z tonu. Niestety nie doczekał się odpowiedzi. Usłyszał tylko cichy śmiech i po chwili połączenie zostało zerwane. Styles miał dość takiego życia. Rzucił telefonem w ścianę nie przejmując się, że sprzęt rozsypał się na małe części. W tym momencie chciał się zabawić, zaszaleć, totalnie odlecieć i zamierzał to uczynić nie zważając na konsekwencje. Miał szczerze wyjebane na zdanie swojego managementu, rodziców i przyjaciół. Chciał by ta noc była jego. Szybko wsunął na siebie nowy t-shirt i pomaszerował w kierunku rozpoczynającej się właśnie imprezy. Stanął przed ogromnym basenem pełnym ludzi. Jakaś kobieta podeszła podając mu drinka. Podziękował szorstko i ruszył w kierunku swojego ulubionego miejsca - leżaków na których poznał nieznajomego. Nadal nie znał jego imienia. Wiedział tylko tyle, że szatyn o niebieskich oczach skrywa jakiś sekret. Być może większy niż on sam. Zbliżył się do miejsca wcześniejszego spotkania. A jego oczy zarejestrowały znajomą postać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Louis podniósł wzrok i na widok Harry'ego natychmiast zerwał się z miejsca.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Co ty tu.. - zaczął, ale gromki śmiech Lokatego przerwał mu wypowiedź.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Jestem gościem na tym statku tak samo jak i Ty. - odparł z powagą w głosie Harry.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
-Uhm, nie jestem tu gościem. - słowa Louis'a były nie kontrolowane. Wypływały z jego ust niczym piosenka. Gdyby mógł, gdyby tylko mógł zdradził by Harry'emu całą prawdę o sobie. Sekret, który ciążył nad nim od bardzo dawna. Sekret, który nie pozwalał na spokojny sen w nocy. Gdyby tylko mógł..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
-Jak to nie ? - spytał zdziwiony Harry sądząc, że chłopak celowo przeinacza prawdę, by ten się od niego odwalił.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Loooooooooooooouis! - głos jakiegoś wysokiego, barczystego mężczyzny w czarnych okularach dotarł do ich uszu. W oczach szatyna natychmiast pojawiło się przerażenie. Jego pech, że Harry zauważył rosnący w sile strach, jaki ogarniał młodego przystojniaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
-Coś nie tak? - szepnął Styles zakrywając ręka usta, by człowiek, który właśnie zawołał jego towarzysza nie mógł odczytać jego słów z ruchu warg.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
-Muszę iść.. muszę, żegnaj... - mruknął Louis, oczekując aż chłopak się przedstawi. W tym momencie pragnął jego imienia. Pragnął znać te kilka głupich liter, które miały wzmóc rytm serca.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
-.. Harry - odparł krótko lokaty, poprawiając opadające kosmyki włosów na czoło.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Szatyn uśmiechnął się. Po raz pierwszy wtedy uśmiechnął się do niego. Albo Harry wypił już za dużo. Tak czy inaczej - ten wieczór dopiero się rozpoczynał. Tomlinson zniknął na schodach prowadzących do całkowicie nie znanej Harry'emu części statku. </div>
<br />
<br />
<b>-Louis.. -</b> powtórzył w myślach Harry popijając kolejny łyk słodkiego drinka. <b>- Louis.</b><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-2292610643988818526.post-832594572474121312012-07-23T04:19:00.000+02:002012-07-23T14:12:37.574+02:00001.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyONnp_bffDZo4iIGh8yW_sYzmI0kkyv05_mzGmfgwSjgwHPZEp9c9avc94Pm177P8eLZKfatwxEugP3AqZKlrgdiQSpHT2-KrW75A3PpVqukIUjGChw-40__SFgZXSyU2vebWvllaa5A/s1600/harry-styles-fan-sunglasses-Favim.com-463716.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyONnp_bffDZo4iIGh8yW_sYzmI0kkyv05_mzGmfgwSjgwHPZEp9c9avc94Pm177P8eLZKfatwxEugP3AqZKlrgdiQSpHT2-KrW75A3PpVqukIUjGChw-40__SFgZXSyU2vebWvllaa5A/s1600/harry-styles-fan-sunglasses-Favim.com-463716.jpg" /></a></div>
<br />
<b>Pairing: </b>Larry Stylinson<br />
<br />
<b>Fabuła:</b> Czy podczas podróży statkiem może wydarzyć się coś ciekawego? Harry Styles - popularny piosenkarz młodego pokolenia w ostatniej chwili decyduje się na kilkunastodniowy rejs. Kilkunastodniowy rejs, który ma być tylko ucieczką od problemów. W innym świecie, świecie Louis'a Tomlinson'a nic nie jest proste. Ten zwykły chłopak zasmakował już wiele goryczy i upokorzeń, ale to nie stanie mu na drodze do spełnienia marzeń. Na jak wiele poświęceń i bólu może narazić się młody chłopak? <br />
<br />
<b>Uwaga: </b>W tej historii nie istnieje 1D. ( auć, boli.) Przewiduje sceny +18, więc jeśli nie jesteś pełnoletnia, lub zwyczajnie nie gustujesz w tego typu opowiadaniach zachęcam do kliknięcia czerwonego pola z białym krzyżykiem w prawym górnym rogu. Dziękuje!<br />
<br />
Niebawem 002. / pozdrawiam.<br />
@natsdirection <br />
<br />
~*~<div class="blogger-post-footer">bnbbbb</div>Nats.http://www.blogger.com/profile/00645496340182212509noreply@blogger.com8